Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nazywam się Piotr Duda i nigdy nie pójdę do polityki

Rozmawiała Ryszarda Wojciechowska
Piotr Duda: Obniżka wieku emerytalnego od 1 stycznia 2017 roku
Piotr Duda: Obniżka wieku emerytalnego od 1 stycznia 2017 roku fot. Piotr Hukało
Rozmowa. - W kwestii praw pracowniczych nasze aspiracje są wielkie - mówi Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. - Gdy kończą się argumenty negocjacyjne, to kolejnym orężem są demonstracje. I jeśli będzie taka potrzeba, to sięgniemy po ten oręż.

- Ten radykalny, uliczny Piotr Duda już się skończył?

- Radykalny Piotr Duda nie skończył się. Ale jako związek prowadzimy własną politykę wobec władzy. I jeśli coś będzie zgrzytało między nami a rządem i nie pomogą już rozmowy, to wtedy zdecydujemy się na protesty. A teraz co? Mamy wychodzić na ulice z powodu 500+, 12 zł minimalnej stawki godzinowej, klauzul społecznych w ustawie o zamówieniach publicznych czy może 2000 zł płacy minimalnej? Sprawy pracownicze mają się lepiej niż za poprzedników.

- To gdzie w tej chwili jest Solidarność? Pielęgniarki strajkowały, celnicy na ulicy, a Piotr Duda w gabinecie. To ta dobra zmiana?

- Nie siedzę w gabinecie, tylko jeżdżę po kraju. Komisja Krajowa to też zakład pracy i jako szef muszę ogarniać różne kwestie. Ale w tej chwili sprawy pracownicze idą w dobrym kierunku, więc nie ma powodu do wychodzenia na ulicę. A jeśli pani pyta o strajk pielęgniarek, to tam nie strajkowała Solidarność, tylko związek zawodowy pielęgniarek i położnych.

- To też pracownice. Nie należało ich wesprzeć?

- Solidarność broni przede wszystkim swoich członków. Nie jesteśmy instytucją charytatywną. Ale jak się nam coś nie podoba, jak na przykład projekt ustawy o fizjoterapeutach, to idziemy pod Sejm. Tak było niedawno. Panie ze związku zawodowego pielęgniarek i położnych same odkleiły się od Solidarności. To one wcześniej nie były solidarne, wykluczając z negocjacji o podwyżkach pielęgniarki i położne, zrzeszone w naszym związku oraz w OPZZ. Podpisały tajne porozumienie z ministrem Zembalą, dające podwyżki tylko im, a wykluczające innych pracowników służby zdrowia.

- Kiedy rządziła Platforma, o Solidarności mówiono, że jest zbrojnym ramieniem PiS. Teraz złośliwi twierdzą, że to raczej ramię opiekuńcze tej partii. Umowy śmieciowe jak były, tak są. Emerytura 67 też ma się w najlepsze.

- Ale pracujemy nad tym. Nie jestem rzecznikiem rządu Prawa i Sprawiedliwości, ale też nie widzę powodu, żeby demonstrować, jak KOD na ulicach. Bo KOD wychodzi dlatego, że władzę stracili ci, którzy ją mieli przez ostatnie osiem lat. Ciekawe dlaczego wtedy, kiedy rządziła Platforma ani Komisja Europejska, ani Komisja Wenecka nie reagowały na łamanie konstytucji? Dzisiaj ludzie wychodzą na ulicę i pokazują łamaną konstytucję. A gdzie wtedy byliście, kiedy ją łamano?

- A co łamano?

- Przypomnę artykuł 20, dotyczący społecznej gospodarki rynkowej opartej na dialogu społecznym. Gdzie wówczas były te komisje? Przecież one za poprzednich rządów powinny tu mieć zamiejscowe siedziby, być na okrągło. Przez kilka lat nie mogliśmy się doprosić Komisji Europejskiej o wszczęcie postępowania przeciwko polskiemu rządowi, który łamał prawo wspólnotowe w sprawie umów na czas określony. Nigdy nie byliśmy ramieniem zbrojnym PiS i dzisiaj nie chronimy tej partii. Bierzemy sobie do serca słowa Jana Pawła II, który mówił, że władza przechodzi z rąk do rąk, a my mamy być z pracownikami. Jestem przewodniczącym Rady Dialogu Społecznego. I tam teraz załatwiamy większość spraw pracowniczych.

- Niektórzy mówią, że KOD to Solidarność naszych czasów.

- Nadużycie. Solidarność była i jest tylko jedna. Porównywanie KOD-u do Solidarności to jakaś kpina.

- Ale też walczyła jak KOD o demokrację.

- Przepraszam bardzo, ale żyjemy w wolnym, demokratycznym kraju. Jeżeli KOD walczy o demokrację, to chyba o tę własną. Taką, która pomoże tym ludziom wrócić do władzy. Przecież widzimy, kto chodzi na te demonstracje, od pana Michnika począwszy, a na panu Kwaśniewskim skończywszy.

- I Pan nie widzi tych tysięcy, którzy nie są ani Michnikiem, ani Kwaśniewskim?

- Oczywiście, że widzę. Tam jest wielu normalnych obywateli. Każdy ma prawo w wolnym, demokratycznym kraju wychodzić na ulicę i demonstrować. Ale pod nich podłącza się opozycja i wykorzystuje ich instrumentalnie. Jakoś słabo przejmowano się tym, kiedy my wychodziliśmy na ulicę i było nas, jak w 2013 roku, ponad 200 tysięcy. Nawet wtedy nikt się nami nie interesował. Nie było bezpośrednich transmisji z tych marszów jak dziś. Bo taka była polityka rządzących i mediów, żeby związkowców nie pokazywać lub pokazywać w negatywnym świetle. A dzisiaj niech chodzą, jak chcą. Takie ich prawo. My się już nachodziliśmy.

- Pan mówi jak Jarosław Kaczyński, że nie ma żadnego zagrożenia demokracji.

- Jeśli tak będzie, Solidarność pierwsza stanie w jej obronie. A jeśli jest zagrożona demokracja, to tylko demokracja tych, którzy stracili władzę. Mnie też zarzucano, że szykuję sobie dobre miejsce w Sejmie. A Piotr Duda jest tam, gdzie powinien być, czyli w związku zawodowym Solidarność i nigdy sobie żadnego krzesełka nie szykował. Ciekawe, co by dzisiaj powiedzieli ci, którzy rozpuszczali plotki o mojej ciepłej posadce w PiS. Powtarzam: Nazywam się Piotr Duda i nigdy nie pójdę do polityki. Bo mnie to kompletnie nie interesuje.

- A sprawa Trybunału Konstytucyjnego to nie jest zagrożenie demokracji?

- To raczej paliwo dla tych, którzy chcą odzyskać władzę. Dowodzi tego instrumentalne traktowanie projektu obywatelskiego, gdzie KOD najpierw zebrał 100 tys. podpisów, a później chciał jego odrzucenia. W nosie mają Trybunał. Zresztą nie przeceniajmy Trybunału, który np. wydał taki wyrok, że dzisiaj ludzie muszą pracować aż do śmierci. Uprawomocnił podwyższenie wieku emerytalnego. Dla mnie Trybunał z profesorem Rzeplińskim to polityczne ramię Platformy i PSL.

- Przypominam sobie, jak prezydent Andrzej Duda przesłał projekt obniżający wiek emerytalny do Sejmu, jeszcze kiedy Platforma rządziła, żądając natychmiastowego przyjęcia. PO tego nie zrobiła. Ale od ponad pół roku rządzi PiS, a prezydencki projekt nadal pokrywa się kurzem.

- Tak się jakoś dziwnie dzieje, że o postulatach, o które upominała się Solidarność, i o porozumieniu, które szef Solidarności podpisywał z Andrzejem Dudą, przypomnieli sobie teraz ci, którzy głosowali na PO i inne partie. Niech oni się o to nie martwią. Niech pilnują swoich postulatów. A my będziemy pilnować swoich. I na pewno wprowadzimy je w życie. Nie wszystko jednak od razu.

- Jak rozumiem, PiS zaspokaja na razie aspiracje związku.

- Nie było i chyba nie będzie takiego rządu, który by zaspokoił aspiracje Solidarności. Nasze aspiracje są wielkie jeśli chodzi o prawa pracownicze. Przez 27 lat demolowano je, a nas jako pracowników przypierano coraz bardziej do muru. Liczyły się zyski firm, które były okupione niskimi kosztami pracy. Teraz liczymy na plan premiera Morawieckiego, który jako pierwszy od 27 lat zakłada wzrost gospodarczy, ale też ze wzrostem wynagrodzeń. A Solidarność wykonuje codzienną, organiczną pracę. Pracują zespoły branżowe, dotyczące projektów ustaw, które opiniujemy i zwracamy uwagę na złe zapisy w ustawach dotyczących pracowników. Choćby sprawa dotycząca niewygaszania umów o pracę w przypadku ustawy medialnej. Czyja to jest zasługa? Solidarności.

- Czytając o projekcie, dotyczącym zakazu handlu w niedzielę i waszym pomyśle, żeby karać więzieniem tych, którzy będą ten zakaz łamać, pomyślałam, że coś się komuś pomieszało. Kto jak kto, ale Solidarność powinna się trzymać z daleka od wsadzania do więzień.

- A dlaczego się tak przejmujecie tym zapisem? Ja uważam, że to będzie zapis martwy. Ci, którzy przestrzegają prawa, nie mają się czego obawiać. Ale od lat obserwujemy, że pracodawcy, którzy łamią prawa pracownicze, nie ponoszą żadnych konsekwencji. I dla nich kary w wysokości pięciuset czy tysiąca złotych nic nie znaczą. Poza tym to nie Solidarność, ale sąd będzie orzekał kary.

- Czy ta historia z „Newsweekiem”, który opisał, jak Pan korzystał z luksusów w hotelu „Bałtyk”, czegoś Pana nauczyła?

- Nie mam sobie nic do zarzucenia. Wiem jedno, że ktoś, kto pełni jakąś ważną funkcję i zaszedł komuś za skórę, musi się liczyć z tym, że zostanie zaatakowany i będzie się o nim bzdury opowiadać. Wyciągnęli sprawy, które dla mnie są sprawami śmiesznymi.

- Ale Kacperek, któremu wyszywano ręczniki, czy umowy śmieciowe pracowników będą się za Panem ciągnąć.

- Nie było ręczników dla Kacperka i nie było umów śmieciowych. Sprawy są w sądzie. I mam nadzieję, że śmieje się ten, kto się śmieje ostatni.

CV

Piotr Duda. 54 lata. Od października 2010 r. przewodniczący NSZZ Solidarność. Pokonał wtedy ubiegającego się o reelekcję Janusza Śniadka. Zaczynał jako tokarz w Hucie Gliwice (1980). W latach 1981-1983 odbywał służbę wojskową w 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Brał też udział w Polskim Kontyngencie Wojskowym UNDOF w Syrii. Po powrocie do huty zaczął się piąć po szczeblach kariery związkowej. Zanim wystartował w wyborach na przewodniczącego „S”, wcześniej przez 8 lat był przewodniczącym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski