Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najokrutniejszy gen Gabrb1

Paweł Głowacki
Myszy rozgniotły dziś szlachetną myśl filozofa Sartre’a, rozgniotły bezlitośnie tak, jak ongiś w wieży nad Gopłem króla Popiela zżarły. W dziele "L’Etre et le néant” Sartre oznajmił: "Człowiek jest skazany na wolność”.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Był prolog lat czterdziestych ubiegłego stulecia. Zdawać się mogło i przez lat siedemdziesiąt rzeczywiście się zdawało, że z powodu swojej szlachetności i piękna myśl Sartre’a nie do obalenia jest – a tu proszę! Dziś naukowcy głoszą, iż odkryli gen alkoholizmu. Ponury to dzień. Kosmaty.

Myszy nie piją. Trudno – ich problem. Mogąc wybierać między wodą a gorzałą – mysz wodę wybiera. Nie da się pomóc myszy, sprawa jest beznadziejna, mysz musi umrzeć. Nie sposób jej ocalić, nie ma na to ludzkiej siły, nie ma na to normalnej ludzkiej siły. No, chyba że się w nienormalność pójdzie i zmodyfikuje gryzoniowi gen Gabrb1. Prasa donosi, że gdy to uczyniono, myszy, jak jeden mąż – rzuciły się na flaszkę! Gardziły wodą, adorowały drinki. By banię zdobyć – wykonywały najkarkołomniejsze zadania. Słowem – na lufie były bez wytchnienia. Śpiewały "Tango milonga”? Nie zdziwiłbym się.

Nie, to nie jest wesołe. To lity smutek. Dawniej życie było ciekawsze. Niepewne, pełne tajemnic, sekretów, bezradności. Rudy pytał Boga, skąd rudość – i nie zyskiwał odpowiedzi. Bolało go to, męczyło, patrzył więc w niebo i myślał. Po czym na wylot przejrzano ludzki genotyp – i prawie wszystko stało się jasne. Niby po co miał rudy o tajemnicach losu człowieczego dumać dalej, skoro się dowiedział, że jest rudy, bo z mocy genu rudości – musi być rudy? Właśnie tak.

Z konieczności chemicznej – gruby to gruby, zaś głupi – nie jest mądry. I koniecznie: wysoki jest wysoki, a nieuchronnie mały – jest mały. Oraz inni, miliardy innych, co z genetycznego musu są, jakimi być musieli. A wszyscy smutni, bo prawie wszystko jasne. Mówię: "prawie”, gdyż zagadek losu geny nie rozwiązują do dna losu. I co? Niewiele to zmienia. Jeśli rozwiązują, powiedzmy, 80% zagwozdek – to cóż to za los?! Cóż to za wolność, skoro z tajemnic ostał się naparstek?! A jakby tej fatalnej jasności mało było, okazało się, że gdy na wódkę idziesz z własnej woli – możliwe, iż w istocie idziesz z woli genu alkoholizmu. Idziesz jak mysz – twa siostra w nieutulonym pragnieniu. I nie wiesz, że mysie sztuczki, co je czynisz, by łyknąć, nie są sztuczkami twej wolności.

Taki człowieczy marsz ku wódce, takie przez gen Gabrb1 wleczenie człowieka na smyczy – ile w tym tkwi swobody człowieka? Na jakich wyborach oparta jest wędrówka? Kto o kacu decyduje, jeśli już nie ja? Bania w barze – kiedyś była to figura wolności. Owszem, istniały smycze, choćby smycz-żona, lecz przecie były to smycze operetkowe. Smycze, których nie było. Jak chciał Sartre, obywatel nad lufą – był portretem wolności. Tylko on decydował o strzemiennym – on, nieuchwytny, czyli obojętny na fakt, że jest już po pięciu strzemiennych. Tak było. A dziś? Po wnioskach wysnutych z laboratoryjnie rozchlanych szczurów – co ze światem będzie?

Co ze sztuką? Co z literaturą, pisaną na kanwie swobody decydowania literata o jego delirycznej degrengoladzie? Co z pięknem opowieści Lawry’ego, Pilcha, Jerofiejewa lub Grochowiaka? Co z cudowną ciemnością ich napisanych lęków porannych, jeśli podszewką ich zdań nie jest bezradne zdumienie życiem, jeno gen Gabrb1? I niczego nie zmienia fakt, że imię genu tego niesmacznego brzmi jak bełkot, którym po wypiciu litra Śliwowicy Łąckiej raczysz małżonkę swą, szalenie ciekawą, gdzie byłeś, oraz – w jakim celu mianowicie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski