Mało tego - w gronie tych, którzy mogli wyjść po odbiór nagrody i cisnąć gromy na rząd była Maria Peszek (nominowana za album „Karabin”) i Natalia Przybysz (nominowana z zespołem Shy Albatross).
WIDEO: Kto błyszczał na czerwonym dywanie podczas tegorocznych Fryderyków?
Źródło: TVN24/x-news
Uroczystość w warszawskim Teatrze Powszechnym rozwiała jednak oczekiwania skandalu. Nie dość, że większość opozycyjnie nastawionych do obecnej władzy artystów ostatecznie nie dostała Fryderyków i nie mogła zaatakować jej ze sceny, to nawet ci, którzy je dostali, niespecjalnie kwapili się ze słowami krytyki.
W efekcie jedyne gorzkie słowa pod adresem PiS padły ze strony... Wandy Kwietniewskiej. Młodym słuchaczom nazwisko to pewnie nic nie mówi, ale starsi pamiętają ją z lat 80. jako jedną z wokalistek ówczesnego Lombardu, a potem liderkę własnego zespołu Banda i Wanda.
- Trzydzieści parę lat temu Perfect śpiewał „Ale wkoło jest wesoło”.Zobaczcie, jaki ten tekst jest aktualny - przypomniała Kwietniewska wręczając nagrodę Organkowi.
Jeśli tak ma wyglądać bunt polskich muzyków wobec obecnych władz, to ta część mediów, która próbuje ich zachęcić do rebelii, powinna ze wstydu schować głowy w piasek. Okazuje się bowiem, że cała para ich ideologicznej propagandy idzie w gwizdek, nie stanowiąc żadnego natchnienia dla twórczości rockowych czy jakichkolwiek innych artystów z polskiej sceny.
Potwierdziły to zresztą w jakimś sensie wybory Polskiej Akademii Fonograficznej. Wygrały płyty bezpieczne, poruszające się w granicach klasycznych konwencji, z tekstami skoncentrowanymi na wewnętrznych przeżyciach, nie podejmujące żadnej polemiki z tym, co dzieje się naokoło.
Zazwyczaj najwięcej buntu oczekujemy od rocka - a tu Fryderyka zgarnął Organek za płytę „Czarna Madonna”, która mimo tytułu i gościnnego występu Nergala nie wywołała żadnych kontrowersji. Muzycznie to też nic nowego: ot, siarczysty, garażowy rock, który świetnie sprawdza się na żywo. Organek dostał też statuetkę za utwór roku - został nim „Missisisppi w ogniu”, opisujący... ognisty seks.
Za polityczne i społeczne tematy biorą się też często hip- -hopowcy. Tymczasem Fryderyka w tej kategorii zdobył O.S.T.R. za najbardziej introwertyczną płytę w swym dorobku, zainspirowaną walką z poważną chorobą - „Życie po śmierci”.
O reszcie nagród w kontekście rebelianckiego przekazu nie ma co mówić - bo trudno go (przynajmniej w Polsce) oczekiwać od popu czy jazzu.
W kategorii popowej Ania Dąbrowska pokonała z melodyjnym albumem „Dla naiwnych marzycieli” koszmarnie pretensjonalną płytę Agnieszki Chylińskiej - „Forever Child”. Czyli dobrze. Brodka zgarnęła Fryderyka za najlepszą płytę alternatywną - i faktycznie, jej „Clashes”, była bezkonkurencyjna. Jako najlepszy album elektroniczny uznano „Bang!” Reni Jusis - i tu też trzeba przyklasnąć akademii. Co ciekawe - to właśnie ten krążek miał dosyć istotne przesłanie: nieodnoszące się co prawda do rządów PiS, ale krytykujące wszechobecny konsumpcjonizm wśród młodych ludzi.
W jazzie wygrali weterani - Zbigniew Namysłowski i Robert Majewski. Po nich oczywiście trudno oczekiwać politycznych protestów.
Czy to znaczy, że polscy muzycy są konformistami? Niekoniecznie. Może najzwyczajniej w świecie uznali, że nie mają się przeciw czemu buntować?
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?