Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O łączeniu młodości z tradycją

Redakcja
W trzeci czwartek listopada - jak zwykle - premierę miało Beaujolais Nouveau. Miliony butelek młodego wina z Burgundii wyruszyło na podbój świata i drenaż naszych kieszeni. Również do Krakowa. W odwiedzanych przeze mnie knajpach cena wahała się między 45 a 90 złotych... Hańba! Po trzykroć hańba!!! W latach 60. ubiegłego wieku winiarze francuscy wpadli na genialny pomysł marketingowy (wynikający oczywiście z nadprodukcji wina) polegający na świętowaniu narodzin nowego trunku. Uczciwe Beaujolais Nouveau przed butelkowaniem ma za sobą trzy tygodnie tzw. winifikacji i oparte jest na szczepie Gamay. Nie wolno procesu wspomagać ani chemią, ani cukrem. Choć ostatnio w temacie cukru Burgundczycy trochę odpuścili. W ten sposób sikacz, którym zapijali śniadanie robotnicy rolni oraz zastępowali śniadanie paryscy kloszardzi, podniesiony został do miana wina. A snobizm ogólnoświatowy załatwił resztę. I naiwni pijają jesienią ledwo ustabilizowane wina, a nadmiar kwasu nazywają obłudnie nutą owocową. Przy okazji ostrzegam winnie niewykształconych, że zapach bananów w Beaujolais świadczy o chemicznych oszustwach, które mają przyspieszyć dojrzewanie młokosa. Osobiście nie miałbym nic przeciw takiej zabawie z winnym niemowlęciem, gdyby jego cena odpowiadała wartości produktu i nakładowi pracy, jaki weń włożono. Wino takie bowiem nie ma prawa kosztować więcej niż 10 złotych w sklepie i 20 w restauracji. Najgorsze jednak jest to, iż święto młodego wina Francuzi sobie zawłaszczyli w sposób niegodziwy i bezczelny!

Notatnik Oberżyświata:

450 kilometrów od Krakowa, na przedmieściach Wiednia od kilkuset lat w tamtejszych heurigenach 11 listopada zaczyna się świętomarcińska uczta gęsia. Przy tradycyjnych bufetach na talerzach lądują tysiące niewinnych ptaków. Chrupie przypieczona skórka, mięsiwo spływa tłuszczem i sokiem pieczonych jabłek. Jakby komu było mało gęsiny, wspomaga się pieczonym wieprzem. Tak konkretna przekąska wymaga równie konkretnego napitku i tu właśnie heurigeny pokazują nam swoją prawdziwą listopadową duszę. Na stole ląduje młode wino z tegorocznych zbiorów. Białe, kilkutygodniowe, o tak świeżym aromacie i orzeźwiającym smaku, że obudziłoby nawet abstynenta. Cesarski przywilej pozwala serwować w wiedeńskich heurigenach wina z własnej (i tylko własnej!) winnicy już od 1784 roku. Do dzisiaj w dziesiątkach karczm leje się owe winko radosną strugą. Niektóre heurigeny mają całkiem zacną historię i spacer po Grinzingu należy do kanonu nie tylko wiedeńczyków, ale też wszelkiej maści przybyszy. Przedstawianą dziś butelkę nazwano nawet Junger Wiener, czyli Młodym Wiedeńczykiem i zapewniam Szanownych Państwa, że choć o ponad tydzień młodszy od Beaujolais Nouveau, to młody Burgundczyk butelki powinien myć i korek całować rodzinie Wolffów, która na przedmieściach Wiednia winem raczy swych gości od 1609 roku. Bez marketingowych sztuczek, a w dodatku butelka tej przyjemności kosztuje 20 złotych.
Wdzięczny więc jestem cesarzowi Józefowi II za stosowne przywileje, a miło mi tym bardziej, że piszę te słowa nie przy kieliszku, lecz przy małej czarnej "Pod Kogutkiem" przy ulicy Józefa, której patron radnym poprzedniej kadencji bardzo się nie podobał. Mam nadzieję, że nowo wybrani rajcy będą mądrzej łączyć tradycję z młodością. Niech Junger Wiener im w tym pomoże. Jedną butelkę z prywatnej piwnicy odkładam, będzie na prezydenta i radnych czekać na Józefa 11. A Państwo pędźcie do Wiednia! Herzlich Willkommen!
PRZEMYSŁAW OSUCHOWSKI
Oberżyświat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski