MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nikt się nie spodziewał, że nasi działacze będą pili do nieprzytomności

Redakcja
Michał Listkiewicz FOT. WOJCIECH BARCZYŃSKI
Michał Listkiewicz FOT. WOJCIECH BARCZYŃSKI
ROZMOWA z MICHAŁEM LISTKIEWICZEM, byłym prezesem PZPN.

Michał Listkiewicz FOT. WOJCIECH BARCZYŃSKI

- Kto będzie prezesem PZPN?

- Nie wiem. Nikt w tej chwili nie wie. Od dwudziestu pięciu lat nie było tak wyrównanej stawki. Delegaci obiecują poparcie mniej więcej trzem różnym kandydatom. Jakby zsumować te poparcia, to by wyszło 360 głosów, a będzie przecież tylko 118 delegatów. Mnie się niezręcznie wypowiadać, bo jestem szefem Polskiej Ligi Piłkarskiej, która zajmuje się rozgrywkami pierwszej ligi i mój głos zabrzmiałby jak stanowisko osiemnastu klubów.

- Można kogoś wykluczyć i stwierdzić, że nie ma szans?

- Nie można.

- Nawet Kręciny?

- Jego przede wszystkim nie.

- Niech Pan nie żartuje, Kręcina ma szanse?

- Jak tak jeżdżę po Polsce, to prywatnie w klubach wszyscy bardzo ciepło o Zdzisławie mówią. No bo jako człowiek to on się naprawdę da lubić. Ostatnio, jak byłem na meczu Błękitnych Dobiegniew ze Zjednoczonymi Przytoczna, to wszyscy mówili, że jakby mogli, to by na Kręcinę głosowali.

- A afera nagraniowa?

- Przykrył ją kurz historii. Zresztą afery nam już tak spowszedniały, że nikt się nimi nie przejmuje. Nauczyliśmy się z tym żyć. Dobre to nie jest, bo się nam wrażliwość stępiła, ale skoro nawet prokuratorzy i sędziowie są oskarżani, to kto by się tymi piłkarskimi przejmował. Zresztą Zdzisiek pokazuje jakieś kwity na dowód tego, że jest niewinny. Zapewniam, że temat afery korupcyjnej nawet się nie przewinie podczas wyborów. Co innego cztery lata temu, kiedy ja zapłaciłem głową, choć czułem się niewinny.

- Ludzie lubią Kręcinę, ale Pan to chyba nie za bardzo?

- Za ten czas, kiedy był moim sekretarzem nie mam do niego pretensji. Dobrze wykonywał swoje obowiązki.

- Mówią, że gdyby był wciąż sekretarzem, nie byłoby takiego wstydu z dachem na Narodowym...

- Pewnie tak. A swoją drogą, to większym skandalem jest to oszustwo z murawą, która nie odprowadza wody. W Świnoujściu na meczu Floty kilka tygodni temu lało mocniej niż w Warszawie, a mecz pierwszej ligi normalnie się odbywał.

- Kosecki, Potok i Kręcina - słyszał Pan o takiej koalicji?

- Słyszałem i pewnie jest szansa, aby do niej naprawdę doszło, bo kandydatów jest tak wielu, że jakieś alianse się muszą zawiązać. A może będzie też koalicja Antkowiaka z Bońkiem i Kręciną? Nie wiem, naprawdę nie wiem.

- Zdecyduje ostatnia chwila przed głosowaniem?

- Może tak być. Ostatnie wrażenie jest bardzo istotne. Pamiętam, jak jednemu Włochowi bardzo zależało na wyborze do władz UEFA. Do pokoi wszystkich delegatów wysłał hostessy, które wręczały eleganckie krawaty. Większe wrażenie robiły jednak głębokie dekolty tych pań, które przyjemnie nimi potrząsały. Dodam, że ten Włoch zrealizował swoje marzenie.

- U nas wóda będzie się lała strumieniami...

- Kandydaci będą trzeźwi jak niemowlaki. Tego jestem pewien. Będą musieli być czujni i wypoczęci, aby przeciągać ludzi na swoją stronę. W kieliszkach będą mieli wodę. Co innego delegaci. My i Białorusini jesteśmy wyjątkowi. Czy pan wie, że podczas jednego z meczów Euro w Gdańsku został pobity rekord?
- Rekord?

- Tak, nigdy wcześniej w historii UEFA w salonie dla VIP-ów nie zabrakło "białej". A w Gdańsku się udało, bo nikt się nie spodziewał, że nasi działacze, w większości niższego szczebla, będą pili do nieprzytomności. Planowana ćwiartka na osobę to było o wiele za mało. To jest naprawdę głupi widok, jak ktoś jest w trupa zalany na Stadionie Narodowym przy okazji meczu reprezentacji.

- Kiedyś Pan powiedział, że Boniek jest niewybieralny. Podtrzymuje Pan?

- Nie. Sytuacja się zmieniła. Boniek się zmienił. On naprawdę wziął sie do roboty. Objechał chyba z pół Polski. Jest już grubo po pięćdziesiątce, a dopiero teraz pojawiał się w miastach, których wcześniej nawet nie znał. Ludzie też widzą, że Boniek jest inny niż dawniej. Zaczął traktować ludzi poważnie.

- A co z Panem? Złośliwi twierdzą, że jest Panu obojętne, kto wygra i chciałby pracować w PZPN w każdej konfiguracji...

- Zgadza się. Mam ogromną zdolność koalicyjną. Mówiłem już wiele razy, że jestem człowiekiem do wynajęcia. Interesuje mnie stanowisko ministra spraw zagranicznych. Na tym znam się najlepiej.

- A co z klubami Ligi Polskiej, której jest Pan prezesem? Porzuci Pan tę robotę dla nowej fuchy?

- Chciałbym zdementować to, co zarzuca mi Sylwester Cacek. Nikogo nie zamierzam oszukiwać. Nie zeszmacę się i nie odejdę. Nie widzę żadnych przeszkód, aby łączyć te dwie funkcje. Mało tego. Kluby pierwszej ligi mogłyby mieć ze mnie jeszcze większy pożytek. Wykorzystywałbym swoją działalność międzynarodową w związku, pomagał w organizacji stażów dla trenerów, itp.

Rozmawiał CEZARY KOWALSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski