Nie będą umierać za Gdańsk

Wielu z nas pamięta te ostre i kontrowersyjne słowa papieża Franciszka, wypowiedziane pół roku temu na temat stanu ducha współczesnej Europy.

Dziś dostajemy kolejny dowód na to, że przybysz z Argentyny widzi szerzej i jaśniej. Otóż, wedle badań słynnego Pew Research Center, obywatele najważniejszych państw NATO są bardzo niechętni, by w razie zagrożenia niepodległości któregoś z krajów Sojuszu ze strony Rosji przyjść mu zbrojnie z pomocą.

Najgorzej pod tym względem jest w Niemczech, we Włoszech i Francji. Tak naprawdę liczyć możemy jedynie na USA, Kanadę i Wielką Brytanię. No i na nas samych, bo także w Polsce zwolennicy natowskiej solidarności przeważają nad tchórzami i miłośnikami wygodnego siorbania kawki.

Słowem, mamy powtórkę z przeszłości. Niby jesteśmy członkiem najsilniejszego paktu militarnego na świecie, ale w Sojuszu tym niewielu będzie umierać za Gdańsk. A jeśli tacy przyjaciele są, to, niestety, daleko i zanim do nas dotrą, będzie już „pozamiatane”. No, chyba że nasi władcy zaczną wreszcie poważnie reformować polską pseudoarmię, tak by mogła stawić czoła Rosjanom dłużej niż przez cztery dni.

Pozwólcie Państwo, że po tej smutnej konstatacji udam się – dopóki mogę – do laryngologa zbadać słuch. Nie wiem, czy to wada Tauron Areny, czy akustyków bez wyobraźni, ale poniedziałkowy koncert Faith No More był dźwiękową torturą. Nie sprowadzajmy więcej wielkich gwiazd do Krakowa, jeśli jedynym pomysłem na koncert jest niszczenie zdrowia publiczności tępym hałasem.