Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie dać się zastraszyć

Redakcja
Zamachy terrorystyczne w Londynie nie osłabiły pozycji premiera Tony'ego Blaira, przeciwnie, wyraźnie ją wzmocniły. Nie wiemy, co kierowało czwórką zamachowców samobójców lub lepiej - ich zleceniodawcami. Jeśli podkopanie potęgi Wielkiej Brytanii i jej sojuszy, to popełnili wielki błąd. Walczący islamiści upojeni zbyt łatwym sukcesem w Hiszpanii, gdzie wysadzając pociąg, wysadzili z siodła całą ekipę polityczną, być może chcieli tego samego w Londynie. Okazuje się jednak, i oni powinni to wiedzieć, że nie można przykładać tej samej miary do całego świata zachodniego.

Krystyna Grzybowska Europa i reszta świata

   Lewacki rząd Jose Luisa Rodrigueza Zapatero w Hiszpanii, który sobie "wybrali" terroryści, nie potrafił zmobilizować Europy do zjednoczenia sił wokół walki z terroryzmem. Nie potrafił i pewnie nie chciał. Zapatero zajmował się wprowadzeniem nowych porządków na własnym podwórku, a za osobisty triumf uznał uchwalenie ustawy o małżeństwach homoseksualnych. Możemy łatwo porównać rozmiar tych dwóch polityków, Tony'ego Blaira i Jose Zapatero, każdy z nich jest skrojony na własny poziom i możliwości…
   Co czyni z Brytyjczyków naród przywódczy - zastanawiają się komentatorzy mediów europejskich. Przez ćwierć wieku Wielka Brytania była traktowana jak kula u nogi integracji europejskiej, a już największym hamulcowym była konserwatywna premier Margareth Thatcher.
   Tajemnica tkwi w tym, że na Wyspach nieważne jest, jakie barwy nosi partia rządząca, ważne jest kontynuowanie brytyjskich tradycji wolności i demokracji. I pod tym względem lewicowy premier Blair nie różni się od prawicowej premier Thatcher. Takiej dbałości o interesy narodowe i zachowanie wierności sojusznikom mogą się uczyć nasi nieopierzeni demokraci.
   Różne są reakcje społeczeństw na zbrodnie terrorystów. Zależą one w znacznej mierze od temperamentu narodowego i od własnej historii. Jednak są cechy wspólne wszystkim i jak zauważa niemiecki dziennik "Die Welt", stoicyzm Brytyjczyków, jakim wykazali się po zamachach, jest nie tyle narodową cnotą, co panującą w społeczeństwie, w całym bez wyjątku, postawą. A postawa ta zawiera się w kilku słowach - nie dać się zastraszyć za żadną cenę.
   I na tym polega różnica między zachowaniem Hiszpanów i Anglików. Hiszpanie mają skłonność do demonstrowania w każdej sprawie. Na ulice miast wychodzą miliony ludzi, żeby być za albo przeciw. Nacisk ulicy sprawił, że Madryt wycofał hiszpańskie wojska z Iraku, dając świadectwo swojej słabości, a nawet niemocy wobec terrorystów. Londyńczycy nie urządzili żadnej demonstracji, nie tylko dlatego, że demonstracje staniały, ale dlatego, aby pokazać światu, a w pierwszym rzędzie terrorystom, że nie dali się zastraszyć i każdy jak co dzień oddaje się wykonywaniu swoich obowiązków. Obowiązków prywatnych i wobec państwa.
   Mogę sobie łatwo wyobrazić reakcję Niemców na zamach terrorystyczny, podobny do tych z Madrytu i Londynu. Na ulice Berlina, Frankfurtu i Hamburga wyszłyby miliony obywateli niosących sztandary i transparenty wszystkich partii. Przeważałyby hasła o pokoju i żądania wycofania wojsk amerykańskich z Iraku. Oczywiście nie własnych, bo ich tam nie ma. Ludzie utworzyliby łańcuchy z rąk i świec i zapalili znicze w miejscu tragedii. I poza tym nie wydarzyłoby się nic. Hasła w rodzaju "nie dajmy się zastraszyć" nieśliby nieliczni, najodważniejsi. Bo Niemcy dali się zastraszyć już dawno. Na terytorium tego kraju działają tzw. uśpieni terroryści. Władze o nich wiedzą, ale ich nie ruszają. W najgorszym wypadku wydalają z kraju. Nie chcą nawet przekazać Amerykanom współorganizatorów zamachów z 11 września 2001 roku. Wolą ich uniewinniać w groteskowych procesach sądowych.
   Dzięki temu Niemcy wciąż czują się niezagrożeni atakami terrorystycznymi. Ale może się kiedyś zdarzyć, że terroryści islamscy - mimo najlepszej woli władz niemieckich - poczują się urażeni i co wtedy? Niemcy mają jeszcze duży zapas strachu, więc jest szansa, że dłużej niż inne społeczeństwa będą mogli spać spokojnie. Po proszkach uspokajających i nasennych oczywiście.
   Dobrze, że istnieją na świecie, u nas w Europie narody, które się nie boją, które - jak powiedziała podczas odwiedzin w jednym ze szpitali królowa Elżbieta II - nie pozwolą, aby terroryści odmienili styl życia Brytyjczyków. Przeciwnie - tymi zamachami umocnili ich w wierze w wyznawane wartości i ideały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski