Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw tytuł, później kasa

Artur Gac
Krzysztof Głowacki stanie w piątek przed ogromną szansą na to, żeby jego kariera mocno przyspieszyła
Krzysztof Głowacki stanie w piątek przed ogromną szansą na to, żeby jego kariera mocno przyspieszyła fot. Szymon Starnawski
Boks. – Wierzę, że nastał mój czas. Dzięki odwadze i sile zamierzam wrócić do kraju z upragnionym pasem – mówi Krzysztof Głowacki, który w najbliższy piątek stoczy w Newark walkę o mistrzostwo świata z Niemcem bośniackiego pochodzenia Marco Huckiem

29-letni Krzysztof Głowacki, mimo ciągle niewielkiej rozpoznawalności, wyrósł na czołowego polskiego pięściarza zawodowego. Zwieńczeniem drogi na szczyt „Główki” będzie walka z mistrzem świata Marco Huckiem 14 sierpnia na gali w Prudential Center w Newark.

Rok 2006, Zakopane. Trwa zgrupowanie kadry narodowej. W gronie wybrańców ówczesnego trenera reprezentacji Ludwika Buczyńskiego znalazł się utalentowany pięściarz klubu Orzeł Wałcz 20-letni Krzysztof Głowacki, niedoszły kajakarz. W tym czasie asystentem selekcjonera jest przyszły promotor Tomasz Babiloński. Podczas obozu w stolicy polskich Tatr Babiloński przyglądał się incydentowi z udziałem „Główki” i Artura Szpilki, wtedy i dziś serdecznych przyjaciół.

– Byłem widzem bardzo mocnego sparingu Krzyśka i Artura, który w pewnym momencie zaczął wymykać się spod kontroli. To wtedy Krzysiek zaimponował mi sercem, dlatego na __niego postawiłem – tłumaczy szef grupy Konspol Babilon Promotion.

Buczyński: – Na sparingach jeden i drugi nie byli aniołkami, więc padały ciężkie ciosy – opowiada trener współpracujący z obecną kadrą narodową seniorów. – Krzysiek zawsze był wojownikiem, zawodnikiem solidnym i pracowitym, który nigdy nikogo się nie bał. To chłopak bardzo silny fizycznie i równie mocno bijący.

Sam zainteresowany, obowiązkowy pretendent do mistrzowskiego pasa organizacji WBO, z zażenowaniem wspomina drakę, gdy razem ze „Szpilą” skoczyli sobie do gardeł. Co ciekawe, prowodyrem nie był temperamentny wieliczanin, a kulturalny „Główka”. – Rzeczywiście tak było, a najzabawniejsze, że regularnie mieszkaliśmy razem w pokoju i byliśmy w zażyłych relacjach. Prawdopodobnie trafiłem Artura w wątrobę, a on w tym samym momencie wyszedł lewym sierpem na górę i obaj się „podłączyliśmy”. Wtedy trener Buczyński powtórzył komendę stop, ale my nic sobie z tego nie robiliśmy. Wprost przeciwnie, mocno wczepiliśmy się w półdystans i zza podwójnej gardy rzucaliśmy cepami z __każdej strony – uśmiecha się wałczanin.

To, co wydarzyło się później, doskonale obrazuje nienaganne relacje między zawodnikami.

– Po zejściu z ringu przybiliśmy sobie „piątkę”, przytuliliśmy się i __zaczęliśmy się śmiać kwitując zajście słowami, że obaj jesteśmy głupkami, bo daliśmy się ponieść emocjom – wspomina niedoszły olimpijczyk.

Kilka tygodni po pamiętnym obozie w Zakopanem, Głowacki został wykupiony z borykającego się z problemami finansowymi macierzystego klubu, wiążąc się na dwa lata z należącym do Babilońskiego Tom Boxing Team Mińsk Mazowiecki. Po nie w pełni udanych mistrzostwach Polski seniorów w Dąbrowie Górniczej, okraszonych „tylko” brązowym medalem w kat. superciężkiej, obaj wspólnie podjęli decyzję o przeniesieniu kariery na zawodowstwo. – I weszliśmy z „buta”, rozpoczynając od sześciorundowej walki (wygranej na punkty z Mariuszem Radziszewskim – przyp. AG) na małej, kameralnej gali u Marka Pietrzaka w hotelu w __Zielonce – mówi szef Konspol Babilon Promotion.

Pięściarz promowany przez największą w Polsce grupę Sferis KnockOut Promotions, której współwłaścicielem jest Babiloński, a nowym partnerem została „stajnia” Andrzeja Gmitruka, na starciu z Huckiem nie zarobi fortuny. Zgodnie z przepisami federacji WBO procentowy podział honorariów wynosi 80 do 20 na korzyść mistrza świata, zatem gaża brutto pretendenta – według naszych informacji – to kwota 60 tys. dolarów. – Krzysiek twardo stąpa po ziemi i sam powiedział, że najpierw trzeba zdobyć tytuł, aby od __kolejnej walki można było stawiać warunki finansowe – tłumaczy promotor.

Głowacki, jak na wytrawnego pięściarza przystało, strzeże jak oka w głowie taktyki na pojedynek, chcąc obnażyć słabe strony urodzonego w Serbii „Kapitana” Hucka. – Wierzę, że nastał mój czas. Dzięki odwadze i sile zamierzam wrócić do kraju z __upragnionym pasem – zapowiada obowiązkowy challenger z Wałcza. – Do Stanów Zjednoczonych zabrałem ze sobą brata. A krzesła? Te będą czekały na __miejscu – puszcza oko „Główka”.

To nawiązanie do niechlubnego wydarzenia sprzed wielu lat, które Głowacki mógł przepłacić bolesnymi sankcjami i głośną aferą. Na swoje szczęście pięściarz chybił celując rzuconym krzesłem w… Marco Hucka, który na ringu w Bad Essen walczył nieczysto z jego bratem Jackiem. Miarka przebrała się po ciosie Bośniaka poniżej pasa i biernej postawie sędziego ringowego. Mimo napiętej atmosfery i wzajemnego wyzwania się na pojedynek, konflikt nie przeniósł się na ring ani poza budynek szkoły, lecz niesmak pozostał. – Tym razem wystarczą moje pięści – twierdzi niepokonany (24 zwycięstwa) „Główka”.

Wiara promotora w Głowackiego nie dziwi, ale już słowa na temat pozycji pięściarza w hierarchii polskich junior ciężkich robią wrażenie. Zwłaszcza że Babilońskiego łączą rodzinne relacje z wieloletnim mistrzem świata, prywatnie szwagrem Krzysztofem „Diablo” Włodarczykiem, który przeżywa trudniejszy okres w życiu osobistym i sportowym. – Wydaje mi się, że nadszedł czas Głowackiego. Walka z takim pięściarzem, jak Huck, który po raz 14. będzie bronił tytułu, sprawia, że Krzysiek jest teraz naszym numerem jeden – mówi Babiloński.

– Cieszę się, że promotor tak we mnie wierzy – mówi Głowacki. Pytany, jak zareaguje w sytuacji, jeśli „Diablo” Włodarczyk będzie rościł sobie prawo do bycia najlepszym polskim junior ciężkim, bez zastanowienia odpowiada: – Z Krzyśkiem znamy się bardzo dobrze, razem trenujemy, więc bezpośrednia konfrontacja nie wchodzi w rachubę. Nie widzę szans, aby choć na chwilę odłożyć na bok nasze prywatne relacje – zapewnia.

Zakontraktowany na 12 rund pojedynek Głowackiego z Huckiem na gali Premier Boxing Champions w Newark oraz Artura Szpilki z Kubańczykiem Yasmanym Consuegrą pokaże na żywo telewizja Polsat Sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski