MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie zastąpię Małysza

Redakcja
FOT. MICHAŁ KLAG
FOT. MICHAŁ KLAG
ROZMOWA. - Moim celem jest być w pierwszej szóstce Pucharu Świata - mówi najlepszy polski skoczek narciarski KAMIL STOCH

FOT. MICHAŁ KLAG

- Są duże emocje na kilka dni przed pierwszym konkursem o Puchar Świata w Kuusamo?

- Oczywiście, czekam z niecierpliwością na pierwsze zawody. Głód skakania na śniegu czuję już od maja.

- Marzenia i cele na nowy sezon?

- Marzeń w tym sezonie nie zrealizuję, bo nie ma igrzysk olimpijskich (śmiech). Moim celem jest być coraz lepszym. Postaram się osiągnąć lepsze wyniki niż w roku poprzednim. Na zakończenie tego sezonu chciałbym znaleźć się w pierwszej szóstce Pucharu Świata. Tego się nie boję mówić.

- Nie za nisko stawia Pan sobie poprzeczkę?

- Zawsze wyznaję zasadę, że do celu trzeba iść małymi krokami. Ważne, by systematycznie piąć się w górę.

- Prezes PZN Apoloniusz Tajner porównuje Pana karierę z drogą sportową Adama Małysza. Twierdzi, że może Pan odpalić w tym sezonie...

- Jeśli Pan prezes tak mówi, jest mi bardzo miło. Ale nigdzie nie jest powiedziane, że będę wygrywał już od tego sezonu. Jestem cierpliwy.

- Nastawia się Pan na Turniej Czterech Skoczni?

- Zobaczymy jak wypadną grudniowe starty, wtedy będę mógł powiedzieć, o co chcę walczyć w tym turnieju.

- Skoczkowie mówią, że grudniowe starty są bardzo ważne. Czy zgadza się Pan z tą opinią?

- Tak, wejście w sezon ma ogromne znaczenie. Pierwsze konkursy ustalają pozycję wyjściową zawodnika. Jeśli się zawali pierwsze starty, to potem będzie bardzo trudno dogonić czołówkę. Siada psychika. Przerabiałem to kilka razy, przed rokiem nie wyszły mi grudniowe starty, dopiero od Zakopanego, gdzie wygrałem swój pierwszy konkurs w Pucharze Świata, forma poszła w górę. Dlatego chcę maksymalnie skoncentrować się na grudniowych zawodach. Nie tylko na Kuusamo. Tam konkursy są zawsze loteryjne, dużo zależy od warunków podczas zawodów.

- W całej Europie były problemy ze śniegiem, nie było gdzie trenować...

- Na szczęście wszyscy są w takiej samej sytuacji. We wtorek lecimy do Finlandii i mamy przez dwa dni poskakać w Rovaniemi lub Kuusamo. W mojej karierze nie przypominam sobie, abym znalazł się w podobnej sytuacji, zawsze trenowaliśmy na skoczni co najmniej 10 dni przed pierwszymi zawodami. Teraz dla wszystkich pierwszy konkurs będzie ogromną zagadką. Ja czuję się bardzo dobrze przygotowany do sezonu. W przygotowaniach było sporo nowości, niedawno wróciliśmy z tygodniowego zgrupowania na Cyprze.

- To będzie pierwszy sezon kadry bez Małysza. Czy uda się utrzymać w Polsce ogromne zainteresowanie skokami?

- Na to pytanie dzisiaj nie odpowiem. Wszystko będzie zależało od kibiców. Prawdziwy kibic ogląda skoki nie dla jednej osoby, ale dlatego, że kocha tę dyscyplinę. Nie da się jednak ukryć, że bardzo dużo będzie zależało od nas, skoczków, czy osiągniemy wyniki satysfakcjonujące fanów.

- Będzie Pan w stanie zastąpić Małysza?

- Nie! Nigdy Adama nie zastąpię i ja o tym dobrze wiem. Chcę robić swoje, chcę, żeby kibice zapamiętali mnie jako Kamila Stocha. Cały czas pracuję nad stroną mentalną. Mam świadomość, że będzie na mnie wywierana duża presja. Ale się tego nie boję. Powiem tak - te oczekiwania kibiców motywują mnie do jeszcze bardziej wytężonej pracy.
- Kto w tym przygotowaniu mentalnym bardziej pomaga - psycholog, może żona?

- Oczywiście żona, aczkolwiek psycholog jest bardzo potrzebny i cenię sobie współpracę z nim.

- Jest Pan w stanie powtórzyć bardzo dobre wyniki z Letniej Grand Prix?

- Uważam, że tak. Te wyniki sam sobie wyskakałem latem.

- Najgroźniejszy konkurent? Austriak Thomas Morgenstern?

- Z pewnością tak. Groźni będą ci, którzy dobrze skakali w minionym sezonie, a więc w pierwszym rzędzie Austriacy, dalej Norwegowie, Finowie, Niemcy. Im więcej rywali, tym lepiej, zawody będą ciekawsze.

- W tym sezonie są mistrzostwa świata w lotach. Jest konkretny cel na tę imprezę?

- Bardzo lubię mamucie skocznie, ale niekoniecznie tę w Vikersund, gdzie będą mistrzostwa świata. W zeszłym roku bardzo się tam męczyłem. Ale ostatni sezon pokazał, że potrafię odczarować skocznie, na których nie lubię latać. Dotyczy to na przykład Willingen.

- Trener Łukasz Kruczek mówi, że jest Pan teraz liderem reprezentacji. Odpowiada Panu taka rola?

- Nie wzbraniam się być liderem, ale nie chcę być w żaden sposób faworyzowany. Jestem częścią grupy. Zdaję sobie sprawę, że w tej grupie jestem obecnie najlepszy. Ale wiem, że któregoś dnia role mogą się odwrócić i któryś z kolegów będzie skakał lepiej ode mnie, przejmie pałeczkę lidera.

- Na co stać polską drużynę bez Małysza?

- Na dużo. To lato pokazało, że podnieśliśmy swój poziom. W Hinterzarten walczyliśmy nawet z Austriakami o zwycięstwo. Możemy być wysoko. Jest mocne zaplecze.

- Chciałby mieć Pan, wzorem Małysza, swoją grupę szkoleniową?

- Nie. Nie chciałbym być odłączony od kadry, czuję się jej częścią.

- Jak studia na AWF w Krakowie?

- Skończone, zostało tylko napisanie pracy. Będzie o skokach narciarskich. Chcę ją obronić w przyszłym roku.

- Pójdzie Pan potem drogą Justyny Kowalczyk, która otworzyła przewód doktorski?

- O nie, to nie jest droga dla mnie.

Rozmawiał ANDRZEJ STANOWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski