MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O miejsce dla pomnika

Redakcja
W natłoku niecodziennych wydarzeń jakimi nas ten rok darzy niepostrzeżenie po cichutku przybliża się ku nam okrągła - wypasiona, jak to mówi dziś młodzież - ważna w dziejach Polski rocznica. W połowie lipca minie 600 lat od zwycięstwa wojsk Litwy i Korony nad Zakonem Krzyżackim na polach Grunwaldu.

Kraków Jana Rogóża

Przez dziesiątki lat ta bitwa była symbolem oporu wobec teutońskiej ekspansji na polskie ziemie, nabrała szczególnej mocy podczas zaborów, a po II wojnie światowej ogniskowała wszelkie resentymenty w stosunkach polsko-niemieckich. Teraz trochę to blednie bo w ramach wspólnoty europejskiej nasz zachodni sąsiad zdaje się być przyjaźniej usposobiony; nawet samych Krzyżaków historycy przestają malować wyłącznie w ciemnych barwach. Cóż, zmieniają się czasy, odwracają alianse, inne są problemy i zagrożenia.

Dla naszych pradziadków, sto lat temu, rocznica 500-lecia grunwaldzkiej wiktorii miała zupełnie inny wymiar. Dlatego obchodzono ja wyjątkowo uroczyście. Z oczywistych powodów nie było to możliwe w miejscu historycznej bitwy; a miastem mogącym pełnić rolę gospodarza patriotycznej manifestacji i bez przeszkód ją zorganizować - z przyczyn, których także nie trzeba bliżej wyjaśniać - był jedynie Kraków cieszący się, w ramach ck monarchii, względną swobodą polityczną.

Zamysł taki zrodził się już w 1907 roku, a dwa lata później powołano Krajowy Komitet dla obchodu 500-lecia, którego przewodniczącym został ówczesny prezydent Krakowa Juliusz Leo. Było to - z uwagi na przewidywaną ilość uczestników - przedsięwzięcie na tamte czasy bez precedensu (o czym w stosownym czasie opowiemy). Komitet solidnie się napracował by uroczystość wypadła nad wyraz okazale, co też się stało, a centralnym jej punktem było odsłonięcie pomnika króla Jagiełły. Choć wcale go nie planowano i nie taki przewidywano scenariusz zawiązując komitet.

Wiadomość, iż mistrz Paderewski ofiarowuje miastu pomnik, rada miasta powzięła - o czym mało kto wie - bardzo późno, z końcem roku 1909. Paderewski już od kilku lat nosił się z myślą osobistego upamiętnienia Grunwaldu. Ale idei tej nie zdradzał nikomu, nim nie znalazł odpowiedniego twórcy w osobie mało znanego rzeźbiarza Antoniego Wiwulskiego i zanim ten nie ukończył swego dzieła. "Zastrzegł o tem zupełną tajemnicę - czytamy na łamach "Nowej Reformy" - i w tem celu tak potrafił twórcę pomnika wyosobnić, że tylko Paderewski i jego warszawski pełnomocnik mieli dostęp do pracowni urządzonej ad hoc na odległym paryskim przedmieściu...I dopiero obecnie po półtorarocznej żmudnej pracy artysty, gdy nadeszła chwila ostatecznego wyboru pod pomnik placu w Krakowie, któremu Paderewski postanowił go ofiarować, gruchnęłą ta wieść ciekawa, niespodziana, radosna."

Radosna bez wątpienia, ale początkowo wprawiła rajców krakowskich w konfuzję. W tym czasie Rada i obywatele miasta od kilku tygodni, podzieleni na dwa obozy, deliberowali, spierając się nieraz gwałtownie nad innym plastycznym akcentem obchodów. Zajechał bowiem z Paryża pod Wawel Jan Styka, współautor Panoramy Racławickiej z propozycją odmalowania podobnym modusem bitwy grunwaldzkiej. Sam pomysł przyjęto życzliwie, kością niezgody stało się, kto ma za to zapłacić i gdzie panoramę grunwaldzką wystawić. Styka upierał się, by umieścić ją w Barbakanie, co wielu, nie tylko krakowian, oburzyło jako bezczeszczenie narodowych pamiątek. W samym środku tej awantury zjawił się, w samą porę, mistrz Paderewski ze swym prezentem, godząc oba zwaśnione stronnictwa. Ostatecznie Styce odmówiono, "hojny dar Paderewskiego przyjmując z wdzięcznością", na później odkładając "znalezienie stosownej formy do wyrażenia mu podziękowania". Bo czasu było nie za wiele, a należało w pierwszej kolejności znaleźć godne, stosowne miejsce dla monumentu.
Rozważano kilka koncepcji. Ofiarodawca za sugestią autora pomnika wskazywał na plac św. Ducha, vis a vis hotelu Pollera. Krytycy tego pomysłu byli jednak w przewadze; uważali że stojący nieopodal teatr Miejski nowoczesną budową swoją (wtedy była nowoczesna) nie dostraja się do średniowiecznego król-rycerza. Inna propozycja, pl. Bernardyński u wylotu Grodzkiej też nie znalazła uznania, bo pomnik wyglądał by niepozornie na tle potężnej bryły Wawelu. Postulowano też postawić Jagiełłę na specjalnie wykrojonym na ten cel placu pomiędzy wylotami Sławkowskiej i Długiej. By nie przegrodzić Basztowej plac chciano wykroić z Plant, co jednak zdecydowanie oprotestowano. Zgłoszono też kandydatury Małego Rynku, placu Szczepańskiego i skweru pomiędzy uliczmi Dunajewskiego i Basztową, gdzie stoi dziś pomniczek Rejtana. Ostatecznie, jako najodpowiedniejsze wybrano miejsce na pl. Matejki, na osi prowadzącej do Rynku Kleparskiego ul. Asnyka, później przemianowanej na ul. Paderewskiego. O lokalizacji zadecydowano kolegialnie - komitet obchodów, Paderewski, Wiwulski i architekt Jan Sas Zubrzycki, który nadzorował całe przedsięwzięcie, a na użytek szacownej komisji wykonał kilka szkiców poglądowych usytuowania pomnika, które tu reprodukujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski