MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie znają nas

Redakcja
Temat powraca regularnie. W tej samej formie i w podobnej treści. Ktoś gdzieś publikuje ranking międzynarodowej rozpoznawalności poszczególnych krajów. Różnie wygląda, zależnie od sondażu, czołówka tego wyścigu. Pewne jest natomiast, że zawsze lokujemy się na końcu peletonu.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Ciekawe zjawisko. Politycy uważają nasz kraj za pępek świata. Domagają się, żeby wszyscy z zapartym tchem śledzili nasze żałosne życie polityczne. Zagraniczne wojaże niektórych prominentów budzą ironiczne rozbawienie gospodarzy kompletnym niezrozumieniem zasad i metod funkcjonowania międzypaństwowych relacji. Usiłujemy przenosić nasze zwyczaje np. za ocean. Jest to równie skuteczne, jak przemierzanie Sahary w ekwipunku narciarskim. Można się z tego śmiać, ale to śmiech przez łzy.

Nie rozumiemy świata, nie wiemy, jak się w nim poruszać sprawnie i skutecznie. Od lat mówimy o konieczności promocji Polski, co roku różnymi kanalikami przeciekają na to setki milionów złotych. Na razie jednak za granicą skojarzenia Polski są mętne. Nie mamy ani osoby, ani sprawy, ani towaru, który automatycznie przywodziłby na myśl Polskę. Kiedyś był to "Polish Pope", ale po śmierci Jana Pawła II ten magnes osłabł. Zostali Chopin, Wałęsa i wódka. Za wątła to konstrukcja, żeby udźwignęła wielką markę ważnego kraju.

Skutki są oczywiste i żałosne. W najświeższym rankingu na 110 sklasyfikowanych krajów zajmujemy 83. miejsce. W tabeli Czesi są kilometry przed nami (43. miejsce). W Country Brand Index jeszcze lepsze jest Chile, które ogromnie awansowało po widowiskowej akcji uratowania górników. Czołówka tabeli to Kanada, Australia i Nowa Zelandia. Stale rośnie pozycja Szwecji.

Czy musimy się tym przejmować? Przejmować nie, mocno zastanowić tak. Rozpoznawalność i dobra opinia o kraju to coś więcej niż ładna scenografia do prowadzenia polityki i interesów. Często jest warunkiem ich powodzenia. Inżynier Mamoń lubił piosenki, które znał. Klienci lubią kupować towary z krajów, które znają, lubią i cenią. Dla polityków słynny kraj jest lepszym partnerem od państwa nieznanego, niezrozumiałego, ze skrzywionymi politykami z długą listą pretensji.

Zbudowanie silnej marki "Polska" jest jednak trudniejsze niż sądzimy. Nie wystarczy dobry pomysł grafika, który zaprojektuje atrakcyjny znaczek, czy zamówienie kolejnej porcji reklam telewizyjnych w CNN. Promocja musi być mocnym składnikiem naszej strategii narodowej, której też zresztą nie mamy. Jeśli chcemy Polski silnej, bezpiecznej, bogatej, musi być znana i szanowana. Kropka.

Droga do tego jest długa, wymaga wytrwałości. Nie wystarczą nowe setki milionów złotych na promocję. Wydamy je bez problemu i przypuszczalnie bez sensu. Pewno przesuniemy się o kilka miejsc w rankingu, ale na tym koniec. Nie w pieniądzach, dobrych pomysłach graficznych i kampaniach reklamowych rzecz. Przede wszystkim sami musimy uwierzyć we własną wielkość, rozsądek, zdolności i honor. Potem zacząć przekonywać o tym świat.

Wyznacznikiem polskiej marki powinna być nasza wielka mądrość narodowa, odwaga i odpowiedzialność, której symbolem jest "Solidarność". Nie dzisiejszy związek zawodowy, wrzaskliwy i chaotyczny, palący opony przed urzędami i wyprowadzający ludzi na ulicę. Ta dawna "Solidarność", potężny ruch, który dał wolność Polsce i bezpieczeństwo światu. Trzeba ten symbol oczyścić z błota, którym go oblepiono i zaprezentować światu jako model działania w najtrudniejszych sytuacjach i naj- ostrzejszych konfliktach.

Chciałbym, żeby Polska kojarzyła się z przyjaźnią, mądrością i wolnością. Żeby do każdej komisji rozjemczej, komitetu pracującego nad rozwiązaniem konfliktu, misji pokojowej Polacy byli automatycznie zapraszani. Jako ludzie, którzy wiedzą, jak budować porozumienie, słuchać każdej strony i łagodzić napięcia. Budowa porozumienia to najbardziej dzisiaj poszukiwana specjalność. Możemy być w niej mistrzami świata. Beż żadnych pieniędzy, kampanii reklamowych, konkursów.

Musimy tylko oderwać się od tej ubłoconej małości, w której z takim upodobaniem i zawziętością tkwimy. Każdy na tym skorzysta: rząd, opozycja, ludzie, którzy kochają i ci, którzy nienawidzą. Nie ma człowieka, od ministra po menela, który nie chce być szanowany, uważnie słuchany i podziwiany.

Najpierw trzeba uwierzyć we własną wielkość i odpowiednio do tej wiary się zachowywać, później przekonywać do tego innych. Nietrudne to, wymaga tylko trochę dyscypliny i charakteru. Może nowy prezydent zacząłby mówić o tym, że Polska jest wielka, a Polacy dumni, rozsądni i honorowi. Szybko tak się poczują nawet ci, którym nigdy jeszcze to do głowy nie wpadło.

Warto spróbować. Nie dla rankingów, choć pójdziemy w górę jak burza. Dla zadowolenia i interesu nas samych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski