Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie miały łatwego życia. Znikały z pól skutecznie tępione przez wściekłych rolników. Przetrwały

Grzegorz Tabasz
Pojawiają się znienacka na poboczach dróg. Kwitną obficie, by następnego roku przepaść bez śladu
Pojawiają się znienacka na poboczach dróg. Kwitną obficie, by następnego roku przepaść bez śladu
Maki, chabry, bławatki i kąkole przez wiele lat traktowano jak chwasty. Zagłuszały bowiem zboża i utrudniały żniwa.

Poemat „Kwiaty polskie” Tuwima kusił mnie z magnetyczną siłą. Długi, lektura mozolna, a kwiatów tyle, co na lekarstwo. Ot, pretekst do rozbudowanych i nieczytelnych już dygresji. Daleko do przyrodniczych opisów Mickiewicza, Słowackiego czy Kasprowicza. Polne kwiaty nikną w oczach. Niegdyś maki, chabry bławatki i kąkole były niemile widziane. Zagłuszały zboża i utrudniały żniwa. Tak było, nim do rolniczego arsenału nie wkroczyła wielka chemia i skuteczne sposoby oczyszczania ziarna siewnego. Chwasty towarzyszące uprawom zbóż zostały prawie całkowicie wytępione na olbrzymich obszarach Europy.

Proszę sobie wyobrazić ciągnące się po horyzont rzędy pszenicy, na których przez dziesiątki czy setki hektarów nie uświadczy nic innego prócz zboża. Ani listeczka, ani najmniejszego śladu niepożądanych gości. Lub monotonne aż do bólu, żółto-zielone pole kukurydzy. Kiedyś mijałem taką monokulturę samochodem przez równe pół godziny. Tylko na poboczu drogi wypatrzyłem odrobinę obcej zieleni, która jakimś cudem uszła przed chemiczną zagładą.

Walcząc z chwastami, odniesiono jeszcze jedno niezamierzone zwycięstwo: zdziesiątkowano motyle. W ciągu ostatniego półwiecza z pół setki gatunków dużych motyli dziennych fruwających nad łąkami lata kilkanaście. Reszta przepadła razem z „chwastami”, żywicielskimi roślinami gąsienic.

Teraz błyskawiczny sprawdzian: kto wie, jaki kolor mają kwiaty kąkolu? Toż to słynny symbol pleniącego się zła, przytaczany w jednej z bardziej znanych przypowieści Nowego Testamentu. Dla licznych pokoleń rolników groźny intruz. Wygląda niewinnie. Lejkowate kwiaty fioletowo-różowej barwy wyrastają na owłosionych łodygach z wąskimi listkami. Wzrostem sięga pasa. Kwitnie i dojrzewa razem ze zbożami. Wyplewić było go bardzo trudno, gdyż razem z nim wyrywano źdźbła pszenicy czy żyta, a niegdyś każdy kłos ceniono na wagę złota. Kanciaste nasiona trafiały do wymłóconego zboża i do mąki. Wypieczony chleb był gorzki i trujący. Garść nasion ciśnięta ukradkiem w pole sąsiada skutecznie niszczyła zbiory. Dwa tysiące lat temu opowieść o kąkolu była dla słuchaczy prosta i zrozumiała. Dla nas, z braku kąkolu, już nie.

W rzeczywistości groźny chwast to prawdziwa mimoza. Jednoroczna roślina nie znosi koszenia i nie przetrwa na żadnej łące. Trujące nasiona szybko tracą zdolność do kiełkowania i jedynym miejscem, gdzie może przetrwać, są tradycyjne uprawy zbóż. Pochodzenie kąkolu skrywają mroki tajemnicy. Nie występuje już nigdzie w warunkach naturalnych. Wiele wskazuje na to, że dziesięć tysięcy lat temu wprowadził się sam w pierwsze uprawy zbóż na Bliskim Wschodzie. Później ze sprzedawanym ziarnem zawędrował w najdalsze zakątki Europy.

Ostatni raz znalazłem kwitnące kąkole kilkanaście lat temu w Małych Pieninach. Później przepadły bez śladu choć szukałem go wytrwale. Koniec końców kupiłem garść nasion od hodowcy dzikich roślin i teraz mam grządkę kąkoli tuż za oknem. Pewnie ktoś zapyta, po co. Po cóż pielęgnować trujące zielsko? Niech sczeźnie raz na zawsze. Mniejsza o przyrodniczą różnorodność i inne przyrodnicze argumenty. Kąkol może być potrzebny.

Spotkałem wycieczkę niemieckojęzycznych rolników, którzy na zapuszczonych polach Beskidów poszukali kąkola. Ponoć wysiany na miedzy powoduje kilkuprocentowy wzrost plonów uprawianych tuż obok zbóż. Bez żadnych dodatkowych nakładów. To efekt pozytywnego oddziaływania na siebie różnych gatunków roślin. Zjawisko dobrze znane z rolniczej praktyki i co ważniejsze, potwierdzone przez biologów. Czy może być lepsza rehabilitacja biblijnego złoczyńcy?
Teraz polne maki. Utrwalone po wsze czasy w słynnej piosence (właściwie pieśni) o czerwonych makach pod Monte Cassino. Pojawiają się znienacka na poboczach nowych dróg. Kwitną obficie, by następnego roku przepaść bez śladu. Do czasu, aż łyżka koparki znowu wzruszy glebę. Nasiona dzikich maków mogą przez całe dziesięciolecia zalegać w ziemi. Jeśli wyrzucić je na wierzch, to pod wpływem światła szybko skiełkują. Znakomite przystosowanie do życia w corocznie oranych polach uprawnych. I tak samo jak kąkole trudne do usunięcia tradycyjnymi metodami. A te spod Monte Cassino? Eksplozje tysięcy pocisków wywróciły ziemię do góry nogami. Po majowej bitwie na zboczach góry czerwone maki zakwitły w niebywałej obfitości.

Białas, głowacz, jasieniec, kardy, wołoszek, macoszka, modrak, modrzeńczyk, samosiejka, wasilek, wawer. Konia z rzędem temu, kto zgadnie, o kim mowa. To ludowe nazwy, jakimi przez długie wieki nazywano chabry bławatki o niebieskich kwiatach. Z triady najbardziej znanych chwastów zbóż ten jest najmniej szkodliwy. Więcej, pożyteczny. Wspomnę tylko o kosmetykach rozjaśniających cerę. Napar z błękitnych kwiatów doskonale koi oczy sterane przesiadywaniem przed ekranem komputera. Polecam! Zielarze zachwalają wywary z kwiatowych płatków w leczeniu nerek. Kiedyś cenne źródło niebieskiego barwnika. I podobnie jak jego poprzednicy, w ekspresowym tempie znika z krajobrazu. Na wszystko jest rada. We własnym ogrodzie uprawiam niegdysiejsze chwasty.

Doskonale sprawdzają się w roli roślin ozdobnych. W czerwcu kwitną czerwone maki. Chwilę później pojawiają się błękitne chabry, w lipcu i sierpniu różowe kąkole. Przy odrobinie wysiłku przez całe lato można mieć tuż za oknem bajecznie kolorowy dywan, na którym szaleją pszczoły i roje motyli. Potrzebne są nasiona, które można zebrać na miedzach i łąkach. Za parę złotych można w internecie kupić gotowe mieszanki.

Wiosną trzeba starannie usunąć wierzchnią warstwę ziemi z roślinami. Polne chwasty nie znoszą konkurencji! Później na lekko rozdrobnioną, nagą glebę można wysiać nasiona. Pod żadnym pozorem nie wolno ani grabić, ani tym bardziej przysypywać ziemią. Siewki pojawią się w kwietniu i jeśli przydarzy się susza, trzeba je podlać. Żadnej kosiarki, plewienia czy innych kłopotliwych zabiegów. We wrześniu, po wysypaniu nasion łąka straci urok. Suche rośliny można już bez żalu wyrwać, a ziemię lekko przekopać. Następnej wiosny łąka odnowi się już sama.

Coś na zakończenie: w niektórych krajach Unii Europejskiej powstały specjalne programy ochrony maków, chabrów i polnych chwastów. Najpierw je wytępili, a teraz płacą ciężkie pieniądze, by znowu wróciły na miedze.

***

Kwiaty maku polnego osadzone są pojedynczo na długich szypułkach, odstająco owłosionych, wyrastających z kątów liści. Kwiaty przed rozwinięciem zamknięte są w dwudziałkowym kielichu

Mak polny uchodzi za roślinę leczniczą. W medycynie ludowej odwar stosuje się przy kaszlu i chrypce oraz biegunkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski