Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauka płynąca z Niecieczy

Ryszard Niemiec
Preteksty. Szkoda, że prezes Ekstraklasy SA - o atrakcyjnym klimatycznie nazwisku Marzec - zamiast do rodzinnej Stalowej Woli, nie pojechał z Rzeszowa (gdzie brał udział w jubileuszu tamtejszego związku) do Niecieczy na mecz Bruk-Betu z Jagiellonią. Miałby dobrą okazję naocznie stwierdzić, jak naiwną i kosztowną jest idea przekształcania ligowego futbolu w dziedzinę sportów zimowych.

Zadymka zaczęła się jakieś dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem, a podróżujący z nieodległego Odporyszowa, wizytujący tam centrum sportów konnych Siemachy - Zbigniew Boniek, czuł się w lesistym pejzażu Powiśla Dąbrowskiego jak uczestnik festiwalu narciarskiego zwanego „Rosyjską Zimą”.

Spodziewał się, że podgrzewana murawa, świeżo zainstalowana na komplementowanym podczas niedawnej inauguracji stadionie przez samego Zdzisława Kręcinę, upora się z gwałtownym opadem. „Zdzichu” ściskający prawicę Krzysztofa Witkowskiego wiedział co robi, bo niegdyś posługiwał w UEFA jako spec od obiektów i widywał stadiony za kręgiem polarnym.

Nie pomogła wszakże nawet gospodarska wizyta prezesa PZPN, nie pomógł antyśnieżny pluton uzbrojonych w łopaty pracowników, nawet gotowy do weekendowej gędźby telewizyjny duet Żyżyński - Mielcarski; sędzia Borski wątpliwości nie miał i schował gwizdek do kieszeni.

Kończący rozgrzewkę piłkarze obu drużyn z nieskrywaną satysfakcją zeszli ze śnieżnego dywanu do szatni, słusznie kalkulując, że już w najbliższy wtorek i piątek czekają ich kolejne mecze o punkty. Zawiedzeni byli jedynie najwytrwalsi kibice, przede wszystkim profesor AGH - wybitny specjalista od produkcji betonów, wraz z małżonką, ksiądz kapelan Sandecji, asystent selekcjonera kadry, burmistrz Żabna z drugą swą połową, sołtys Niecieczy i wyżej podpisany…

Pokazała swą siłę kapryśna natura, obnażając przy okazji ograniczoną wyobraźnię szefostwa Ekstraklasy SA. Konstruując 37-rundowe rozgrywki najwyższej klasy polskiego futbolu, błędnie założyli nadmierną elastyczność kalendarza juliańskiego, niestety, od wieków zastygłego w formule 52 sobót i niedziel. W ten sposób upchnęli terminarz w typowo hokejowo-narciarskie miesiące: luty i grudzień. A ponieważ zadbali wyłącznie o zdrowie piłkarzy, instalując podgrzewane murawy, skazany na dawanie odporu mrozom widz, w porze meczu ubiera papucie i siada przed telewizorem.

Do obowiązującej formuły wmontowano regulaminowe perpetuum mobile, czyli cudowne odbieranie drużynom połowy punktowego dorobku w dwu rundach. Z tego powodu zabawa na serio zaczyna się w trzeciej odsłonie sezonu, owszem, atrakcyjnej niebywale, zwłaszcza, gdy zwycięzca rund zasadniczych nie załapie się nawet na medalowe miejsce…

Krytyka niesprawiedliwego pomysłu narasta od dnia, w którym go wdrożono, aliści sobotni przypadek w Niecieczy osiągnie apogeum i chyba zmusi do wycofania się z krainy absurdu. Dodatkowe parę groszy spływające do klubów z telewizyjnego kontraktu nie zrównoważą szkód generowanych przez księżycową fiksację liderów Ekstraklasy SA.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski