Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedosyt w Nowej Wsi

Redakcja
Mariusz Piskorek (w zielonym stroju, z prawej) strzelił dwie bramki w przegranym meczu z Hutnikiem Fot. Jerzy Zaborski
Mariusz Piskorek (w zielonym stroju, z prawej) strzelił dwie bramki w przegranym meczu z Hutnikiem Fot. Jerzy Zaborski
Niwa Nowa Wieś w dwóch wyjazdowych meczach zdobyła punkt, remisując najpierw w Makowie Podhalańskim (1-1) i przegrywając w Krakowie z liderującym Hutnikiem 2-4 (1-1).

Mariusz Piskorek (w zielonym stroju, z prawej) strzelił dwie bramki w przegranym meczu z Hutnikiem Fot. Jerzy Zaborski

IV LIGA PIŁKARSKA. Z dwóch meczów wyjazdowych Niwa przywiozła tylko punkt

Przynajmniej jedno zwycięstwo było w zasięgu piłkarzy Niwy. - Powinniśmy byli wygrać w Makowie, wtedy strata punktów w Krakowie byłaby dla nas mniej bolesna - uważa trener Andrzej Tomala. - Jednak z Halniakiem ugraliśmy tylko punkt. W meczu z Hutnikiem remis też był w naszym zasięgu i przy odrobinie szczęścia mogliśmy się o niego pokusić.

Oba spotkania miały wspólny mianownik. - Straciliśmy w nich bramki w samych końcówkach - zwraca uwagę Tomala. - Przecież w Krakowie dopadliśmy rywali na 2-2 niespełna kwadrans przed końcem, a dwie bramki straciliśmy w ostatnich dziesięciu minutach. Na dobrą sprawę strzeliliśmy je sobie sami, bo ich utratę poprzedził splot nieszczęśliwych zdarzeń. Przed trzecim golem najpierw piłka przetoczyła się komuś między nogami, potem ktoś się machnął, wreszcie inny przy interwencji nastrzelił przeciwnika i piłka po bilardowym odbiciu się wpadła do siatki. Szkoda.

Andrzej Tomala przyznaje, że krakowianie byli lepsi. - To bardzo solidna i agresywnie walcząca drużyna, nie pozostawiająca na boisku zbyt wiele miejsca - podkreśla trener. - Jednak skoro najpierw prowadziliśmy 1-0, a potem doszliśmy przeciwnika na 2-2, można było coś ugrać. Przecież nie jest powiedziane, że zawsze musi wygrać faworyt. Jednak chyba porażki w końcówkach w konfrontacjach są nam pisane z Hutnikiem. Jesienią polegliśmy na własnym boisku 1-2, tracąc gola w 80 minucie - przypomina Tomala.

Na lidera zespołu zaczyna wyrastać Mariusz Piskorek, który w dwóch meczach zdobył trzy bramki. W Makowie Podhalańskim trafił raz, a w Krakowie zdobył dwa gole. - W Makowie grał w ataku, podobnie było w pierwszej połowie w Krakowie - tłumaczy Andrzej Tomala. - Potem został cofnięty do pomocy. To jednak nie miało dla niego znaczenia. Ten zawodnik bardzo się rozwinął. Potrafi nie tylko sobie, ale także i kolegom wypracować dobrą pozycję. Oby tylko taką dyspozycję strzelecką zachował w kolejnych potyczkach. Zawsze potrzebny jest zawodnik, który w odpowiednim momencie uderzy w przeciwnika.

Po niezłym 2010 roku tego zawodnika, kolejny nie był najlepszy, bo trapiły go kontuzje, nie pozwalając mu złapać wysokich obrotów, ponadto pauzował za kartki. Może ta runda będzie dla Piskorka rewelacyjna?

Przemysław Dudzic mający być "żądłem" w Krakowie rozpoczął spotkanie na ławce, bo w tygodniu poprzedzającym mecz z treningu wyłączyła go choroba.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski