MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nasza akcja: Pomóżmy tym, którzy nie radzą sobie sami

Redakcja
W kraju z pomocy społecznej korzysta ponad 2,1 miliona osób. W Małopolsce ta liczba sięga rocznie 143,4 tys., w samym Krakowie - 42 tys. W powszechnej świadomości utarło się, że MOPS wspiera ludzi, którzy nauczyli się żyć na garnuszku opieki społecznej, a pomoc, którą otrzymują, często przeznaczają na alkohol, nie podejmując żadnych samodzielnych prób wydobycia się z nędzy.

SPOŁECZEŃSTWO. W Małopolsce nawet 100 tys. osób potrzebuje wsparcia, by wyjść z kryzysu. Gwałtownie pogarsza się zwłaszcza sytuacja niepełnosprawnych i ich rodzin. Pojawiła się też grupa tzw. nowych biednych.

- To nieprawda. Z naszych doświadczeń wynika, że około 70 proc. beneficjentów pomocy społecznej to ludzie, którzy z przyczyn od siebie niezależnych, takich jak choroba, utrata pracy czy niskie kwalifikacje, popadły w biedę - twierdzi Józefa Grodecka, dyrektor MOPS w Krakowie.
Osoby, które korzystają ze wsparcia MOPS z powodu rozmaitych uzależnień, stanowią mniej niż 3 proc. podopiecznych. Za to gwałtownie pogorszyła się w ostatnich miesiącach sytuacja osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Co więcej, w ciągu ostatnich miesięcy pojawiła się w tym gronie grupa tzw. nowych biednych - ludzi zdrowych, pracowitych i uczciwych, którzy na skutek utraty pracy lub wzrostu kosztów utrzymania nie są w stanie sami sobie poradzić. Pisaliśmy niedawno o jednej z takich rodzin. Poruszyła nas zarówno Państwa reakcja, jak i konkretne propozycje pomocy. Nie ma wątpliwości, że takie osoby warto wesprzeć w szerszym zakresie.
Dlatego "Dziennik Polski" we współpracy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Krakowie, rozpoczyna akcję "Rodzina w potrzebie". Dwa razy w tygodniu będziemy prezentować Państwu portrety potrzebujących, opisywać ich sytuację, wskazywać, jak można im pomóc. Jesteśmy pewni, że nasi Czytelnicy nie zostawią rodzin w potrzebie bez wsparcia.
Dziś pierwszy z portretów. Pan Alojzy, pracownik fizyczny na kolei, od ponad 28 lat utrzymuje wielodzietną rodzinę tylko z jednej, niewysokiej pensji. Siedmioosobowa rodzina zajmuje skromne mieszkanie służbowe na przedmieściach Krakowa. Sytuację utrudnia dodatkowo stan zdrowia dzieci. Dwunastoletnia córka urodziła się z niedorozwojem klatki piersiowej i obecnie przygotowywana jest do operacji. Jej o rok młodszy brat cierpi z powodu łuszczycy. Leczenie maściami jest bardzo drogie, bo nierefundowane przez NFZ.
Takie bolączki ma większość polskich rodzin wielodzietnych. Ośrodki Pomocy Społecznej mogą im zaoferować dodatki mieszkaniowe, rehabilitacyjne i zasiłki rodzinne, ale to za mało...

Bieda niestraszna, ale boimy się zimy

Pan Alojzy, jedyny żywiciel siedmioosobowej rodziny, przez lata nauczył się nie myśleć o kłopotach. Ale ostatnio denerwuje się coraz częściej. Boi się utraty pracy, bo z oddziału kolei, w którym pracuje, zwolniono w ciągu roku 30 osób. Martwi się, czym ogrzać mieszkanie zimą, bo nie ma pieniędzy na węgiel. I zaraz przypomina sobie stary, popękany piec centralny, który prawdopodobniej już długo nie pociągnie. Sen z oczu spędza mu także brak pieniędzy na książki, buty i ciepłe kurtki dla dzieci. I nie daje mu spokoju myśl o zbliżającej się operacji najmłodszej córki...
- Jakby mnie zwolnili, to zostałby mi chyba tylko stryczek. Ta myśl człowieka prześladuje. A tu tyle jeszcze trzeba dla dzieci zrobić. Nie daję się biedzie, w pracy bardzo się pilnuję. Tylko czasami już sił brak - wyznaje.
Codziennie nawet trzy bochenki chleba to za mało, żeby starczyło na kanapki dla siedmioosobowej rodziny. Pani Irena, żona Alojzego, przez lata nauczyła się jednak tak gospodarować, by nikt w domu głodny nie chodził. Zakupy robi bardzo oszczędnie, najczęściej w pobliskich dyskontach. Warzywa przez większą cześć roku ma swoje. W przydomowym ogródku posadziła marchewkę, pietruszkę, sałatę, ogórki i parę grządek ziemniaków. Kilka kur gwarantuje jajka i niedzielny rosół. - Ja ze wsi pochodzę. Bez kawałka ziemi bym nie wytrzymała - uśmiecha się.
W domach rodzinnych obojga nigdy się nie przelewało. Skończyli tylko podstawówkę. Chcieliby dać dzieciom szansę, której sami nie mieli, dlatego tak zależy im na tym, żeby dzieci mogły się uczyć. Do Krakowa przyjechali 20 lat temu. Pan Alojzy dostał pracę w Nowej Hucie jako pracownik fizyczny na kolei, a razem z nią obietnicę służbowego mieszkania. Na lokal w domu kolejowym na przedmieściach Krakowa czekał 8 lat. Teraz boją się, że jeśli pan Alojzy straci pracę, zostaną z mieszkania wyrzuceni.
Stworzyli tradycyjną, polską rodzinę wielodzietną. Pani Irena zajmuje się domem, bo pracy przy ósemce dzieci zawsze było dużo. Teraz na utrzymaniu zostało pięcioro: Mariusz, Donata, Antek, Danka i Darek. Najstarszy z nich, pomimo złego stanu zdrowia i przejścia ciężkiej operacji, ukończył studia. Pracuje dorywczo odkładając na studia podyplomowe. Dwoje młodszych uczy się w technikum gastronomicznym, a Danka i Darek są uczniami szkoły podstawowej.
1300 zł miesięcznie - tyle zarabia pan Alojzy. Do tego MOPS dokłada ok. 200 zł dodatku mieszkaniowego i zasiłki rodzinne na uczące się dzieci. Wrzesień to najtrudniejszy miesiąc w roku. Brakuje na podręczniki, buty i ciepłe kurtki. Dofinansowanie na wyprawkę szkolną otrzymają, ale dopiero w listopadzie.
Problemy finansowe to jednak nie wszystko. Po pani Irenie dwójka dzieci odziedziczyła rozszczep podniebienia. Dwunastoletnia córka Danka urodziła się z niedorozwojem klatki piersiowej i obecnie przygotowywana jest do operacji. - Danka potrzebuje aparatu ortodontycznego. Nie należy jej się bezpłatnie, bo zęby stałe wyszły jej za późno, dopiero jak skończyła 12 lat. A nas nie stać - załamuje ręce pan Alojzy.
Dziewczynce potrzebna jest również pomoc w nauce, bo przez choroby i wadę wymowy ma kłopoty w szkole. Na domiar złego jej brat - Darek cierpi z powodu łuszczycy. Leczenie maściami nie jest refundowane przez NFZ i jest bardzo drogie.
NATALIA ADAMSKA
Imiona bohaterów w tekście zostały zmienione

Lista potrzeb

Dwie tony węgla, sprawny piec centralnego ogrzewania, aparat ortodontyczny, ciepłe kurtki i buty na zimę - to najpilniejsze potrzeby rodziny pana Alojzego. Pracownicy MOPS-u mają cichą nadzieję, że nasi Czytelnicy pomogą tej rodzinie tak chętnie, jak wsparli Adama, Magdę i panią Zofię, których historię opisywaliśmy m.in. we wczorajszym "Dzienniku Polskim".
Wszystkich, którzy są w stanie wesprzeć rodzinę pana Alojzego, prosimy o kontakt z pracownikiem MOPS-u: Adamem Sajakiem, nr tel. 012 - 616-54-41, e-mail: [email protected]. Można również wpłacać pieniądze na konto MOPS-u: 29 1240 4722 1111 0000 4855 3573, Bank Pekao S.A., Oddział w Krakowie, ul. Józefińska 18, 30-955 Kraków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski