Najlepsza polska juniorka pochodzi z Ochotnicy Górnej

KOLARSTWO

 - Jak zaczęła się Pani przygoda z kolarstwem?

 - Zachęcił mnie do tej dyscypliny tata, który amatorsko uprawiał kolarstwo i startował w zawodach dla weteranów. Pewnego dnia zaczęłam startować razem z nim, a potem ojciec wykorzystując swoje znajomości zapisał mnie do Krakusa Swoszowice. Trener Zbigniew Klęk najpierw rozpisał mi trening, a potem zaczęłam poważne starty.

- Co najbardziej Panią cieszy w tej dyscyplinie, która kojarzy się przede wszystkim z mężczyznami?

- Dzięki uprawianiu kolarstwa poznałam wiele miejsc w Polsce, a teraz zaczynam zwiedzać także cały świat. Pewnie gdybym miała inne zainteresowania to nigdy do tych miejsc bym nie trafiła. Nie będę też ukrywała, że do dalszej pracy mobilizują mnie sukcesy, które przyszły bardzo szybko.

 - Proszę wymienić te największe?

 - Najcenniejsze są ostatnie wyniki, uzyskane w reprezentacji Polski podczas mistrzostw Europy we Włoszech. W jeździe na czas byłam dziesiąta, a w wyścigu ze startu wspólnego ósma. To był najlepszy wynik polskiej zawodniczki w tych mistrzostwach. Jestem także wicemistrzynią Polski juniorek oraz dwukrotna mistrzynią Polski Ludowych Zespołów Sportowych.

- Jakie ma Pani sportowe plany na najbliższą przyszłość?

- Przede mną jeszcze jeden rok startów w kategorii juniorek i chciałbym stanąć na podium mistrzostw Europy. Od kilku lat są organizowane wyścigi Tour de France i Giro de Italia dla kobiet, więc w przyszłości chciałabym zrobić krok ku zawodowemu kolarstwu. W kadrze jest nas szóstka, która robi stałe postępy. Władze związkowe interesują się nami i pomagają nam we wszystkich sprawach. Jesienią jedziemy na mistrzostwa świata do Danii. Na razie jestem liderką polskiej reprezentacji.

- W Ochotnicy podobno nastała moda na żeńskie kolarstwo?

- Kilka dziewcząt, które patrzyło z niedowierzaniem, gdy ja zaczynałam jeździć, teraz same wsiadły na rower. Życzę im jak najlepiej.

Paweł Panuś