Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieściszalni

Redakcja
"Nieściszani” to nie do końca trafione tłumaczenie angielskiego tytułu głośnego szwedzkiego filmu "Sound of Noise”. "Brzmienie hałasu”, taki przekład lepiej oddawałby to, o czym mówią reżyserzy Ola Simonsson i Johannes Stjarne Nilsson.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Obraz wszedł do kin jakiś czas temu, więc jeśli ktoś po mojej recenzji będzie chciał go obejrzeć, polecam wybrać się szybko do kasy. "Nieściszalni” to laureat zeszłorocznego Warszawskiego Festiwalu Filmowego, gdzie otrzymał nagrody publiczności oraz sekcji Wolny Duch. Warszawiacy lubią kino skandynawskie, filmy z jego kręgu dostają często w stolicy nagrody. Ten werdykt nikogo więc nie powinien zaskakiwać.

W roli głównej występuje sekstet Six Drummers, znany z krótkometrażówki "Music for One Apartament and Six Drummers”. Tworzą go: Magnus Börjeson, Fredrik Myhr, Johannes Björk, Marcus Haraldson Boij, Anders Vestergård i Sanna Persson. Wszyscy panowie są muzykami, dodajmy, muzykami wyśmienitymi, którzy zagrają na czym popadnie, nawet na ciele uśpionego na stole operacyjnym pacjenta i sprzęcie do jego reanimacji (genialna sekwencja!). W krótkometrażówce, którą zobaczycie na YouTube, włamują się do domu nieznajomych, by zagrać na wszystkim, co wpadnie im w ręce, od szczoteczki do zębów po rurę od odkurzacza. W filmie fabularnym pomysł urasta do skali makro – Six Drummers postanawiają zabębnić na całym mieście. A przy okazji zagrać na nosie policji.

To film o muzyce hałasu. O miejskim zgiełku, kakofonii, jazgocie, który tworzy rozbudowaną partyturę. I który potrafi człowieka przygnieść, zagłuszając myśli, osobowość, emocje. W pamiętnej scenie bohaterowie stoją na szczycie budynku, patrzą na miasto i z odrazą słuchają dobiegającej z ulic słabej muzyki. "Nieściszalni” od pierwszej, dynamicznej sceny są również rozegraną na pograniczu komedii i dramatu polemiką z muzykologią. Z jednej strony celnie pokazują, że muzyką jest wszystko, nawet uderzenia w druty wysokiego napięcia czy naciskanie przycisku. Z drugiej uświadamiają, jak brzmią nasze czasy. Czasy wypełnione hałasem, harmidrem, tonalną anarchią. Tak jak muzyka tworzona przez Six Drummers – pełna chaosu, kontrastująca z płynnymi melodiami napisanymi przez klasyków (w tym wypadku Haydna, którego kompozycję cytują filmowcy).

Nie dziwię się, że "Nieściszalni” podbili Warszawski Festiwal Filmowy, a następnie polskie kina, zbierając bardzo przychylne recenzje. Akcja biegnie wartko, scenariusz inteligentnie pląta intrygę – w drugim wątku obserwujemy tropiącego Six Drummers policjanta, który cierpi na muzyczną traumę i jest zakochany w ciszy. A jednak po zakończeniu seansu czegoś tu brakuje. Szwedom udała się niebanalna komedia z natężającymi, zwłaszcza w finale, dźwiękami romansu. Szkoda, że pod koniec zabrakło mocniejszego akcentu. Happy end brzmi tu lekkim fałszem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski