Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

No i mamy niespodziankę

ZAB
Kiedy lider na własnym boisku podejmuje outsidera, jedyną niewiadomą wydają się być rozmiary jego zwycięstwa. Tymczasem po raz kolejny okazało się, że w futbolu faworytem jest się tylko na papierze, bo zamykająca stawkę Alwernia bezbramkowo zremisowała w Limanowej.

IV LIGA PIŁKARSKA. Alwernia urwała punkty liderowi i to na jego boisku

Przed wyprawą do Limanowej trener Alwerni Marcin Spuła zapowiadał walkę o punkty i - choć niewielu wierzyło w jego słowa - okazały prorocze. - Przy odrobinie szczęścia mogliśmy się nawet pokusić o zwycięstwo - uważa Marcin Spuła. - Przecież w pierwszej części Łukasz Kosałka znalazł się sam przed bramkarzem, ale zabrakło mu szczęścia. Oczywiście, że w futbolu zaliczka jednej bramki nie gwarantuje zwycięstwa. Jednak w obecnej sytuacji Limanovii, której gra jest znacznie słabsza niż kilka tygodniu temu, właśnie jedna bramka mogłaby przechylić szalę na naszą korzyść. Przypomnę, że jeden gol zapewnił nam zwycięstwo na inaugurację jesieni w Zakliczynie. Nie ma jednak co roztrząsać, czy udałoby nam się wygrać w Limanowej na wypadek otwarcia wyniku. Z punktu też się cieszymy.

Kadra Alwerni nie była za bogata. - Nie mieliśmy Tomka Jasieczki, którego zmogła choroba, a śmiejemy się zawsze w drużynie, że on musi mieć powyżej 38 stopni, żeby położyć się do łóżka - opowiada Marcin Spuła. - Poprzedni tydzień był chłodny, a on już chodził przeziębiony. Pewnie doprawił się w Pucharze Polski, rozgrywanym przy przenikliwym chłodzie. Nie było też Mieszka Pacanowskiego Ich absencję zrekompensował nam trochę powrót Kosałki.

Alwernianie ustawili się w Limanowej na kontrę. - Nie mieliśmy innego wyjścia, bo przecież trzeba mierzyć siły na zamiary. Poza tym, Limanovia jako jedyna nie przegrała meczu - przypomina trener Spuła. - W drugiej części prowadziła grę, ale skutecznie się broniliśmy. Przecież defensywa zawsze była znakiem rozpoznawczym Alwerni z bramkarzem Piotrem Chuderskim. Z kontrą raz urwał się Pocztowski, ale został zatrzymany.

Remis na boisku lidera szkoleniowiec wziął jako dobrą wróżbę. - Poprzednio dwa remisy przerwały pasmo naszych trzech porażek, więc skoro teraz zdobyliśmy punkt, to może w kolejnych będziemy także punktować. Nasza sytuacja nie jest jeszcze taka tragiczna, bo z ligi spadają tylko dwa zespoły, więc szybko możemy przebić się do bezpiecznej strefy - kończy Marcin Spuła.

(ZAB)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski