Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie jest nudna. Grą dżentelmenów zachwyca się już ponad miliard ludzi

Artur Bogacki
Sharma: Zapewniamy sprzęt. Każdy krakowianin może z nami zagrać
Sharma: Zapewniamy sprzęt. Każdy krakowianin może z nami zagrać Michał Gąciarz
Najpopularniejszą dyscypliną sportową na świecie jest piłka nożna. Kibicom w Polsce trudno uwierzyć, że numerem dwa jest mało u nas znany krykiet. Co to za dziwactwo? Zobaczyć i ocenić można na żywo już jutro podczas turnieju organizowanego przez Krakow Cricket Club

Odbijanie kijem piłki rzucanej przez rywala. Na tym w dużym uproszczeniu polega krykiet. Jest ogromnie popularny w krajach Wspólnoty Brytyjskiej, przede wszystkim w Indiach, Pakistanie, Australii, także w Afryce oraz oczywiście w Wielkiej Brytanii, skąd się wywodzi. Szacuje się, że w krykieta regularnie gra 120 mln zawodników. Fanów jest znacznie więcej – mecz pomiędzy Pakistanem i Indiami podczas tegorocznego Pucharu Świata oglądało w telewizji ponad miliard (!) ludzi.

Te robiące wrażenie liczby to pochodna kilkusetletniej tradycji i obcowania z krykietem od najmłodszych lat. Według przypuszczeń historyków w podobną grę bawiono się w Anglii już 800 lat temu. Krykiet w zbliżonej do obecnej formie rozwinął się tam w XVII i XVIII w. Określa się go jako grę dżentelmenów, a uprawiany jest także przez członków rodzin królewskich. W wielu krajach Wspólnoty Brytyjskiej to coś powszechnego, popularna forma spędzania wolnego czasu, zarówno jako gracz, jak i kibic.

– Kilka lat temu byłem na Pucharze Świata na Sri Lance. Finał oglądało na stadionie chyba 80–90 tys. widzów wspomina Ian Coles, Anglik z krakowskiego klubu, który w branży informatycznej pracował w wielu regionach świata. – To było niewiarygodne. Zresztą w krajach, w których krykiet jest popularny, ten entuzjazm zawsze robi ogromne wrażenie. W wolnym czasie gra się praktycznie wszędzie, gdzie jest kawałek wolnej przestrzeni, choćby na parkingu. W Anglii w wielu nawet bardzo małych miejscowościach jest stadion do krykieta.

O co chodzi w krykiecie? Drużyny składają się z 11 zawodników. W danej części (innings) jedna z nich jest stroną „rzucającą”, druga – „odbijającą”; później zamieniają się rolami. Na dużym owalnym boisku kluczowe wydarzenia rozgrywają się w centralnym obszarze (pitch) – pasie o wymiarach 3 x 20 m.

Zawodnik drużyny rzucającej (bowler) próbuje wyeliminować odbijającego (batsman). Celem tego ostatniego jest trafienie w piłkę szerokim, płaskim kijem. To daje mu szansę zdobycia punktów (runs), przez dobiegnięcie do drugiego końca wspomnianego pasa. Kolega z drużyny, który nie odbija, podąża w przeciwną stronę. Jeśli obaj dotrą do celu, zespół zdobywa punkt. Za uderzenie poza pole gry można zyskać więcej: 6 punktów – jeśli piłka nie dotknie ziemi, 4 – jeśli po drodze się odbije.

Nie jest to łatwe. Używa się pokrytej skórą korkowej piłki, a gruby szew wzdłuż całego obwodu sprawia, że może się ona odbić nieregularnie od podłoża, utrudniając uderzenie. Początkowo leci z prędkością nawet 160 km/h (charakterystyczny jest sposób wykonania rzutu – zamach wyprostowaną ręką zza głowy).

Trafienie kijem w piłkę to dopiero część zadania. Stojący w polu przeciwnicy starają się ją złapać i ograniczyć szanse zdobywania punktów. Ich celem, podobnie jak rzucającego, jest wyeliminowanie odbijającego. Jeśli im się to uda z 10 zawodnikami, to drużyny zamieniają się rolami. Sposobów na „wyautowanie” jest kilka. Najefektowniejszy to zburzenie przez rzucającego bramki ustawionej z palików (wicket), znajdującej się za odbijającym. Z kolei najczęstszy to złapanie piłki w powietrzu.

_– _W teorii to wszystko jest skomplikowane, ale jak zobaczysz jeden mecz, to będziesz wiedział, o co chodzi – zachęca pochodzący z Indii Vijay Sharma, który cztery lata temu współzakładał klub w Krakowie.

Krykiet to profesjonalny sport, z zawodowymi ligami, których najlepsi gracze są gwiazdami w swych krajach. Sama wieloletnia tradycja to jednak za mało, by przyciągnąć do kibicowania miliard ludzi. Co jest magnesem?

Paweł Godyń, grafik komputerowy z Krakowa, który od 4 lat gra w krykieta, mówi, że ta dyscyplina niesamowicie wciąga. Wcześniej zajmował się baseballem, ale po obejrzeniu relacji telewizyjnych z meczów krykietowych zdecydował się na zmianę. W krakowskim klubie jest jedynym Polakiem.

Wydawało mi się, że to będzie taka nudna angielska gra. Okazało się jednak, że jest bardzo ciekawa – mówi. – Cały czas się coś dzieje, jest dużo emocji, trwający kilka godzin mecz do końca trzyma w napięciu. Głównie dlatego, że trudno przewidzieć, czy uzyskan_y _przez jedną drużynę wynik jest dobry. Nie wiadomo bowiem, ile punktów w swojej rundzie zdobędzie rywal. Porównując do baseballu, krykiet jest mniej „agresywny”, a bardziej strategiczny.

Vijay Sharma, który z krykietem związany jest od dziecka, podkreśla, że to gra zespołowa, w której kluczową rolę odgrywa jednostka. Mecz jest sprawdzianem nie tylko umiejętności technicznych i taktycznych zawodnika, ale też wielką próbą charakteru człowieka.

– _Cały czas trzeba być bardzo skoncentrowanym. W piłce nożnej obok ciebie ciągle jest kolega z drużyny, który może pomóc. W krykiecie, gdy jesteś odbijającym, stoisz sam przeciwko wszystkim. Musisz „przeżyć_” – tłumaczy Vijay Sharma.

– Wynik całej drużyny zależy od tego, jak ty sobie poradzisz. Wszyscy rywale, myśląc oczywiście kategoriami sportowymi, będą się starać „załatwić” cię – dodaje Ian Coles. – To nie jest prosta gra według schematu: jeden rzuca, a __drugi odbija. To strategia, coś dla ludzi, którzy lubią myśleć.

Przyczyn wielkiej popularności doszukać się można także w „rodzinnej” otoczce towarzyszącej meczom. Niektóre stadiony mają na trybunach miejsca, gdzie można rozłożyć koc i oglądać rywalizację dosłownie w piknikowej atmosferze. Tzw. mecze testowe trwają 5 dni, oczywiście są też krótsze formaty rozgrywki, kilkugodzinne.

– _Zabierasz rodzinę, pakujesz sobie obiad, może butelkę wina, kilka piw. Posiedzisz so_bie _na słońcu, pogadasz ze znajomymi. A do tego obejrzysz fajny mecz. To świetna rozrywka na cały dzień _– mówi Coles.

W Polsce krykiet stawia już pierwsze mocne kroki. W naszym kraju jest około 10 klubów, większość w stolicy, a także w Lublinie, Łodzi, Poznaniu i pod Wawelem.

Krakow Cricket Club od czterech lat rozwija się dzięki obcokrajowcom, którzy wychowali się na krykiecie, a do Polski przybyli do pracy. Trenuje kilkanaście osób, m.in. z Indii, Wielkiej Brytanii, Sri Lanki i Pakistanu. Kapitanem jest Irlandczyk Michael Launders, który w ojczyźnie grał wyczynowo. Dla nich to forma utrzymania więzi z rodzimą kulturą i spędzenia czasu z ludźmi, którzy podzielają tę samą pasję.

Jednym z założycieli klubu był Vijay Sharma. Pochodzi z północnych Indii, nad Wisłę trafił 6 lat temu, do pracy w branży finansowej. Tu się osiedlił, ma żonę Polkę – Marzenę, syna Aleksandra. Sport, który jest w jego życiu od dzieciństwa, chce zaszczepić w Krakowie.

_– _Spotykałem ludzi, którzy w swoich krajach grali w krykieta, ale tu nie mieli takiej możliwości. Stąd pomysł utworzenia drużyny. Trzy lata temu interesowało się tym kilka osób, teraz mamy więcej zawodników oraz około 200 sympatyków – cieszy się Sharma.

Skład drużyny się zmieniał, bo sporo napływowych osób, po zakończeniu kontraktów, wyjeżdżało. Niektórzy jednak wiążą swoją przyszłość z Krakowem, a mianownik w tych przypadkach jest wspólny. – Zostają ci, którzy znaleźli tu polskie żony – uśmiecha się Godyń.

Członkowie KCC wierzą, że pod Wawelem da się rozpropagować krykiet. Próbowali zainteresować szkoły, ale nie przebili się przez biurokrację. W wypromowaniu ma pomóc pierwszy turniej – Puchar Krakowa, który odbędzie się w sobotę na boisku Nadwiślanu przy ul. Koletek (początek o godz. 8, finał o 16.15). Wezmą w nim udział gospodarze oraz dwie stołeczne ekipy: Warsaw United i Warsaw Hussars.

_Chcemy zaproponować krakowianom coś innego niż piłka nożna czy siatkówka. Zapewniamy sprzęt, zagrać z nami może każdy chętny. Zapraszamy kibiców na turniej. To będzie świetna okazja, żeby zobaczyć, czym zachwyca się tyle milionów ludzi w innych krajac_h – zachęca Sharma.

***

Na stadionie krykietowym kibice też muszą przestrzegać zasad. Najważniejsza jest taka: – Zawsze musisz patrzeć, gdzie jest piłka. Jeśli tego nie będziesz robił, to możesz nią dostać, a to nie jest przyjemne – mówi Vijay Sharma.

Najlepiej opłacanym zawodnikiem jest Hindus Mahendra Singh Dhoni. Na liście najbogatszych sportowców 2015 r. według „Forbesa” zajmuje 23. miejsce. Jego zarobki szacowane są na 31 mln dolarów. Na to składa się 4 mln za grę w krykieta i 27 mln zysków z kontraktów reklamowych. W rankingu jest przed tenisistką Marią Szarapową.

Na 1598 r. datowana jest pierwsza pisemna wzmianka o krykiecie (w dokumentach sądowych w Anglii).

W 1685 r. założony został Mitcham Cricket Club, uznawany za pierwszy klub w historii dyscypliny. W 1744 r. powstał pierwszy znany kodeks zasad gry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski