No, istny cud...
No, istny cud...
Jakie skojarzenia wywołuje najczęściej nazwa "Bieszczady"? Walki z UPA, cerkiewki, puste góry; to kanon. Dzieje jednak obszaru, zamykanego umownie (bo kryteria stricte geograficzne za Bieszczady uważać każą niewielki doprawdy skrawek uważanego za nie terenu) granicami państwowymi od wschodu i południa oraz linią Pierwszej Węgiersko-Galicyjskiej Drogi Żelaznej od zachodu i północy, są o wiele bogatsze, a kto zechce się w studiowanie ich zagłębić, zyska wiedzę, znakomicie wzbogacającą wrażenia z krótkiej nawet wycieczki na południowy wschód. Dla takich właśnie turystów przygotowany został przewodnik Pawła Lubońskiego. Zapożyczając określenie z "Ballady o skrzypku Hercowiczu" - przewodnik "brylant, no istny cud".
Autor - wieloletni autor i redaktor wartościowego rocznika "Połoniny", wydawanego przez Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich w Warszawie - choć rolę swą skromnie pomniejszył, nazywając się "opracowującym" treść, stworzył dziełko znakomite. Małpując stare powiedzenie stwierdzić trzeba, że Luboński o Bieszczadach wie wszystko, a jeśli czegoś nie wie - ani chybi to "coś" nie zasługuje na uwagę. Przewodnik jest więc swego rodzaju ekstraktem jego wiedzy o tych górach: pełnej, kompetentnej, bogatej, nie unikającej posiłkowania się ważnymi anegdotami, dzierżącej zawsze na podorędziu wartościową ciekawostkę.
Ot, pierwsza z brzegu: kto wie, że do budowy kościoła w Lutowiskach dołożył swój datek król Anglii, Jerzy V? Albo, że w Olsztynie istnieje Towarzystwo Byłych Mieszkańców Tworylnego? Albo, że do rodziny znanego z literatury źródłowej powojennego prowidnyka Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Jarosława Starucha ps. Stiah należał przed wojną majątek Bereźnica Wyżna? To tylko trzy przykłady, w książeczce znaleźć takich perełek można znacznie więcej.
Istotną zaletą przewodnika, zasadniczo wpływającą na jego ocenę, jest polszczyzna, jaką posługuje się autor: poprawna i malownicza. Opisy tras nie nużą, przewodnikowego drętwego dydaktyzmu nie ma tam za grosz. Czytając zadrukowane tekstem Lubońskiego stronice (dobrej klasy papier!) aż chce się w Bieszczady jechać - aby spojrzeć na nie z innej zupełnie perspektywy: nie jak na dzikie pola, ale na okolice, pełne kiedyś burzliwego życia, a dramatycznie życia tego pozbawione.
W rzeczy samej: przewodnik - istny cud... (wald)
Bieszczady. Przewodnik; opracowanie: Paweł Luboński; "Bosz" s.c., Oficyna Wydawnicza "Rewasz", Olszanica-Pruszków 1998
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?