Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepsi grają konsekwentnie i w ogóle nie chcą czarować

Rozmawiał Cezary Kowalski (Polsat Sport)
Rozmowa. Emocje i poziom to zupełnie co innego - mówi o trwających MŚ Włodzimierz Lubański, były reprezentant Polski, gracz m.in. Górnika Zabrze oraz Lokeren.

Kilku znanych, starszych zawodników z całego świata postawiło już śmiałą tezę, że tak ciekawych, stojących na wysokim poziomie, mistrzostw świata nie było od niepamiętnych czasów. Przyłącza się Pan do tych opinii?

Nie. Wiele meczów było bardzo emocjonujących, bo padało sporo bramek. Były też mecze długie. Z dogrywkami, karnymi. Ale żebym się jakoś wyjątkowo zachwycał poziomem, to nie mogę powiedzieć. Jeśli jednak chodzi o faworytów, zarówno tych, którzy już odpadli, jak i tych, którzy grają, to można by się po nich spodziewać lepszego sportowego widowiska. Emocje i poziom to zupełnie co innego.

Było do tej pory bardzo wiele meczów granych w bardzo przeciętnym tempie z małą w sumie liczbą sytuacji podbramkowych i gry w granicach pola karnego. Zdarzały się oczywiście rodzynki, ale to jest oczywiste, że taka impreza jak mistrzostwa świata musi ich dostarczyć. Ja byłem pod wrażeniem dynamiki gry obu zespołów w starciu Stanów Zjednoczonych z Belgią. Po jednej i po drugiej stronie mieliśmy około dwudziestu szans na zdobycie gola.

Pan pewnie był w tym turnieju za Belgią?

Nie było Polaków, to ściskałem kciuki za Belgię. To dla mnie reprezentacja drugiego wyboru (śmiech). Muszę powiedzieć, że Belgowie spełnili oczekiwania. Odpadli dopiero w ćwierćfinale, po walce, ulegając jedną bramką Argentynie. Jak na tak młody zespół to bardzo wiele. Przecież te chłopaki, które mają teraz po dwadzieścia lat, teoretycznie będą mogli grać w kadrze na najwyższym poziomie jeszcze za dziesięć. To co zdobyli teraz, jest ogromnym kapitałem na przyszłość.

Wcale nie tak dawno temu Polska ogrywała Belgów w eliminacjach Euro 2008. I w Chorzowie, i w Brukseli. Co się takiego wydarzyło przez te kilka lat, że oni dokonali takiego postępu? Dziś kadra Adama Nawałki z drużyną Marca Wilmotsa nie miałaby pewnie żadnych szans...

Są znacznie lepsi od nas - i taka jest prawda. Nie jest to przypadek, bo prowadzą dobrą selekcję, mają dobrego trenera, dobrą motywację i generację wyjątkowo utalentowanych piłkarzy. Origi czy Lukaku to jeszcze dzieciaki, a już grają na światowym poziomie. Odpowiednio duża liczba graczy na taką skalę gwarantuje taki sukces. Tu nie ma żadnych tajemnych mocy czy jakiegoś wyjątkowo chytrego planu. Nie widzę tu systemowego działania Belgów, którzy zamierzaliby odbudować swój futbol. Tam od lat robi się to samo.

Ci młodzi, którzy grają obecnie, w bardzo młodym wieku wyjechali do dobrych, zagranicznych klubów i tam są kształtowani. Vertonghen na przykład pojechał do Ajaxu, jak miał 16 lat. Robi wrażenie szybkość, z jaką ta młodzież adaptuje się w najlepszych klubach świata.

To może być jakaś wskazówka dla nas?

Gdybyśmy mieli dużą grupę utalentowanych młodych piłkarzy, to jak najbardziej. Umieszczanie ich w najlepszych europejskich klubach w bardzo młodym wieku byłoby jakąś drogą. Ale nie mamy o czym mówić, bo takich graczy nie mamy.

Kogo warto naśladować w tych mistrzostwach?

Wszystkich, bo wszyscy uczestnicy tej zabawy są lepsi od nas. Nie ma żadnych wątpliwości, że nasz futbol to jest dziś marna jakość.

Widzi Pan możliwość szybkiego wyjścia z dołka? Jak Belgowie choćby?

Warto byłoby, aby nasi zawodnicy oglądając te mistrzostwa, trochę się zdenerwowali i zaczęli lepiej grać. Żeby rozejrzeli się wokół siebie i zastanowili się, gdzie są i dlaczego nie uczestniczą w takich imprezach jak mistrzostwa świata.

Myśli Pan, że my w ogóle mamy potencjał, aby awansować na mundial czy mistrzostwa Europy?

W tej chwili to nie, bo przecież ostatnie eliminacje przegraliśmy z kretesem. Przegrywamy wszystko, nawet z przeciętnymi rywalami. I nie czarujmy się. Ta drużyna nie daje nikomu satysfakcji.

Atak złożony z zawodników Bayernu i Ajaksu, czyli Robert Lewandowski - Arkadiusz Milik na papierze robi bardzo duże wrażenie...
Nie wygrywa się mając jednego czy dwóch zawodników na najwyższym poziomie, potrzeba jedenastu. Na każdej pozycji potrzebny jest zawodnik przynajmniej klasy europejskiej, bo już nie mówię o światowej. Ale nie mamy takich piłkarzy.

Oklepane stwierdzenie o imprezie w Brazylii głosi, że jest to mundial wielu niespodzianek, ale jak spojrzymy na półfinałowe pary, to wielkiej niespodzianki nie ma...

Parę drużyn odpadło, ale niespodzianką było jedynie to, że dość wcześnie. Zestaw półfinalistów to jednak kolejny dowód na to, że te najważniejsze reprezentacje potrafią przygotowywać się do turniejów. Moim zdaniem, gdyby trochę dłużej w grze byli Włosi i Hiszpanie, nie byłoby mowy o żadnych niespodziankach. Niemcy, Brazylijczycy czy Argentyńczycy grają do bólu konsekwentnie, w ogóle nie myślą o tym, aby czarować, choć pewnie mogliby. Liczy się jednak przede wszystkim wynik, taktyka. Najciekawiej, najbardziej ofensywnie, grają Holendrzy. I bardzo dobrze, że przynajmniej oni.

Czyli nikt Pana specjalnie nie oczarował?

No, raczej nie. Jeśli może podobać się konsekwencja to na pewno Niemców. Brazylijczyków i Argentyńczyków, którzy grają na własnym kontynencie, przewidywałem do ostatecznej rozgrywki. Finezji, jakichś taktycznych niuansów jednak trudno się dopatrzeć. Ot, twarda dobra technicznie gra, oparta na bardzo dobrym przygotowaniu fizycznym i wybieganiu. Taka perfekcja taktyczna powoduje, że te zespoły wygrywają.

Widzi Pan jako trener jakieś nowe tendencje w światowym futbolu?

Nie ma żadnego przełomu albo trendu, który można wychwycić. Owszem, wyróżniają się bramkarze. Tylu wspaniałych interwencji dawno nie widziałem. Ale czy to jest trend czy zrządzenie losu, to trudno powiedzieć.

Fakt, że Louis van Gaal dokonuje zmiany bramkarza tuż przed serią rzutów karnych świadczy o trenerskim szaleństwie szkoleniowca Holendrów, czy też o jego fachowym zmyśle?

To drugie. On przecież pracuje z tymi bramkarzami na co dzień i doskonale wiedział, że Krul lepiej broni karne. Van Gaal był wyrachowany do bólu. Wiedział, że ten bramkarz mu może uratować mecz i tak się stało.

Van Gaal robi podczas tych mistrzostw coś odkrywczego? Połączył młodych graczy w linii obrony z dojrzałymi atakującymi. I działa to bardzo dobrze...

Holendrzy zmieniają trenerów, ale metody są te same. Bardzo ciekawie budują atak, wyprowadzając piłkę dokładnymi podaniami do szeroko rozstawionych dwóch skrzydłowych, sprowadzają to do sytuacji bramkowych i wykorzystują niemal w stu procentach indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników, zwłaszcza takiego gracza jak Arjen Robben.

Nie irytuje Pana liczba pomyłek sędziowskich podczas tego turnieju?

FIFA, niestety, w dalszym ciągu nie chce dokonać czegoś co jest oczywiste i dawno już powinno być w imprezie takiej rangi jak mundial wprowadzone. Czyli możliwość sprawdzenia, czy piłkarz był na spalonym czy nie. Przy obecnej technice to jest banalnie proste. Okazało się, że można elektronicznie sprawdzić, czy piłka przekroczyła linię bramkową czy nie. Nie ma żadnego problemu. Jak FIFA chce, to pokazuje siłę, o czym świadczy surowa kara dla Urugwajczyka Luisa Suareza.

Kto będzie mistrzem świata?

Sprawa rozstrzygnie się wewnątrz Ameryki Południowej. Najwięcej argumentów mają Brazylia i Argentyna, mimo kontuzji Neymara i Angela Di Marii. Ale kto wygra ten finał? Nie przyjmuję żadnych zakładów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski