Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedziela, 24 stycznia

Redakcja
Już w podstawówce słyszałem: "po nazwisku, to po pysku". Mało wyszukaną sentencję zapamiętałem jednak i jeśli czynię od niej odstępstwo, to tylko wtedy, gdy chwalę, wielbię, stawiam na piedestał. Zatem tylko wtedy, gdy o Kowalskim czy Nowaku mówię dobrze. Kiedy chcę przywalić, familię przemilczam, choć nie zawsze to łatwo przychodzi.

Andrzej Sikorowski: MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Po tym wstępie przechodzę do sedna. Podczas studiów odwiedzałem sobotnio-niedzielne potańcówki organizowane w studenckich klubach. Najczęściej zachodziłem do nowego Żaczka - matecznika uniwersyteckiego przy al. 3 Maja. Pojawiały się tam zawsze dziewczyny z miasta, przemycane przez bramkę, gdzie sprawdzano legitymacje upoważniające do znacznych zniżek młodzież zgłębiającą rozmaite nauki. Wspomniane panienki nobilitowały się wśród akademików, same pracując w różnych zawodach. Urodziwe, podkreślające walory ciała miniówkami lub głębokimi dekoltami, stanowiły dość łatwą zdobycz i nieraz po skończonych hulankach wyciągaliśmy je do pobliskiego parku Jordana lub na Błonia. Tam pod gwiezdnym niebem przeżywaliśmy wczesne uniesienia, znacząc dżinsowe portki zielenią traw. Mówiliśmy o nich: "fryzjernia" bądź "warzywniak", bo często w takich miejscach zarabiały na życie.

Od tamtych chwil minęły cztery dekady. I oto "fryzjernia" i "warzywniak" w natarciu. Landrynkowy pasztet z cycem na wierzchu i megatupetem staje się wzorem, kanonem estetycznym, celebrytą. Oznajmia bezczelnie przed kamerami, że pojawił się na prestiżowym Balu Dziennikarza, bo się nudził! Krew mnie zalała - ja, dziennikarskie dziecko będące z tym środowiskiem za pan brat, udzielające się na łamach, poczułem się spoliczkowany. Ale, niestety, nie sami zainteresowani. Nikt w dziesiątkach relacji z warszawskiej imprezy nie zadał pytania: kto wieśniarę tam zaprosił? Wszyscy skupili uwagę na jej duserach wobec prezydenta, mocno zażenowanego całą sytuacją. Jakiej pauperyzacji uległa bliska memu sercu profesja, z jaką prędkością przewracają się w grobach jej wybitni przedstawiciele, jeśli oczywiście z wysokich obłoków obserwują współczesną żurnalistykę.

Jeżeli dzisiaj dokonuje się zabiegów zmierzających do likwidacji telewizyjnych ośrodków (dowodu na tę tezę nie przeprowadzam z braku miejsca), to dzieje się tak między innymi ze względu na utratę prestiżu ludzi, którzy w tych ośrodkach działają. Jestem głęboko przekonany, że ekipa z krakowskich Krzemionek lat siedemdziesiątych potrafiłaby obronić swój stan posiadania - mało - niewielu odważyłoby się podnieść rękę na tamte nazwiska i autorytety. Na ich bal różowego pasztetu portier by nie wpuścił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski