Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedziela, 6 grudnia

Redakcja
W dzień św. Mikołaja pojechałem z Mają do Warszawy. W sali Kongresowej odbył się uroczysty koncert jubileuszowy wybitnej polskiej piosenkarki Ireny Santor.

Andrzej Sikorowski: MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Zgromadził tłum wykonawców, którzy wykorzystali tę okazję, by podziękować bohaterce wieczoru za jej kunszt, skromność, klasę, profesjonalizm prawdziwie niecodzienne. Pamiętam ją z malutkiego czarno-białego ekranu telewizora marki... no właśnie - ogromne pudło, archaiczne pokrętła - może "szmaragd"? Nuciła nienagannie, jak zwykle dźwięcznie i perliście: "Gdzie na mapie świata maleńki znak" - rzecz o stolicy. A potem przyszły dekady sukcesów, przebojów, festiwali, setki płyt. Kilka razy ogłaszała rozstanie z mikrofonem - gróźb nie spełniła wracając doń, bo natura ciągnie wilka do lasu. Parę lat temu zaproponowała mi płytowy duet. Nagrywaliśmy wielki przebój Izaaka Dunajewskiego z filmu "Świat się śmieje" - "Serce to najpiękniejsze słowo świata". Irena przyszła do studia z... połówką tekstu. Tylko tyle znalazła w domu, co oznajmiła z właściwą jej szczerością i uśmiechem. Co robić? Trudno śpiewać dwa razy to samo. Po kobiecemu wpadła w panikę, bo termin wyznaczony, a tu słów brak. Poprosiłem o chwilę przerwy i w kącie korytarza dopisałem brakujące canto.

Nie było trudno, bowiem istniejące rymy nie należały do poetyckich wyżyn. Teraz ów duet wykonałem z córką, którą Irena chwali za śpiewanie jak to mówi: "po Bożemu". Daleka od narzekactwa i utyskiwania w stylu: "za moich czasów", zgadza się ze mną co do joty podczas długiej rozmowy prowadzonej w garderobie, że komercja sieje nieprawdopodobne spustoszenie w rozrywce wypierając skutecznie wszystko co nie pod publiczkę, wszystko każące zmarszczyć czoło, zastanowić się, wzruszyć. Żadne z nas nie tęskni za komuną, ale ze zgrozą konstatujemy, że kamienie milowe polskiej piosenki - zjawiska typu Demarczyk, Grechuta, Starsi Panowie zaistniały w dobie cenzury w totalitarnym reżimie, gdy dzisiaj nie zagrałoby ich żadne radio, bo rządzi nim format, target, reklamodawca, a ten wymaga sieczki krojonej w równe trzyminutowe odcinki. I tak sobie gwarzymy otoczeni potężnymi murami Pałacu Kultury w centrum świątecznie udekorowanego miasta. Za chwilę impreza bez telewizji, fruwających kamer, stroboskopów, migającej dekoracji, pląsających za plecami różowych panienek. Święto prawdziwej gwiazdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski