Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagroda za informacje w sprawie podpalenia w Czaplach Wielkich

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Spalony budynek w Czaplach Wielkich
Spalony budynek w Czaplach Wielkich Aleksander Gąciarz
Nadal nie udało się zatrzymać sprawcy pożaru, do którego doszło w grudniu w zabudowaniach dawnego dworu w Czaplach Wielkich (gmina Gołcza). Właściciel obiektu wyznaczył nagrodę dla osoby, która przyczyni się do jego ustalenia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi również miechowska Prokuratura.

FLESZ - Lek na COVID-19 zatwierdzony, na razie warunkowo

od 16 lat

Do pożaru doszło w wigilijny wieczór, 24 grudnia ubiegłego roku. Palił się obiekt odbudowanej oficyny dworskiej. Ogień rozprzestrzenił się bardzo szybko, a składowane wewnątrz duże ilości styropianu sprawiły, że temperatura była ogromna. Ogniem został objęty cały budynek. Akcja gaśnicza trwała od wigilijnego wieczoru do godziny 2.30 w sobotę. Brały w niej udział trzy zastępy strażaków z PSP w Miechowie oraz jednostki OSP z gminy Gołcza.

W pożarze nikt nie ucierpiał, ale straty materialne są bardzo duże. Spłonęła więźba dachowa, znaczna część poszycia dachu. Ze względu na wysoką temperaturę część ścian budynku nadaje się tylko do rozbiórki. Właściciel obiektu, Stefan Sotwin, przedsiębiorca zamieszkały na terenie powiatu krakowskiego, ocenia straty na około 700 tysięcy złotych. Przyznaje, że obiekt był ubezpieczony, ale na niewielką kwotę.

- Gdy kupiłem ten obiekt w 2015 roku, była to zupełna ruina. W uzgodnieniu z konserwatorem zabytków odbudowaliśmy budynek dawnej oficyny na jej fundamentach. Przed pożarem znajdował się już w stanie surowym, zamkniętym – opowiada.

Od początku było niemal pewne, że w Czaplach Wielkich doszło do podpalenia. Sprawcy nie ograniczyli się tylko do oficyny. Dostali się również do wnętrza znajdującego się obok dawnego dworu, który również jest w trakcie odbudowy. W jednym z pomieszczeń rozpalili ognisko. Spaleniu uległy zabytkowe, drewniane drzwi, a ściany zostały osmolone. - Nie mam pojęcia, kto mógł to zrobić. Nigdy z nikim we wsi nie miałem zatargów. Staram się ze wszystkimi żyć w zgodzie. Urządzam nawet w tej chwili dla wsi na własny koszt teren zielony, choć nie muszę tego robić – wylicza przedsiębiorca.

Poszukiwaniem sprawców podpalenia zajmuje się zarówno miechowska Prokuratura, jak i wynajęta przez właściciela firma detektywistyczna. Jak dotąd nikt nie został zatrzymany. Właściciel obiektu oferuje trzy tysiące złotych nagrody dla osoby, której informacje mogą się przyczynić do zatrzymania podpalaczy.

- Ustaliliśmy, że w krótkim odstępie czasu na terenie gminy Gołcza oraz w niedalekich Ściborzycach doszło do kilku innych pożarów. Tymczasem sołtys Czapel powiedział mi, że wcześniej od lat nie było na tym terenie żadnego pożaru – mówi detektyw Krzysztof Bijak.

Jego zdaniem takie nagromadzenie pożarów w krótkim czasie i na niewielkim obszarze może sugerować działalność podpalacza.

Innego zdania jest komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Miechowie nł. Bryg. Michał Majda. Przyznaje, że rzeczywiście w Szreniawie i Kamienicy (wioski w gminie Gołcza) dochodziło do pożarów, ale w tych wypadkach nic nie wskazuje, aby ich przyczyną były celowe podpalenia. - W jednym wypadku przyczyną był niesprawny komin, w innym awaria instalacji elektrycznej – słyszymy.
Po pożarze na terenie dawnego parku dworskiego w Czaplach Wielkich został zamontowany monitoring.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski