MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niesamowity Phelps

Redakcja
Równo dwadzieścia lat temu na igrzyskach w Barcelonie srebro na 100 metrów stylem motylkowym wywalczył Rafał Szukała. Niestety, to ostatni polski męski medal na olimpijskiej pływalni. Wczoraj Konrad Czerniak, jedna z naszych największych szans medalowych, w finale na tym samym dystansie zajął ósme miejsce. Wygrał najlepszy pływak wszech czasów, Amerykanin Michael Phelps.

PŁYWANIE. Konrad Czerniak na swoim koronnym dystansie był ósmy

- Zacząłem tak, jak trzeba, płynąłem swoim tempem, a pierwsza pięćdziesiątka wcale mnie nie zmęczyła - mówił Czerniak kilka minut po wyjściu z wody. - Miałem płynąć dalej swój wyścig, ale widać nie wytrzymałem tego. Nie wiem, co się stało, jednak czas był bardzo kiepski. Pływałem na lepszym poziomie wiele razy i przy dużo mocniejszym treningu. Myśleliśmy, że idealnie trafiliśmy z formą, ale coś nie zagrało.

Trenujący pod okiem Bartosza Kizierowskiego w Hiszpanii Czerniak zaczął bardzo mocno i po pierwszych pięćdziesięciu metrach był trzeci. Mimo że płynący na pierwszym torze Polak miał nagorszą reakcję startową, połowę dystansu płynął znakomicie. - Byłem pewny, że będę dużo szybciej na mecie. Wydawało mi się, że jest wszystko OK, do nawrotu OK, nawrót też OK. Na ostatnich dwudziestu pięciu metrach może zacząłem tracić siły, ale, gdy na mecie spojrzałem na tablicę, to się bardzo zdziwiłem, że było tak kiepsko - mówił Czerniak, który przypłynął w czasie 52,05. To 0,9 sekundy gorzej od rekordu życiowego, a - co ciekawe - nawet w półfinale czas był lepszy o 0,3 sekundy. Gdyby uzyskał swój wynik życiowy, który dał mu srebrny medal mistrzostw świata w Szanghaju, byłby mistrzem olimpijskim.

23-letni pływak, nasza największa nadzieja medalowa, wyjeżdża z Londynu z 8. miejscem na 100 motylkiem i 9. czasem w półfinale 100 metrów dowolnym. - Czułem się dobrze, nie miałem tremy, wszystko szło zgodnie z planem. Strasznie mi przykro - mówił smutny.

W tym samym czasie, gdy smutny, ociekający wodą Czerniak tłumaczył się grupce dziennikarzy w strefie mieszanej, widownia wiwatowała na cześć Phelpsa, który zdobył swój dwudziesty pierwszy olimpijski medal, w tym piąty w Londynie. Wcześniej zdobył złoto na 200 zmiennym i w sztafecie 4x200 dowolnym oraz srebrne medale na 200 dowolnym i w sztafecie 4x100 dowolnym. - To robi wrażenie, nikt w historii czegoś takiego nie zrobił - zachwycał się Czerniak. - To był jego ostatni indywidualny finał i jeszcze go wygrał. Szkoda, że nie byłem w stanie mu przeszkodzić.

Phelps znów był bohaterem Amerykanów, ale nie tylko, bo tuż przed finałowym wyścigiem na 100 metrów motylkiem jego rodaczka Missy Franklin zdobyła złoto, bijąc o 0,75 sekundy rekord świata na 200 m grzbietowym. Kibice w Aquatics Centre szaleli, bo o medal walczyła Brytyjka Elizabeth Simmonds. Fani w Londynie byli jednak zawiedzeni, bo Simmonds skończyła na 4. miejscu.

Dzisiaj pływacy pojawią się w Aquatics Centre po raz ostatni. Polscy kibice będą trzymać kciuki za Mateusza Sawrymowicza, który z ósmym czasem awansował do finału biegu na 1500 metrów stylem dowolnym. - Z takim czasem nie mam specjalnie czego się spodziewać - mówił Sawrymowicz. - Wprawdzie poprawiłem czas sprzed roku, ale za mało. Oczekiwałem lepszego rezultatu. Wczoraj z rywalizacji na olimpijskiej pływalni w eliminacjach odpadła polska sztafeta mężczyzn 4x100 st. zmiennym oraz Anna Dowgiert, płynąca na 50 m dowolnym.

Paweł Hochstim, Londyn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski