Wycie syren, głośne gwizdy i krzyki - w takiej atmosferze odbył się protest członków Solidarności przed biurem posła i ministra skarbu Andrzeja Czerwińskiego w Nowym Sączu.
Marszałek zamiast ministra
Związkowcy domagali się odwołania ze stanowiska prezesa Uzdrowiska Krynica-Żegiestów Jarosława Wilka. Ich zdaniem bezpodstawnie zwolnił długoletnich pracowników spółki, z których większość to członkowie Komisji Zakładowej Solidarności.
Nieobecnego ministra Czerwińskiego, który w tym czasie był na otwarciu gazoportu w Świnoujściu, reprezentował marszałek Małopolski Marek Sowa, który zasiada w radzie nadzorczej uzdrowiskowej spółki skarbu państwa. Do protestujących związkowców wyszedł dopiero po dłuższej chwili. Zapewnił, że samorząd podejmował działania na rzecz krynickiej spółki, która od jakiegoś czasu zaczyna przynosić zyski.
- Sprawę zwolnień rozstrzygnie sąd - oznajmił Sowa.
- Ale zwolnieni już teraz nie mają na chleb! - krzyczeli w odpowiedzi związkowcy.
Nie upilnowali innych
- Pracowałam 38 lat i teraz zostałam bez środków do życia - rozpacza jedna ze zwolnionych kierowniczek z Uzdrowiska Krynica-Żegiestów. Nie chce podać nazwiska. - Prezesa nie obchodzi nasz los, bezprawnie wyrzucił nas z pracy - mówi.
Kilka miesięcy temu Jarosław Wilk zwolnił 12 osób pracujących na stanowiskach kierowniczych, twierdząc, że są odpowiedzialne za kradzież jedzenia i środków czystości z uzdrowiskowej kuchni.
Straty związane z tym procederem opiewają na milion złotych. Spółka wynajęła nawet agencję detektywistyczną, aby wykryła i udowodniła kradzieże. Jedenaście osób złapano na gorącym uczynku. Zwolnieni zostali również kierownicy, ponieważ jak uzasadnia prezes Wilk, to na ich zmianie dochodziło do wynoszenia jedzenia.
- Nigdy w życiu niczego nie ukradłam! - oburza się zwolniona kobieta. - Prezes zwolnił nas, żeby zatrudnić swoich ludzi - argumentuje. Pracę wraz z nią straciło w sumie 21 osób, w tym kucharki.
Teraz nie kradną
- Po zwolnieniach spadło zużycie żywności o 27 procent, a środków czystości o 35 proc. To chyba o czymś świadczy - twierdzi prezes Wilk.
Solidarnościowcy żądali też przywrócenia na stanowisko dyrektora produkcji Michała Siniawy, który w marcu został przedstawicielem pracowników w radzie nadzorczej spółki.
- Nowy dyrektor produkcji po trzech miesiącach zmniejszył koszty produkcji o 35 proc., realne wynagrodzenie pracowników w ciągu dwóch lat wzrosło o 30 proc. - przekonuje Wilk.
W obronie zwolnionych kierowników i dyrektora wystąpił poseł Arkadiusz Mularczyk.
- Dysponuję opinią prawną, według której zwolnienie pana Siniawy było pozbawione podstaw - zapewnia.
Związkowcy domagali się także utrzymania linii kolejowych między Krakowem i Tarnowem a Nowym Sączem i Krynicą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?