Nielegalnych reklam rowerowych przybywa na krakowskich ulicach

Reklamy usług ksero w rejonie teatru Bagatela czy szkoły nauki jazdy na rondzie Grzegórzeckim to niektóre z kilkudziesięciu banerów, które zostały przytwierdzone do rowerów i ustawione w całym Krakowie.

– Problem przybiera na sile. Niektóre z tych konstrukcji zajmują naprawdę dużo miejsca, a deficyt parkingów dla jednośladów w mieście jest ogromny – alarmuje Marcin Hyła ze Stowarzyszenia Miasta dla Rowerów. Zwraca uwagę, że wiele z tych rowerów to prawdziwe wraki, które służą jedynie za statyw dla reklam.

Okazuje się, że problem znany jest krakowskim urzędnikom z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Niestety twierdzą, że niewiele mogą w tej sprawie zrobić. – Mamy związane ręce. Musielibyśmy osobie, która ustawia rower z reklamą, udowodnić nielegalne zajęcie pasa drogowe, co jest bardzo trudne – twierdzi Piotr Hamarnik z ZIKiT. Przyznaje jednocześnie, że zdarzały się już przypadki, w których rowery musiały zostać usunięte.

– Jednak były to sytuacje, w których pozostawiony rower powodował zagrożenie w ruchu, na przykład był zbyt blisko torowiska, a jego właściciel ignorował prośbę o dobrowolne zabranie pojazdu – wyjaśnia Hamarnik.

Tłumaczenia urzędników nie przekonują jednak cyklistów. – Sprawa jest trudna, ale przynajmniej w obrębie Plant z rowerowymi reklamami można walczyć w oparciu o przepisy Parku Kulturowego Stare Miasto – sugeruje Jakub Stępak ze Stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów.

Praktykami reklamowymi na granicy prawa zainteresowaliśmy radnych z Komisji Praworządności Rady Miasta Krakowa.

– Wystąpię do prezydenta miasta o zwołanie spotkania przedstawicieli straży miejskiej, Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu oraz Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Wspólnie wypracujemy metodę walki z tego typu nielegalnymi reklamami w całym Krakowie – zapewnił radny Jerzy Woźniakiewicz z Komisji Praworządności.

Napisz do autora:
[email protected]