Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na wiślanej fali

Redakcja
Uroczyste podniesienie flagi na nowej przystani
Uroczyste podniesienie flagi na nowej przystani
Tegoroczny sezon letni zdominowała woda. Nawet poczciwa Wisła płynąca leniwie pod Wawelem zbiesiła się w maju grożąc zalaniem miasta. Szczęśliwie od kilku dziesięcioleci Kraków powodzie omijają. Inni mają mniej szczęścia. Rozprawianie o wodzie jest zatem w tej sytuacji trochę jak mówienie o sznurku w domu powieszonego, ale przecież z tak zwanych cieków wodnych częściej mamy pożytek niż szkodę. Poświęćmy więc nieco uwagi naszej rzece, która Kraków - według popularnej piosnki - w dowód miłości wstęgą opasała.

Uroczyste podniesienie flagi na nowej przystani

Kraków Jana Rogóża

Jest to niestety miłość ze strony miasta nie odwzajemniona. Kraków jakby się na swoją rzekę boczył, odwraca się plecami. Większość europejskich miasta bulwarami schodzi nad same brzegi swych rzek, u nas tylko Wawel i niewielka część Podgórza przegląda się nurcie Wisły.

Nie jest też królowa naszych rzek wciąż zagospodarowana jako szlak komunikacyjny. Przed wojną światową był ambitny plan połączenia Krakowa systemem kanałów poprzez Dunaj z siecią wodną Europy. Plan unicestwiony przez brak funduszy - których wystarczyło na częściowe tylko uregulowanie rzeki - i wybuch wojny. Nie płyną zatem Wisłą towary; flisacy wymarli, galary poszły na złom. Pływają tylko spacerowicze na cudacznych, pokracznych baliach, krzyżówce weneckiej gondoli z azjatycką dżonką. Do brzegu zacumowano podobne pokraki, tylko większe i z wyszynkiem. Ot i mamy Europę.

Na szczęście z dawnych czasów przetrwali wioślarze. Ale pewnie jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie nim na niej odbywać się będą podobne wyścigi jak na Tamizie między Oxfordem i Cambridge; o ile w ogóle ktoś o takiej imprezie pomyśli. Swoją drogą ciekawe, że do tej pory nie pomyślał. Wyższych uczelni akurat w Krakowie nie brakuje. Ale chyba współczesnych studentów bardziej satysfakcjonuje kibicowanie przy piwie w pubie, w przeciwieństwie do ich pradziadków sprzed stu laty. "Od pewnego czasu zaczął się w zrzeszeniach sportowych sympatyczny ruch odnowicielski. - czytamy w "Nowościach Ilustrowanych" z lata 1914 r. - Garną się młodzi ludzie wszelkich sfer, a głównie studyujący. Zrozumiano, że obok kultury mózgu potrzeba jest też kultura mięśni, inaczej ten pierwszy zbyt wcześnie czuje się znużonym". By to znużenie odwlec krakowski "Sokół" powołał m.in. w 1891 r. oddział wioślarski, który propagował turystykę wioślarską (ulubionym zajęciem wioślarzy było pływanie do Bielan i Tyńca), organizował regaty, nauczanie wioślarstwa i pływania. W maju 1914r. oddział zainaugurował sezon we własnej przystani na Wiśle, w śródmieściu przy ulicy Zwierzynieckiej 44. "Wzniesienie nowej przystań przy dzielnem kierownictwie dyrektora wodociągów inż. Tadeusza Jaszczurowskiego - donosi prasa krakowska - ufundowało byt i świetność Towarzystwa, które, po długim i ciężkim okresie istnienia, doczekało się obecnie jasnych czasów. W murowanym jednopiętrowym budynku, otoczonym bogato zielenią, mieszczą się szatnie dla pań i panów, kancelarya, tusze i słoneczny taras z przepięknym widokiem na Wawel. W obszernej hali posiada oddział 13 wzorowo utrzymanych łodzi rasowych, półrasowych i spacerowych. W najbliższych zaś dniach powiększy swój tabor cedrową czterowiosłówką spacerową, a także kilku innymi łodziami spacerowymi, które się będzie równie dla nie członków wypożyczać, a które posłużą dla będącej w zawiązku pionierki wodnej".

To miał być początek wioślarskiej potęgi pod Wawelem. Planowano w najbliższym czasie także rozwój sportu motorowodnego i rozwój bazy. Zarząd oddziału poczynił daleko idące starania przedkładając rządowi projekt nadbrzeżnego basenu, który Namiestnictwo we Lwowie zasadniczo zatwierdziło.
Poniżej mostu na Groblach zamierzano zbudować obszerną przystań - zatokę - dogodną także dla "statków rządowych", czyli zapewne kilku małych jednostek śródlądowej floty wojennej ck monarchii. Zatoka ta odgrodzona być miała od głównego koryta Wisły szeroką w koronie na 3 metry kamienną opaską, rodzajem mola. Dla łodzi motorowych zaplanowano odrębną "zajezdnię" na mobilnych pontonach. Nic z tych zamierzeń naturalnie nie zrealizowano. Plan na Groblach ostał się w fornie stałego lądu, choć kryje dziś w sobie parking, tyle, że podziemny dla samochodów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski