MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nocna promocja

Andrzej Kaczmarczyk
Alternatywny Przegląd tygodnia. Z powodu ciszy wyborczej zero polityki, 100 proc. o czytelnictwie.

Z badań Biblioteki Narodowej wynika, że 6,2 mln Polaków znajduje się poza "kulturą pisma", czyli w 2014 nie przeczytało żadnej książki ani nic z prasy. Może to tłumaczyć problemy z postawieniem krzyżyka we właściwym miejscu na karcie wyborczej, ale nie mogę dziś tego tematu rozwijać.

Za tydzień ogólnopolska Noc Bibliotek. To znaczy ona jest ogólnopolska, bo jest w Warszawie, Wrocławiu i Zielonej Górze, ale nie wiem, czy jest w Krakowie, bo strona krakowskienoce.pl proponuje szereg nocy, ale Nocy Bibliotek akurat nie.

Owa Noc Bibliotek ma "promować czytelnictwo". Życzę powodzenia, bo jak na razie 10 mln Polaków nie ma w domu żadnej książki, a w zeszłym roku 19 mln nie wzięło nawet takiego przedmiotu do ręki. Przynajmniej jedną książkę przeczytało w Polsce 56 proc., a np. w Szwecji 90. Nie wiem, jak się skutecznie promuje czytelnictwo, ale myślę, że niezłym sposobem byłoby dbanie, by ci, którzy jeszcze czytają i kupują książki, mogli to robić taniej.

Tymczasem w Sejmie leży właśnie ustawa przewidująca wprowadzenie jednolitej ceny na nowe książki obowiązującej przez 12 miesięcy od momentu wydania. "Wyborcza" zamieściła wywiad z dyrektorem generalnym Międzynarodowego Biura Wydawców Francuskich, który stwierdził, że owszem wprowadzenie takiej ustawy na Sekwaną uratowało życie mały księgarniom wypychanym z rynku przez sieciówki, ale nie wpłynęło znacząco ani na spadek cen, ani na poziom czytelnictwa.

Mam w domu ok. 3 tys. książek, więc należę raczej do tych kupujących, ale nowe wydania kupuję rzadko. Są dla mnie… za drogie. Tanie księgarnie też nie są takie tanie. Antykwariaty znikają z centrum akademickiego Krakowa, a w wypadku zakupów przez internet dochodzi cena przesyłki.

Są oczywiście biblioteki, ale i tu jest problem. Często zdarza mi się, że jedyny egzemplarz poszukiwanej przeze mnie publikacji jest w Jagiellonce, gdzie muszę zostawiać za książkę kaucję 50 zł, bo nie jestem studentem ani naukowcem. Jednak i tak mam szczęście, bo mam krakowski meldunek.

Osobom spoza Krakowa biblioteka w ogóle książek nie pożycza. Czasami zresztą nie ma czego pożyczać, bo wydawcy nagminnie nie stosują się do obowiązku nieodpłatnego przekazywania egzemplarzy bibliotekom uznanym za narodowe. Co ciekawe, nieoficjalnie dowiedziałem się, że do tego obowiązku nie stosują się też wydawnictwa… uniwersyteckie!

To miłe, że książki w bibliotekach będą dostępne także w tę jedną noc, ale byłoby jeszcze milej, gdyby były tańsze i łatwo dostępne po prostu każdego dnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski