Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nękani przez podpalacza

Bernadeta Waszkielewicz
Jerzy Cebula
Nowy Sącz. Sprawca siedem razy podjął próbę podpalenia domu przy ul. Kochanowskiego. Czy chodzi o próbę zastraszenia mieszkańców? Zatrzymano osobę podejrzewaną o podłożenie ognia, ale została zwolniona. Nie ma pewności, czy to podpalacz

Bogumiła Kisielińska, mieszkanka zniszczonego w pożarze domu przy ul. Kochanowskiego ma łzy w oczach. Tegoroczna Wielkanoc była dla jej rodziny udręką.

Nie ma gazu, bo ogień uszkodził kominy i zagroził instalacji. Jest tylko prąd, więc kobieta gotuje na starej, jednopalnikowej kuchence elektrycznej. Córka z wnukami musiała wyprowadzić się do koleżanki w okolice dworca kolejowego. Na poddaszu, które zajmowali, nie da się mieszkać - strawił je ogień. A dopiero co zostało wyremontowane po poprzednich podpaleniach.

Przez cały czas żyją w strachu
Pierwsze próby podłożenia ognia zdarzyły się w styczniu. Ktoś wchodził do budynku i podkładał ogień. W lutym rodzina zamontowała więc solidne drzwi, zamykane na klucz przy każdym wyjściu z domu.

- Najgorsze, że do podpaleń dochodzi w biały dzień koło godziny 14.00. Przecież nie możemy siedzieć i pilnować budynku, trzeba iść do szkoły, pracy, na zakupy - nie kryje pani Bogumiła.

Siódme podpalenie skończyło się pożarem. Siedem jednostek straży gasiło ogień aż cztery godziny. O próbach podpaleń rodzina już wcześniej informowała policję.

Czy chodzi o zastraszanie domowników?
- Prosiliśmy policję o zamontowanie kamery, bo nas na nią nie stać, mam tylko 634 zł renty. Ale usłyszeliśmy, że nie mogą tego zrobić. Chyba, że dojdzie do zbrodni - opowiada gospodyni.

Czym kieruje się podpalacz? Być może chodzi o zastraszenie domowników lub groźby wobec jednego z lokatorów.
Sprawa jest tajemnicza. Udało nam się dowiedzieć, że funkcjonariusze obserwowali dom, ale nie mogli tego robić non stop. Według naszych ustaleń policja zatrzymała mężczyznę, który mógł być sprawcą podpalenia, ale po przesłuchaniu został zwolniony z aresztu. To oczywiście nie finał sprawy.

Miasto pomoże pogorzelcom?
Pierwsze noce pogorzelcy spędzili na dwóch materacach na podłodze w maleńkim pokoju. Pani Bogumiła bardzo przeżywa rozdzielenie z córką.

- Nie jest ciężko, kiedy się jest razem, a teraz... Serce boli - płacze rozmawiając z dziennikarzami poszkodowana przez ludzi mieszkanka Sącza.

Jej córka dostała z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowym Sączu zasiłek świąteczny na odzież i żywność. Jak mówi
- 200 zł. Liczy na zasiłek celowy na remont.

- Postaramy się wygospodarować większą kwotę, żeby tej rodzinie pomóc - deklaruje Józef Markiewicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowym Sączu. Najpierw muszą jednak znaleźć fachowca, który przygotuje wstępny kosztorys prac remontowych. Wtedy MOPS rozważy, jakie wsparcie może przyznać pogorzelcom, bo jest to budynek prywatny, nie komunalny.

Sąsiedzka pomoc i wdzięczność
Mieszkańcy Nowego Sącza przynoszą pogorzelcom pieniądze i rzeczy. Pani Kisielińska jest im bardzo wdzięczna. Dziękuje za każdy gest dobrej woli. Urząd Miasta też zapewnia, że zrobi, co może.

- W każdej chwili rodzina może skorzystać z pomocy psychologa. Proponowaliśmy jej miejsca w hostelu, ale wybrali pomoc bliskich - mówi rzecznik urzędu Małgorzata Grybel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski