Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieśmiertelniki

Redakcja
Na ich życiu zaważyła zbrodnia pod Smoleńskiem - choć żaden z nich nie padł jej ofiarą. Obaj byli natomiast świadkami ekshumacji oficerów polskich, zamordowanych przez NKWD w 1940 roku i wydobytych z ziemi w 1943 roku przez Niemców.

Anna Zechenter: NIEPRZEDAWNIONE

Józef Mackiewicz i Ferdynand Goetel, naznaczeni tym doświadczeniem, do śmierci świadczyli prawdę o sowieckiej winie pogrzebanej w katyńskich dołach śmierci.

Wyjechali tam na niemieckie zaproszenie i za zgodą polskich władz podziemnych. Wrócili w czerwcu 1943 roku.

"W pewnym miejscu szosa przekracza szyny kolejowe i biegnie wśród wyrębów. Tu zaczyna się Golgota. Na stację Gniezdowo przywożono naszych oficerów - opowiadał w maju 1943 roku Mackiewicz w wywiadzie dla »Gońca Codziennego«, polskojęzycznego dziennika wydawanego przez niemieckie władze okupacyjne w Wilnie. - Był tedy chłodny dzień i nad Smoleńsk ciągnęły szkwałowe chmury. Zimno i deszcz, wiatr rozpędza swąd trupi, no i nie ma much. Przy wyjściu z auta uderza nas wnętrze lasu takiego samego jak nasz, wileński, gdy się składa z młodych sosenek, brzózek, mchu i świeżej, wiosennej trawy - mówił. - Ale nie pachnie tam ani wilgotnym mchem, ani igliwiem. Przytłacza ohydnie cuchnący, słodkawy, lepki swąd trupi. Robotnicy wkraczają do dołów, oddzielają pojedyncze zwłoki, często przy tym zmuszeni są je odrywać, tak bardzo spłaszczone i sprasowane są warstwy trupów".

I oto nagle rzecz szczególna przykuwa uwagę Mackiewicza: "Nastąpiłem na przedmiot, który się ugiął pod nogą. Była to czapka oficera polskiego o ciemnozielonym otoku naszej artylerii. Podniosłem ją i odłożyłem na dywanik rosnących w tym miejscu nieśmiertelników. Może zakrawa to trochę na patos, że zwróciłem uwagę na rosnące kwiatki...".

Mackiewicz nie wspomina, może z obawy przed nadmiernym patosem, że wśród żywych nieśmiertelników robotnicy układają wydobyte z grobów razem ze zwłokami nieśmiertelniki żołnierskie z nazwiskami martwych.

Dowództwo Armii Krajowej zezwoliło mu zdać tę relację w gadzinowej prasie, mimo że wcześniej za kilka artykułów o zbrodniach NKWD na Wileńszczyźnie, zamieszczonych w czerwcu 1941 roku w tymże "Gońcu Codziennym", groziła mu egzekucja. Władze Polski Podziemnej, które za wroga numer jeden uważały III Rzeszę, a zarazem nie rozumiały położenia Polaków na Kresach zajętych w 1939 roku przez Sowiety, skazały Mackiewicza na karę śmierci.

Nieznane pozostają do dziś okoliczności wydania tego wyroku. Włodzimierz Bolecki, jeden ze znanych badaczy życia i twórczości pisarza, twierdzi, że wyrok musiał zapaść na przełomie 1942 i 1943 roku. Zauważa przy tym jednak, że "skoro Komenda Okręgu wyraziła w końcu kwietnia zgodę na wyjazd Mackiewicza do Katynia, to już wówczas wyrok musiał być skasowany, gdyż zgoda wyrażona człowiekowi, na którym ciąży wyrok Sądu Specjalnego, jest absolutnie nieprawdopodobna".

Niewygodny dla wszystkich

Komu zależało na likwidacji pisarza? Nie miejsce tu na przypominanie wieloletnich dyskusji, zwłaszcza że nie doprowadziły one do jednoznacznych wniosków, poza tym jednym, że Mackiewicz kolaborantem nie był - w odróżnieniu od pisarzy kolaborantów: Juliana Stryjkowskiego, Aleksandra Wata, Stanisława Jerzego Leca, Mieczysława Jastruna czy Boya-Żeleńskiego, którzy współpracowali z sowiecką antypolską prasą, na przykład z "Czerwonym Sztandarem", "Nowymi Widnokręgami czy "Prawdą Wileńską". Sam Mackiewicz utrzymywał, że jego wrogowie mieli powiązania z komunistami.
Celnie streścił istotę "sprawy Mackiewicza" Bolecki: "Jego wrogom na emigracji chodziło o pozbawienie go wiarygodności jako cenionego pisarza emigracyjnego, publicystę, który konsekwentnie głosił, że Polska w 1945 utraciła, a nie odzyskała niepodległość, oraz antykomunistę, którego postawa nie pasowała do żadnych doraźnych, politycznych etykietek. A z kolei komunistom w Polsce chodziło o zemstę na pisarzu, który był (obok Ferdynanda Goetla) jednym z najważniejszych polskich świadków odkrywania grobów w Katyniu i którego relacja opublikowana już w czerwcu 1943 r. nie pozostawiała żadnych wątpliwości, że zbrodni katyńskiej dokonało NKWD".

Właśnie - obok Ferdynanda Goetla

Przedwojenny prezes Polskiego Pen Clubu znany był jako autor wspomnień o swoim pobycie w Turkiestanie, gdzie znalazł się podczas I wojny światowej jako austriacki jeniec i skąd po bolszewickim przewrocie dotarł z rodziną przez Persję, Indie oraz Anglię do Polski. Wielką popularnością cieszyła się fabularyzowana relacja z tej ucieczki Przez płonący Wschód, a także powieść Kar Chat i opowiadania z tomu Pątnik Karapeta, osadzone w realiach sowieckich. W międzywojniu jeździł niezmordowanie po świecie, wydając książki o Egipcie, Indiach, Islandii i innych egzotycznych zakątkach świata.

Po powrocie w czerwcu 1943 roku znad grobów katyńskich opracował raport, który oddał do prezydium PCK, a odpis przekazał dowództwu Armii Krajowej. W 1955 roku ogłosił w Londynie drukiem Lata wojny - wspomnienia, w których raz jeszcze opisał doły śmierci: "Przed nami ciągnie się główna mogiła. Przeszywa ją wąwóz wykopany wzdłuż pokładu trupów, leżących zwartą i zlepioną masą jeden na drugim. Tu wychyla się ze ściany ręka bezwładna, ówdzie zwisają nogi. W miejscu, gdzie odkryta jest wierzchnia warstwa zwłok, jest postać związana sznurem. Ta zdaje się żyć jeszcze dramatem przedśmiertnej walki" - pisał. "Wynoszą wskazanego przez nas trupa. Twarz: woskowa maska. Coś kurczy się w nas i drży, gdyż profesor paru ruchami noża odłącza głowę od ciała i skalpuje ją, aby wskazać na wlot kuli w tyle głowy i wylot jej ponad czołem. A teraz nożyczki tną mundur i poszukują papierów. Są poklejone i nadżarte jadem, mało czytelne".

Uśmiercony za życia

W 1944 roku NKWD oskar-żyło Goetla o kolaborację z III Rzeszą. Ścigany listami gończymi, znalazł na rok schronienie w krakowskim klasztorze Karmelitów, a w grudniu 1945 roku uciekł przez Czechy i Bawarię do Ankony we Włoszech, gdzie stacjonował jeszcze Drugi Korpus.

Przejmująco wspominał swoje spotkanie z Iwanem Kriwoziercowem, Rosjaninem, który w 1940 roku widział transporty polskich oficerów odjeżdżające ze stacji w Gniezdowie w głąb lasu, a po zajęciu Smoleńszczyzny przez Niemców w 1941 roku świadczył o sowieckiej winie. Uciekł na Zachód z cofającymi się Niemcami i zgłosił się w Bremie na amerykański posterunek, był bowiem pewien, że jego zeznania przyczynią się do skazania zbrodniarzy katyńskich w Norymberdze. Tymczasem amerykański oficer chciał go przekazać w ręce Rosjan, bo "tam mu pomogą". Wtedy Iwan uciekł po raz drugi i wyruszył do Włoch, gdzie było - jak mu powiedziano - polskie wojsko.
W Ankonie polscy wojskowi skierowali go do Goetla. Jemu właśnie opowiadał o swoim życiu w sowieckiej nędzy i śmierci ojca w łagrze, o łzach osamotnionej matki, a także o zbrodni w lesie katyńskim.

"Musiałem sobie zadać wiele trudu, by przetrzymać wybuchy sarkazmu i gniewu, którymi raz po raz zaskakiwał mnie Kriwoziercow" - pisał Goetel. "Nie mógł zrozumieć, dlaczego my, Polacy, nie wytaczamy sprawy Katynia na forum świata, nie wołamy na alarm, nie umieliśmy przedstawić jej w Norymberdze. Na niektórych ludziach, którzy się z nim stykali, robił wrażenie człowieka nienormalnego. I był nim niezawodnie, jak nienormalny jest dziś człowiek, który spraw moralnych chce dochodzić na prostej drodze".

Goetel zapamiętał Kriwoziercowa często pijanego: "Przychodził wtedy do mnie, miotając wyzwiska i domagając się, by go niezwłocznie skontaktować z sądami angielskimi czy amerykańskimi. Niósł w sobie rozpacz, trawiącą go nieustannie. Spotkawszy go we Włoszech, nie wiedziałem jeszcze, że kiedyś, gdy zginie na terenie Anglii w tajemniczych okolicznościach, będę musiał przyjąć i jego katyńskie rzecznictwo".

Kriwoziercowa znaleziono w 1947 roku martwego, zwisającego na sznurze w wiejskiej szopie gdzieś w Szkocji.

Twórczość obu niewygodnych świadków, Mackiewicza i Goetla, komuniści skazali na zapomnienie, wymazali ich nazwiska z historii polskiej literatury, usunęli książki z bibliotek, zakazali publikacji. Wszystko daremnie. Bo z Polski wygnani, wrócili po latach swoim słowem - dwaj ostatni "obrońcy królestwa bez kresu"...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski