Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieudany desant z Sowietów

Redakcja
Można powiedzieć, że Władysław Gomułka szefował partii komunistycznej przez przypadek. Pracami Polskiej Partii Robotniczej miał bowiem kierować przysłany z Moskwy Baruch Cukier vel Władysław Kolski. Robotniczy parawan

Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają

Przez niemal półwiecze komunizmu skrzętnie ukrywano przed opinią publiczną prawdę o Polskiej Partii Robotniczej. Rządzący z nadania Moskwy komuniści nie chcieli, by jej geneza i praktyka działania były zbyt szeroko znane. Opisywane poniżej wydarzenia zatajono, bo odsłaniały rzeczywisty obraz partii, o której słusznie powiedział w październiku 1956 r. jeden z młodych działaczy PZPR, Bernard Tejkowski, że nie była "ani polska, ani robotnicza".

Koncepcja powstania PPR narodziła się na Kremlu. Dziś, dzięki opublikowanym na początku XXI wieku notatkom Georgi Dymitrowa - od 1941 do 1943 r. szefa Kominternu - wiemy, że 27 sier-pnia 1941 r. Stalin powiedział do niego: "Będzie lepiej założyć Polską Partię Robotniczą z komunistycznym programem. Partia komunistyczna odstrasza nie tylko obcych, lecz także niektórych z tych, którzy z nami sympatyzują. (...) Jednak samo przez się jest zrozumiałe, że to nie będzie partia typu Labour Party".

Nazwa miała być tylko parawanem ukrywającym komunistyczną treść. Stalin wiedział, że naród Polski komunizmu nigdy dobrowolnie i w otwartej grze wyborczej nie zaakceptuje. Warto przy okazji zwrócić uwagę, że Stalin przedstawił Dymitrowowi swoją koncepcję zaledwie miesiąc po nawiązaniu stosunków z Rządem RP na Uchodźstwie. Założyciele PPR, zrzuceni na spadochronach przez Sowietów na przełomie 1941 i 1942 r. w Warszawie, uważali się za wykonawców woli Stalina, a narodem polskim gardzili.

W kierownictwie PPR dochodziło wielokrotnie do porachunków o charakterze gangsterskim, a o morale "chłopsko-robotniczych" przywódców świadczy wymownie kazus Stefana Kilianowicza (zwanego potem Grzegorzem Kor-czyńskim). Jedna z działaczek PPR mówiła po latach: "Korczyński, Flis i inni chodzili po wszystkich gospodarstwach w Ludmiłówce (wieś na terenie Lubelszczyzny) i wyciągali Żydów. Byli także i u mnie i wzięli czterech Żydów...". Działający na Lubelszczyźnie oddział Gwardii Ludowej pod dowództwem Korczyńskiego w latach 1943-1944 zamordował około 100 Żydów i pomagających im Polaków.

Sowiecka ojczyzna

Pod koniec 1942 r. w PPR nastąpił poważny kryzys personalny. Zginął wtedy Marceli Nowotko (według jednej z hipotez zastrzelony przez Niemców, według innej - ofiara partyjnych porachunków) oraz bracia Bolesław i Zygmunt Mołojcowie, zabici przez partyjnych towarzyszy. Spiskowcami, którzy zlecili ich zamordowanie byli Małgorzata Fornalska, Władysław Gomułka, Paweł Finder i Franciszek Jóźwiak. Po zabójstwie Mołojca Go-mułka uspokajał Moskwę, twierdząc w imieniu spiskowców: "Kierowaliśmy się na-szym bolszewickim sumieniem i interesem partii". Jednak kremlowscy patroni polskich komunistów nabrali obaw, że członkowie kierownictwa PPR wzajemnie się pozabijają. Postanowiono w lutym wysłać do okupowanej Polski nowego przywódcę dla tej partii. Miał nim być Baruch Cukier.

Cukier rodził się w 1902 roku w Zgierzu, w rodzinie drobnych żydowskich kupców. W 1925 roku ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Od młodości był związany z ruchem komunistycznym w Polsce - będącym sowiecką agenturą dążącą do pozbawienia Polski niepodległości i przyłączenia jej do ZSRR. Cukier przebywał w ZSRR na początku lat trzydziestych (wielu komunistów szkoliło się tam wtedy w " robocie rewolucyjnej pod okiem NKWD). Po powrocie nad Wisłę ostro zwalczał wszelkie objawy patriotyzmu polskiego, które uważał za "zbrodnie". Na VI Zjeździe Komunistycznej Partii Polski w 1932 r., opowiedział się za oderwaniem od Polski na rzecz Niemiec Górnego Śląska. Aresztowany przez polską policję w 1936 r. przebywał m.in. w obozie odosobnienia w Berezie Kartuskiej. Po wyjściu trafił do więzienia za działalność skierowaną przeciwko państwu polskiemu. Po wybuchu II wojny światowej, 28 września 1939 r., Cukier - podobnie jak inni zwolniony z więzienia - uciekł pod sowiecką okupację. Został zatrudniony w redakcji "Czerwonego Sztandaru", sowieckiej gadzinówki wydawanej po polsku we Lwowie od 5 października 1939 do 22 czerwca 1941 r. Do tej ziejącej nienawiścią do "pańskiej Polski" gazety pisywał pełne fałszu i propagandowego jadu artykuły. W numerze 53 z 25 listopada 1939 r. pisał m.in.: "Dziś jeszcze można ogarnąć ten cudowny fakt, że to wszystko należy już do bezpowrotnej przeszłości. Kiedy na ulicach wyzwolonego Lwowa patrzę na żelazne kolumny naszej wyzwolicielki, Czerwonej Armii, na upojone radością tłumy [...] wtedy uśmiechamy się do siebie pełni szczęścia, żeśmy się odnaleźli w naszej socjalistycznej ojczyźnie".

Skoczek na drzewie

Jego artykuły w " Czerwonym Sztandarze" służyły potem jako akty oskarżenia przeciwko lewicowym literatom (m.in. Aleksandrowi Watowi i Władysławowi Broniewskiemu), określanym jako " przesiąknięci do szpiku kości nacjonalizmem polskim". Kiedy wybuchła wojna niemiecko-sowiecka, 22 czerwca 1941 r., Cukier uciekł ze Lwowa, pozostawiając tam żonę z małym dzieckiem - po latach pisał o tym Julian Stryjkowski.

Pracował następnie jako politruk (komisarz polityczny) w Zarządzie Politycznym Frontu Zachodniego. Na początku 1943 r. po zabójstwie Nowotki i Bolesława Mołojca Cukier został skierowany do pracy w Kominternie. W swym dzienniku pod datą 10 lutego 1943 r. szef Kominternu Georgi Dymitrow tak o tym pisał: " Polski towarzysz Cukier-Kolski został zwolniony i przekazany nam do dyspozycji. Rozmawiałem z nim. Robi dobre wrażenie. Przygotowałem go do wysłania do Polski". Cukier miał zostać nowym szefem PPR z nadania Moskwy. Wyznaczonych mu zadań jednak nie wykonał. Zginął zaraz po przylocie do okupowanego kraju, w dość tajemniczych okolicznościach. Według raportu AK - tzw. raport Korwety o stanie ruchu komunistycznego - w okolicach Ryk wylądował na drzewie skoczek łamiąc nogę. Wzywał pomocy po polsku i rosyjsku. W pobliżu były gospodarstwa dwóch chłopów - miejscowego oraz wysiedleńca z Ziemi Poznańskiej. Wysiedleniec poszedł na miejsce wypadku, ale odmówił pomocy rannemu, mimo że ten oferował za nią dolary. Nad ranem następnego dnia skoczek zastrzelił się, niszcząc przedtem dwa odbiorniki radiowe i paląc jakieś papiery. Przybyła po tym żandarmeria uznała samobójcę za bolszewika. Znaleziono przy nim dużą kwotę pieniędzy, stację nadawczo-odbiorczą oraz dowód na nazwisko Kolski.

Według ustaleń Piotra Gontarczyka wydarzenie to miało miejsce pod koniec maja 1943 r. Działający na terenie niemieckiej okupacji komuniści prawdopodobnie nawet nie wiedzieli, że z Moskwy przysłano im nowego przywódcę. Nie wiedzieli także, iż wybraniec Kremla zginął na Lubelszczyźnie. Gdy później poznali losy swego niedoszłego pryncypała skrzętnie je przemilczeli - ukazywały bowiem trudną prawdę o agenturalnej naturze komunistycznej partii. Nawet dziś wielu ludziom z trudnością przychodzi zaakceptowanie prawdy o genezie sowieckiego panowania nad Polską.

Niektórzy patrząc na innych aparatczyków przybyłych do Polski już później wraz z Armią Czerwoną - by kontynuować dzieło sowieckich wysłanników z PPR - Piotra Jaroszewicza, Hilarego Minca, Edwarda Ochaba, Aleksandra Zawadzkiego czy nawet Wojciecha Jaruzelskiego starają się ich tłumaczyć, że takie były realia, że geopolityka...

Sebastian Drabik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski