Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepospolita rodzina Kisielewskich

Włodzimierz Jurasz
Mariusz Urbanek „Kisielewscy”
Mariusz Urbanek „Kisielewscy”
Czytnik. Dyktatura ciemniaków” (o rządach Władysława Gomułki). „To nie kryzys, to rezultat” (o stanie gospodarki PRL).

To tylko dwa spośród licznych bon motów Stefana Kisielewskiego – Kisiela, jednej z najbarwniejszych postaci polskiego życia publicznego, felietonisty, prozaika, kompozytora, polityka, zagorzałego przeciwnika socjalizmu, wyznawcy (a może raczej twórcy) doktryny kapitalizmu utopijnego. O życiu Kisiela, i nie tylko jego, opowiada książka Mariusza Urbanka „Kisielewscy”, opublikowana nakładem Iskier.

Kisiel, człowiek-orkiestra (sądzę, że takie określenie bardziej by mu odpowiadało niż patetyczne „człowiek renesansu”), był przede wszystkim obdarzonym genialnym poczuciem humoru prześmiewcą. Miał dystans do wszystkiego, oczywiście z uwzględnieniem samego siebie. „Dziwna to rodzina. Albo w niej geniusze (jak August), albo wyjątkowi birbanci, do tego gruźliczni (Henryk), albo łyki i łapciuchy” – pisał o swych krewnych.

Kisiel nie wziął się znikąd. Świadczy o tym poczet jego antenatów, opisanych przez Urbanka. Najsławniejszy z nich to stryj, Jan August Kisielewski, jedna z czołowych postaci Młodej Polski. Autor kilku zaledwie dramatów, z których jedynie dwa weszły do historii literatury („W sieci” i „Karykatury” – wykorzystane m.in. w serialu Andrzeja Wajdy „Z biegiem lat, z biegiem dni” – to historie Szalonej Julki i Antosia Relskiego).

Jan August, choć był współtwórcą kabaretu Zielony Balonik i porwał się nawet na dokończenie dramatu Słowackiego „Horsztyński”, nigdy nie napisał już nic porównywalnego z przywołanymi dramatami. Żył w cieniu dawnej sławy, popadając w megalomanię i manię prześladowczą. Gdy pewna dama spytała go o „wyrzuty na twarzy”, odparł: „To syf, proszę pani, zastarzała franca”. Jan August zmarł w roku 1918, wcześniej leczony w zakładach dla obłąkanych.

W poczuciu niedocenienia żył także Zygmunt Kisielewski, prozaik, ojciec Stefana i brat Jana Augusta, przytłaczającego go swą sławą i regularnie powtarzanym przywitaniem: „Jak się masz, idioto”.

O Stefanie, Janie Auguście i Zygmuncie, a także Wacku Kisielewskim, synu Stefana, pianiście, zmarłym tragicznie w wypadku drogowym w roku 1986, można poczytać w wielu miejscach. Ale równie interesujące są postaci protoplastów rodu Kisielewskich. Pierwszy, o którym wiadomo coś więcej, to Daniel Florian Marcin, urodzony w roku 1820 w Łapczycy w powiecie bocheńskim.

Prawnik, który porzucił palestrę i osiadł w folwarczku pod Tarnowem, gdzie jako wyznawca teorii J.J. Rousseau wychowywał dzieci w zgodzie z naturą, odmawiając im wykształcenia (czytania uczyła ich w tajemnicy matka). Jeden z jego synów, August, wsławił się z kolei trzema żonami i 19(!) potomkami, wśród których byli wspomniani już Jan August i Zygmunt.

Czy wywodząc się z takiego rodu, Stefan Kisielewski mógł nie zostać Kisielem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski