Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedziela, 30 sierpnia

Redakcja
Który to już raz w Grecji? Przestałem liczyć wizyty w tej swojej drugiej, jak ją nazywam, wakacyjnej ojczyźnie, ale przecież gdyby wszystkie pobyty zsumować, to uzbierałoby się ze trzy lata.

Andrzej Sikorowski: MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Jedno jest pewne - coraz lepsza znajomość bałkańskiego kraju tonuje początkową euforię, pozwala nabrać dystansu do wielu spraw, dostrzegać niuanse, krytycznie oceniać zachowania. Naród rozśpiewanych, roześmianych, beztroskich, gościnnych, skorych do zabawy przy każdej okazji południowców zmaga się z codziennością, która nie jest taka rajska jak się wydaje turystom. Ze swojego balkonu patrzę przez lornetkę na płomienie i dymy pożarów szalejących wokół Aten. Wybuchają każdego roku w różnych miejscach siejąc spustoszenie i degradując środowisko. Tu, gdzie panuje nieustający deficyt zieleni i słodkiej wody, troska o te dobra powinna być najwyższą wartością. Tymczasem jest inaczej. Grecy swoją przyrodę traktują z arogancją. Pobyt na dowolnej plaży potwierdza tę obserwację.
Tony śmieci w zaroślach mimo ustawionych pojemników na odpadki, miliony niedopałków w piasku. Widok wchodzących do morza z papierosem jest powszechny. Stoi sobie delikwent i oswaja grzeszne ciało z temperaturą wody paląc beztrosko, by przed daniem przysłowiowego nura pstryknąć peta w lazurową toń. Taki pstryknięty pecik w miejscu, gdzie sucha jak wiór trawa, przy silnych i częstych wiatrach to gotowe nieszczęście, ale poruszamy zjawisko przypadkowego zaprószenia, gorzej jeśli podpalenia są celowe, a tak, niestety, bywa. Po cichu mówi się, że to element walki politycznej. Jakże łatwo dyskredytować obraz rządzącej partii i wytykać jej bezradność w sytuacjach kryzysowych, prokurując pasztet w postaci festiwalu płomieni wzniecanych gdzie się da. Do gaszenia używają wody morskiej, czyli de facto posypują solą miejsca, na których ma wzrosnąć roślinność. W rozmowach z rodakami mej małżonki brzmi żal i wściekłość, ale też ten irracjonalny pod każdą szerokością geograficzną brak dystansu do samych siebie. Bo przecież za wszelkie tragedie zawsze odpowiadają jacyś Oni, Oni - ci bandyci, dranie i kanalie, jakby owi Oni spadli z księżyca, należeli do wrogiej nacji, a nie oddychali tym samym powietrzem, patrzyli w to samo niebo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski