MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O różnicy między dyktaturą a złą prasą

Redakcja
Córka przeczytała mi list, jaki dostała z Paryża, a mnie przed oczami stanęły wydarzenia sprzed 26 lat.

LILIANA SONIK: MIĘDZY PARYŻEM A KRAKOWEM

13 grudnia, tuż przed północą, w połowie filmu, zgasł ekran telewizora. Zamilkło radio. Wyłączono telefony. To ostatnie zresztą dla mnie nie miało znaczenia, ponieważ telefonu nie mieliśmy: w kolejce oczekujących obiecano nam przyznanie numeru… za 10 lat.
Kilka minut po północy zapukali do naszych drzwi agenci SB. Wedle prawa mogli interweniować dopiero od szóstej rano. Ale nie było prawa. Drzwi z hukiem wypadły z zawiasów i wpadli do mieszkania z bronią i nakazem internowania dla męża. W sumie mieliśmy szczęście: zabrali tylko jego. Bo w kołysce spało dziecko. W Krakowie mieli litość dla niemowląt. Było tych maluchów sporo, ponieważ po fali "opozycyjnych" ślubów nastąpiła fala "solidarnościowych" narodzin. Nie internowano więc ani Joanny Schoen, ani Danuty Skóry. Mnie też oszczędzili. W innych regionach "dzieci Solidarności" lądowały w domach dziecka.
Esbecy nie odpowiadali na żadne pytania: ani co znaczy słowo "internowanie", ani gdzie internowanych wiozą. Wyprowadzali w grudniową noc i tyle. Ojcu i synowi Majdzikom urządzono szczególny pokaz siły. Gdy wyciągniętym z samochodu gdzieś na pustkowiu kazano iść przed siebie, starszy Majdzik, co stracił ojca w Katyniu, odczytał sytuację jednoznacznie - będą strzelać! - i napominał młodego: "Tylko z godnością synu, tylko z godnością!".
Tej grudniowej nocy w tysiącach polskich domów działy się podobne sceny. 13 grudnia 1981 roku władzę w Polsce przejęła junta i zaprowadziła dyktaturę.
W 26. rocznicę tych ponurych zdarzeń, dzięki Facebookowi, odezwała się Diane.
Tu dygresja: Facebook jest wymyślonym przez studentów Harvardu modnym portalem społecznościowym, który pozwala na tworzenie - i odtwarzanie - grup przyjacielskich. Można nawiązać znajomości w kręgu nieanonimowym lub odnaleźć starych znajomych. Właśnie w ten sposób córka dostała list od francuskiej przyjaciółki, z którą straciła kontakt. Diane jest bystrą, dziewiętnastoletnią paryżanką z rodziny, w której od pokoleń interesowano się światem. Jej list jest uroczo artystyczny. Poza ostatnim akapitem, w którym Diane bardzo martwi się o Polskę, pyta, jak wygląda teraz sytuacja i kończy zdaniem: "Jak możesz żyć w dyktaturze?".
Zaniemówiłam. Kto pamięta czasy stanu wojennego, wie, czym jest dyktatura. Co sprawiło, że można do tego stopnia mylić pojęcia?
Diane jest typową młodą Europejką. Studiuje na wydziale sztuk pięknych i - jak większość ludzi - czerpie swą wiedzę o sytuacji politycznej w innych krajach z Internetu i z telewizji. A tam pojawiają się głównie opisy dramatyczne. Pojawiają i utrwalają w świadomości odbiorców. Prawdopodobnie miliony ludzi w świecie mają dziś w głowach obraz Polski jako kraju, w którym panuje quasi-dyktatura.
Talleyrand mówił, że wszystko, co przesadzone, nie ma znaczenia. Lecz za jego czasów media nie kształtowały wizji świata. Dziś opinie skrajne, nagłaśniane i po wielekroć powtarzane mogą mieć ogromne znaczenie. Grają na emocjach i budują w ludzkich głowach klisze. A to wcale niełatwo zmienić. Poza maksymą Talleyranda warto więc pamiętać stare porzekadło - "Słowo ptakiem wylatuje, a kamieniem wraca".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski