Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O symbolach, wierze i racjonalności

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Tydzień w Krakowskiej Polityce. Mamy wreszcie w Krakowie problem nie do rozwiązania - co zrobić z kłódkami, które zakochani powiesili na kładce Bernatka.

Trzeba wymienić rdzewiejącą balustradę, a więc i zdjąć kłódki symbolizujące trwałość uczuć. W jednym z portali internetowych przeczytałem nawet, że teraz miastu grozi lawinowy wzrost liczby rozwodów, właśnie z powodu likwidacji metalowych symboli wielkiej miłości.

I sam nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony kłódki stały się symbolem nie tylko dla zakochanych, ale też samej kładki, którą niektórzy już szumnie porównują do mostów miłości w innych miastach. To chyba miłe skojarzenie i raczej mało szkodliwe. Ale są też ujemne plusy obwieszania kładki niekoniecznie pięknym żelastwem. Estetyczne to chyba nie jest, powoduje szybsze niszczenie balustrady, a do tego te pary, których związek nie przetrwał próby czasu, wyrywają kłódki, niszcząc nie tylko swoje dobre wspomnienia, o tym, co wspólnie przeszli.

Trudno więc zachować symbol Krakowa, wprawdzie nie tak stary jak Wawel, ale dla młodych krakowian znacznie ważniejszy (o zgrozo!) przy racjonalnym podejściu urzędników do ochrony kładki przed zbyt szybkim jej zużyciem. Trudno sobie wyobrazić, by na nowej balustradzie młodzi i nie tylko (o zgrozo!) nie wieszali nowych kłódek, które za kilka lat trzeba będzie znowu zdjąć i przez to wstrząsnąć życiem uczuciowym setek, może i tysięcy par.

Racjonalne podejście nakazywałoby zinstytucjonalizować wieszanie kłódek na kładce Bernatka. Już samo słowo „zinstytucjonalizować” przyprawia o dreszcze, ale jeszcze bardziej mogłaby wstrząsnąć krakowianami dyskusja o rozmiarach i kształcie wieszanych kłódek, wymaganiach dotyczących materiału czy nawet koloru.

Można by się też zastanowić nad wprowadzeniem opłat, np. za rok wiszenia kłódki, a jeśli para nie przedłużyłaby dzierżawy kawałka balustrady, strażnik kładki wycinałby fachowo kłódkę bez niszczenia innych elementów. A ów strażnik byłby jeszcze uprawniony do ścigania tych, którzy nielegalnie wieszają symbole swojej miłości. I mandaty za to mogłyby wspomóc finansowo miasto albo być odkładane na przyszły remont kładki albo budowę kolejnej.

Absurd? Jak najbardziej. Ale czy wiara w to, że trwałość związku gwarantuje zamknięta kłódka i wyrzucony do niej kluczyk nie jest z pogranicza absurdu? Mam nadzieję, że w sprawie kładki Bernatka i wiszących na niej kłódek ktoś znajdzie sposób na pogodzenie owej niekoniecznie uzasadnionej wiary z racjonalnością, która całkowicie nie zabije ducha znakowania otoczenia symbolami tak ważnego uczucia jak miłość. Może kładka Bernatka powinna mieć swój wirtualny odpowiednik, na którym zawisną miliony kłódek? Potem dałoby się je zdjąć bez robienia szkód.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski