MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niemożliwe nie istnieje. Robert Kubica łamie bariery, otwierając sobie drogę do Formuły 1

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Mateusz Wróblewski
Zanosi się na jeden z najbardziej spektakularnych powrotów we współczesnym sporcie. 32-letni krakowianin, mimo iż po koszmarnym wypadku w 2011 roku nie odzyskał pełnej sprawności, znów potrafi zachwycać jako kierowca.

W pierwszym momencie walczyłem o życie - przyznał niedawno w wywiadzie dla BBC Sport. 6 lutego 2011 roku przez godzinę wyciągano go z samochodu, potem siedem godzin trwała operacja. Stracił 5-6 litrów krwi, własnej i przetoczonej. Był zmasakrowany, a jego ramię częściowo odcięte. - Ludzie skupiają się na mojej ręce, bo stanowi największe ograniczenie, ale w rzeczywistości po prawej stronie ciała miałem obrażenia od stóp do ramion - opowiadał Robert Kubica w tamtej szczerej rozmowie. - Pierwsze dwa miesiące były trudne. Miałem szczęście, że byłem sportowcem, kierowcą F1. Prawdopodobnie dlatego wciąż mam rękę.

Wypadek w Ronde di Andora - mało znaczącym rajdzie na północy Włoch - przerwał karierę 26-latka, który stawał się właśnie gwiazdą Formuły 1. Miał za sobą ponad cztery lata startów w królowej motorsportu, w 2010 roku osiągnął zarobki 7,5 mln euro za sezon (co, według hiszpańskiego dziennika „El Mundo”, sytuowało go na 8. miejscu w stawce kierowców). A w kontrakcie z zespołem Renault Kubica wywalczył sobie zapis, na który nie chciał zgodzić się jego poprzedni pracodawca, BMW Sauber (2006-2009) - o tym, że będzie mógł startować w rajdach. Czyli tam, gdzie rywalizacja odbywa się nie na torach wyścigowych, a na drogach i bezdrożach.

Wtedy w Ligurii miał koszmarnego pecha. Metalowa bariera, od której prowadzona przez Polaka skoda powinna się odbić, wbiła się z przodu w auto, przeszywając je na wylot.

Poważnych wypadków doświadczył już wcześniej. Jego prawa ręka mocno ucierpiała w 2003 roku, gdy Kubica był pasażerem w samochodzie prowadzonym przez kolegę z Krakowa, rajdowca Łukasza Witasa (później Robert zwiąże się z jego siostrą, Edytą). Pamiątką po tamtym zdarzeniu było 18 śrub i inne metalowe drobiazgi, którymi lekarze zespolili kończynę.

Świat zapamiętał natomiast obrazek z 2007 roku, z wyścigu Formuły 1 na torze w Montrealu. Polak z prędkością 230 km/h uderzył w betonowe ogrodzenie, z bolidu nie zostało nic poza kokpitem. Ochrona z włókna węglowego zadziałała znakomicie: Kubica tylko skręcił kostkę. Miał tonę szczęścia. A zamknięcie tej historii nastąpiło rok później, kiedy w Kanadzie odniósł zwycięstwo. Jedyne - jak dotąd - w Formule 1.

W sporcie opartym na walce technologicznej wyniki nie są jedynym kryterium oceny zawodników. Kubica nie jeździł bolidami, dającymi możliwość walki o mistrzostwo. Z tych swoich wyciskał jednak maksimum, podczas jazdy porażał bezbłędnością, chłodną głową. Nic dziwnego, że stał się transferowym celem ikony F1 - Ferrari. - W pewnym momencie byłem właściwie pewien, że tam trafię - przyznał trzy lata po wypadku w rajdzie.

Do ścigania, właśnie w rajdach, wrócił jesienią 2012 r. Przez trzy następne sezony brał udział w rajdowych mistrzostwach świata. Bez wielkich sukcesów. Na odcinkach specjalnych, gdzie pułapek czeka znacznie więcej niż na torach, tak jak w wyścigach hamulec wciskał w ostatniej chwili. Albo zbyt późno. Bo Kubica-rajdowiec „dzwonów” zaliczył sporo.

- Nie można tak patrzeć na rajdową karierę Roberta - oponuje Mateusz Lisowski, wieliczanin, jeden z najlepszych polskich kierowców wyścigowych w XXI wieku, także uczestnik rajdów. - Musimy pamiętać, że Kubica był w zupełnie nowym środowisku, nie jeździł w fabrycznym zespole, miał więc ograniczenia w sprzęcie. W aucie rajdowym, które jest trudniejsze do opanowania od bolidu nawet Formuły 1, zdobył nowe umiejętności: jazdy „w kontrze”, w poślizgu. Zwiększyła się kreatywność jego jazdy. Jestem pewien, że jest teraz jeszcze bardziej kompletnym kierowcą. Ma wszystkie cechy, jakie powinien mieć najlepszy kierowca na świecie - twierdzi wręcz Lisowski.

Rajdowe nadzieje Kubicy rozwiała ostatecznie decyzja koncernu Lotos, który wiosną 2016 roku ogłosił, że przestaje wspierać pochodzącego z Krakowa kierowcę.

- Po skończeniu z rajdami miałem trudny okres - przyznał Kubica w rozmowie z BBC. - Ważyłem dziesięć, może nawet piętnaście kilo więcej, niż powinienem. Nie wiedziałem, czy dostanę szansę powrotu do Formuły 1, ale zacząłem się przygotowywać.

- W ubiegłym roku spotykałem Roberta we Włoszech na torach kartingowych. Trenował młodego zawodnika, ale sam także jeździł gokartem - mówi Karol Basz, kartingowy mistrz i wicemistrz świata, którego pierwszym nauczycielem był właśnie Kubica.

Nowością w życiu Roberta stały się codzienne treningi rowerowe na szosie. Zaowocowały startami w amatorskich wyścigach, a internet obiegły zdjęcia Kubicy ze wspólnych treningów z byłymi gwiazdami kolarstwa - Alessandro Petacchim, Michele Bartolim czy naszym mistrzem świata Michałem Kwiatkowskim.

- Kolarstwo to jedno z moich największych odkryć w ostatnich latach - mówił w lipcu Kubica. - Dało mi bardzo dużo, jeśli chodzi o formę fizyczną, ale też jeśli chodzi o „głowę”. Pomaga mi się wyciszyć. Ponieważ dość dużo czasu spędzam na rowerze, mam czas na przemyślenia. Stało się moim hobby, przynosi mi dużą radość i satysfakcję.

Pierwszy i jedyny Polak w Formule 1 przyznaje, że dzięki treningom na „kolarzówce” usprawnił prawą nogę. A Marek Olszewski, specjalista od przygotowania psychomotorycznego kierowców wyczynowych, zauważa: - Wiadomo, że kolarstwo nie jest celem samym w sobie. Na pewno Robert pracował na rowerze nad wytrzymałością tlenową. I pewnie cel osiągnął, biorąc pod uwagę, jak poszły mu testy.

6 czerwca 2017 r., pierwszy raz po ponad sześciu i pół roku, Kubica poprowadził bolid F1. Sprawdzian kierowcy z ograniczoną ruchomością prawej ręki przeprowadził zespół Renault, był on poprzedzony testami w symulatorach. Robert na początek dostał wyścigówkę z 2012 roku, konstrukcyjnie bliską pojazdom, którymi ścigał się w F1.

- Po wypadku powiedziałem, że do paddocku zawitam wtedy, kiedy będę mógł założyć kask i do tej pory udało mi się wytrzymać - mówił potem podczas wideoczatu na Facebooku. - Nigdy nie pojechałem na tor F1, kiedy odbywał się tam wyścig. Były takie okresy, że bardziej by mnie to bolało, niż ciekawiło.

Tor w Walencji miał tylko dla siebie, w sumie przejechał dystans półtora wyścigu. Lawina ruszyła.

W lipcu zaliczył pokazową przejażdżkę bolidem Renault podczas Goodwood Festival of Speed w Anglii, a następnie kolejny poważny test - na torze im. Paula Ricarda w południowej Francji. Skala trudności wzrosła ze względu na ciasne zakręty. Kubica udowodnił, że jest w stanie je świetnie pokonywać - prowadząc auto de facto lewą ręką.

- W prawym przedramieniu nie mam właściwej rotacji wewnętrznej, nie mogę skręcić przedramienia i nadgarstka - wyjaśniał reporterowi BBC. Powiedział też jednak: - Moje ograniczenia mają większy wpływ na życie codzienne niż prowadzenie samochodu.

Łopatki zmiany biegów umieszczono po lewej stronie kierownicy, najważniejsze przyciski na jej froncie (panelu sterowania) przesunięto tak, by kierowca miał do nich łatwiejszy dostęp. To zmiany, dopuszczalne w ramach regulaminu Formuły 1, których dokonano w tegorocznym bolidzie Renault, zanim w ubiegłą środę wsiadł do niego Kubica.

Na tor Hungaroring pod Budapesztem - gdzie 11 lat wcześniej Robert pojechał swój pierwszy wyścig w F1 - dotarło około trzy i pół tysiąca kibiców z Polski. Nie była to już prywatna impreza, jak te w Hiszpanii i Francji, ale testy, w których wzięły udział wszystkie zespoły Formuły 1.

Jeździli m.in. mistrzowie świata - Kimi Raikkonen i Sebastian Vettel, jedni z tych kierowców, którzy ostali się w F1 z kubicowych czasów. Raikkonen w 2006 roku na torze Monza stał obok Polaka, gdy ten pierwszy raz wjechał na podium. Teraz Fin zbliża się do 38. urodzin, a robotę ma w Ferrari - co daje nam odpowiedź na pytanie, czy 32-letni Polak po powrocie do Formuły 1 może odgrywać w niej znaczącą rolę.

Kubica cieszył się, że kokpit tegorocznego bolidu jest obszerniejszy. Podkreślał, że największym problemem było dla niego wyczucie wyścigówki o 100 kg cięższej od tych, którymi jeździł dotychczas. Ale temat oczywiście ogarnął. W upale dochodzącym do 40 stopni jeździł równo, bezbłędnie. Poza tym dużo - pokonał tyle kilometrów, co dwa wyścigi, no i szybko - najlepsze okrążenie dało mu 4. czas dnia; to pozycja zdecydowanie wyższa od siły zespołu Renault w trwającym sezonie Formuły 1.

Zachwyty nad Kubicą splatają się z marnymi występami Jolyona Palmera, który ściga się jednym z bolidów Renault w tym sezonie. Światek F1 huczy więc, że Polak może zastąpić Anglika jeszcze w tym roku. Więcej - już podczas najbliższego wyścigu w belgijskim Spa (27 sierpnia).

- Sprawdzamy Roberta, ale nie pod kątem tego roku - uciął te spekulacje szef zespołu Cyril Abiteboul w rozmowie z brytyjskim „Autosportem”. Dodał: - To plan średnio- lub długoterminowy.

Kubica na Renault wcale nie jest skazany, jednak można się spodziewać, że ze względów lojalnościowych Polak przynajmniej w tym roku pierwszeństwo daje właśnie temu teamowi.

- Doceniam, co dla mnie zrobili. Ostatnie trzy miesiące były prawdopodobnie najlepszymi w moim sportowym życiu - podkreślił na Węgrzech.

Pytanie jeszcze, jak będzie sobie radził w brutalnej walce na torze. Testy pokazały, że nie stracił nic ze swej szybkości - ale czy wciąż jest tym Kubicą, który sprytnie wyprzedza, wybiera właściwy tor jazdy między pędzącymi jak pociski innymi samochodami, jadąc wolniejszym bolidem potrafi czysto obronić pozycję?

Lisowski: - Myślę, że bardzo dobrze sobie da z tym radę. To profesor, jeśli chodzi właśnie właśnie o walkę, o analizę wyścigu, ma ogromną inteligencję wyścigową. Wraca do środowiska, w którym czuje się jak ryba w wodzie. Ja nie mam wątpliwości, że będzie to jeden z najfajniejszych powrotów do F1.

Ten najbardziej dotychczas spektakularny wykonał Niki Lauda. W 1976 roku, gdy niemal spłonął w bolidzie, nawdychał się toksycznych gazów i zapadł w śpiączkę, wrócił na tor F1 po sześciu tygodniach. A w kolejnym sezonie wywalczył mistrzowski tytuł.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 16

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski