Pokój w domu pisarza
Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
Dom nie był jego własnością. Kupiła go w latach 50. od porzucających na zawsze Mazury gospodarzy Zofia Łapicka, wyjątkowo utalentowana tłumaczka literatury rosyjskiej, przez ostatnie 30 lat towarzyszka życia pisarza. Nie wiedziała wtedy jeszcze, że ten dom stanie się ich schronieniem, ulubioną ucieczką przed zgiełkiem Warszawy, miejscem spotkań warszawskich literatów. W środku znajdują się tylko trzy niewielkie pokoje, kuchnia, łazienka i strych. Wszystko tu jest nadal urządzone tak jak za czasów pisarza. W największym pokoju, jasne meble zrobione przez Igora Newerlego, choć niezbyt wygodne, zachwycają urodą. Na jasnych półkach ustawione zostały wszystkie wydania książek - m.in. "Archipelag ludzi odzyskanych", "Pamiątka z Celulozy", "Wzgórze Błękitnego Snu" czy wydane w drugim obiegu przez paryską "Kulturę" "Zostało z uczty bogów".
Najmniejszy pokój z oknem na podwórze pełnił funkcję gabinetu pisarza. To tu, siedząc na własnoręcznie wykonanym fotelu i przy takimż biurku z drewna brzozowego, Igor Newerly pisał m.in. książkę "Żywe wiązanie"; o Korczaku, którego przed wojną był sekretarzem, o ludziach z nim związanych i o pedagogice. A za oknem w ogrodzie do dziś stoi tytułowa grusza, która była ratowana tzw. żywym wiązaniem, polegającym na tym, że pomiędzy pękające drzewo zostało wszczepione inne, tak aby rosnąc, spinało swoimi korzeniami stary konar.
Na ścianie w gabinecie - portret olejny pisarza, a także wiele jego czarno-białych zdjęć. A to na kajaku w młodości i w wieku dojrzałym, a to jak karmi "roześmianego" konia, a to przy studni na podwórzu, albo w stodole, gdzie znajdował się jego warsztat stolarski. Są też zdjęcia z łowów; mężczyźni ze strzelbami, w kufajkach i w czapkach uszankach. Igor Newerly to ten w okularach, a obok
zaraz, zaraz, to przecież John Steinbeck, amerykański pisarz, przyjaciel Newerly'ego, który uwielbiał przyjeżdżać do Polski na polowania.
Dom nie pełni funkcji muzeum, ale dzisiejsi gospodarze, Irena i Ryszard Gałeccy, serdeczni przyjaciele poprzednich właścicieli, z przyjemnością wszystko pokażą. A jeżeli kogoś od pierwszego wejrzenia polubią, to może nawet zaproszą na herbatkę i podadzą w ulubionym serwisie pisarza. Wtedy przy stole w ogrodzie wyczarują przed swoimi rozmówcami świat Igora Newerlego, pisarza dziś trochę zapomnianego.
Opowiedzą, jak się spotkali po raz pierwszy z panią Zofią, która schodziła z ogromnym nożem w kierunku odpoczywającej na brzegu jeziora pary przestraszonych kajakarzy; jak się później okazało tylko po to, by naciąć tataraku. Przypomną, jak po raz ostatni na kilkanaście dni przed śmiercią w 1987 r. zawozili pisarza z Mazur do Warszawy. Przypomną historię włamania do domu, gdy złodziej ukradł pani Zofii kilka filiżanek z serwisu pisarza, które potem w przypływie skruchy oddał; na szczęście - niezniszczone.
A gdy rozmowa będzie nadal miła, serdeczni gospodarze poczęstują swych gości winem domowej roboty i być może pozwolą skosztować trunku z ulubionego kieliszka Steinbecka. Ale wtedy rozmowa nie będzie jedynie dotyczyła pisarza, lecz wspólnej dla wszystkich miłości: Mazur, krainy pełnej jezior, lasów i pagórków. Słowa nas wtedy zaprowadzą do oddalonego o parę kilometrów Wojnowa, gdzie stoi biało-niebieska cerkiew, gdzie mieszkańcy w ogrodach stawiają rosyjskie banie i gdzie jeszcze kilka lat temu był czynny klasztor starowierców, w którym zakonnica Afimia o zmierzchu zamykała bramy, a po wodzie rozchodził się jej donośny głos: "Dwiery se zawierajut".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?