MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie zrobi przysiadu, ale za to na rowerze jeździ znakomicie

Redakcja
- W mistrzostwach Europy w Szwajcarii wywalczyła Pani brązowy medal w wyścigu elity. To była pierwsza mistrzowska impreza po powrocie na trasy po poważnej kontuzji, przez którą straciła Pani szansę na występ na igrzyskach olimpijskich w Londynie. Jak Pani ocenia ten wynik?

Rozmowa z MAJĄ WŁOSZCZOWSKĄ, brązową medalistką mistrzostw Europy w kolarstwie górskim

- Jestem bardzo zadowolona ze tego medalu. Dwa tygodnie temu czułam się tak znakomicie, że sądziłam, iż mogę nawet wygrać mistrzostwa Europy. Jednak moja postawa w Pucharze Świata w Val di Sole, tydzień przed zawodami w Szwajcarii, pokazała, że najwyraźniej przesadziłam z treningiem (Włoszczowska zajęła tam 11. miejsce - przyp.). Cieszę się, że tak szybko udało mi się odbudować po tym nieudanym występie i stanąć na podium. Zwłaszcza że początek wyścigu nie był dla mnie udany.

- No właśnie, ponoć w walce o medal trzeba się było na trasie, dosłownie, rozpychać łokciami...

- Tak, z tym że dla mnie nie jest to dobra sytuacja. Ja nie należę do zawodniczek jeżdżących aż tak agresywnie. Prawdą jest, że niektóre z rywalek mocno pracowały łokciami. Jedna z nich zachowała się bardzo nieładnie wobec mnie, po prostu z premedytacją zepchnęła mnie z trasy. Musiałam zejść z roweru, straciłam przez to nieco czasu, spadłam z czwartej pozycji, o którą musiałam wcześniej mocno walczyć, przebijając się z tyłu stawki. Udało mi się jednak stanąć na podium.

- Można powiedzieć, że po pechowej kontuzji kostki tuż przed igrzyskami, długiej przerwie i rehabilitacji, teraz psychicznie i fizycznie jest Pani już w optymalnej dyspozycji?

- Psychicznie na pewno tak, z tym nie mam najmniejszego problemu. Fizycznie nie jestem jeszcze w stu procentach sprawna, ale nie ma to dużego wpływu na moje treningi i udział w zawodach. Kłopot jest jedynie w życiu codziennym, bo po prostu nie zrobię pełnego przysiadu. Nie przeszkadza mi to jednak w jeździe na rowerze.

- W tym roku praktycznie nie schodzi Pani z podium dużych imprez. W międzynarodowych wyścigach i Pucharze Świata tylko raz, we wspomnianym przez Panią wyścigu w Val di Sole, była dalsza pozycja. Czego się jeszcze można po Pani spodziewać w bieżącym sezonie?

- Sama bym chciała wiedzieć (śmiech). Można sobie coś zaplanować, ale każdy ma swoje problemy i różnie z tym może być. Czuję, że jestem w wysokiej formie, mogę walczyć o najwyższe cele. W klasyfikacji Pucharu Świata (Włoszczowska nigdy jej nie wygrała - przyp.) jestem teraz druga, spróbuję się poprawić. W tym sezonie są też jeszcze mistrzostwa świata. Przede mną cztery duże imprezy, na których będę chciała się pokazać z jak najlepszej strony.

- Medal w mistrzostwach Europy pokazał, że jeśli chodzi o powrót do światowej czołówki, to wszystko zmierza w dobrym kierunku?

- Zdecydowanie tak. Pół roku temu byłam w takim stanie, że nikt nie spodziewał się, iż w lecie powalczę o podium mistrzostw Europy. A mnie się to udało.

Rozmawiał ARTUR BOGACKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski