Joanna Zając godzi sport i naukę: kończy studia w krakowskiej AWF FOT. ARCHIWUM JOANNY ZAJĄC
ROZMOWA z nowosądeczanką JOANNĄ ZAJĄC, która wystąpi na igrzyskach w Soczi
- Przyznaję, że byłam tylko trochę zawiedziona. Mogłam bowiem spodziewać się takiego rozwoju wypadków. Wiedziałam, że są w Polsce osoby bardziej ode mnie zasługujące na wyjazd.
- Tym większa chyba radość z tej dodatkowej nominacji...
- Właśnie. Mój wyjazd na igrzyska nie odbywa się na szczęście kosztem którejś z koleżanek z kadry. Z przysługującej im puli miejsc zrezygnowały Francja i Kanada. W ten sposób otworzyła się droga przede mną.
- Na jakie miejsce Pani liczy?
- Nie chcę być ostatnia.
- A tak poważnie?
- Tak sobie analizuję, że realna jest trzynasta pozycja. Ale zadowoli mnie też lokata w pierwszej dwudziestce.
- Wybrała Pani halfpipe, zatem szczególnie trudną i niebezpieczną odmianę snowboardu. Jest Pani aż tak odważna?
- Czasami strach mnie oblatuje. Z usytuowanej nierzadko na wysokości sześciu metrów lodowej, twardej rynny fruwa się dodatkowe dwa, trzy metry w górę. Upadek rzeczywiście może okazać się fatalny w skutkach.
- Stawiając na sporty zimowe, te związane z narciarskimi stokami, postąpiła Pani trochę na przekór rodzinnej tradycji. Przecież zarówno dziadek Władysław, jak i jego syn i wnuk Łukasz Mężykowie to znakomici kiedyś siatkarze.
- Dodam, że i mama była siatkarką, a teraz uczy dzieci i młodzież pływania. Za to tata prowadzi w Nowym Sączu wypożyczalnię sprzętu narciarskiego. Aż takim rodzinnym wyrzutkiem zatem nie jestem. Zwłaszcza, że właściwie wszyscy Mężykowie i Zającowie w zimie szusują po stokach. Oczywiście w miarę wolnego czasu. A i ja też nie zaczynałam od dwóch desek.
- Od razu postawiła Pani na snowboard?
- Ależ skąd. W szkole podstawowej i w gimnazjum uprawiałam koszykówkę. Najpierw w Oczku, później w Żaku. W snowboardzie zaistniałam w 2003 roku. Moim pierwszym klubem był krynicki Norlys, gdzie podstaw dyscypliny uczyli mnie Piotr Biernat i Paweł Cichocki. Spod Góry Parkowej na czas studiów przeniosłam się do AZS AWF Katowice, a obecnie bronię barw klubu Inter Cars KS Ski Test Kraków. Ale czuję się sądeczanką. Zawsze z ogromną radością wracam do rodzinnego miasta, gdzie - jestem o tym przekonana - tęsknią za mną najbliżsi.
- Szczególnie wspomniany senior rodu Władysław Mężyk, który na każdym kroku chwali się swoją wnuczką?
- Rzeczywiście, dziadek jest moim najwierniejszym, ale i najbardziej wymagającym kibicem. Nawet jeśli przyjeżdżam z zawodów z osiągnięciami, zawsze słyszę jakieś krytyczne uwagi. Ale kiedy już powie z obowiązku coś surowego, to znajdzie także i dobre słowo. To mocno pokrzepiające.
- Skoro o sukcesach mowa...
- To za największy poczytuję sobie szóste miejsce wywalczone w rozgrywanych w Finlandii zawodach o Puchar Świata. Wielokroć stawałam też na podium w rywalizacji o Puchar Europy.
- Media przestrzegają przed niebezpieczeństwami zagrażającymi sportowcom w Soczi ze strony terrorystów.
- A ja się tym nie przejmuję. Na igrzyska olimpijskie w Soczi jadę ubiegać się o jak najwyższą pozycję, a nie po to, żeby przed kimś uciekać. I tak na pewne rzeczy nie mam wpływu. Co ma się stać, to się stanie.
Rozmawiał Daniel Weimer
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?