Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obchody w upale

ALG
Nie mają w ostatnich latach szczęścia do aury organizatorzy obchodów kolejnych rocznic lądowania na polach w Wierzbnie generała Leopolda Okulickiego. Rok temu przyszło im świętować przy zacinającym deszczu. Wczoraj wokół obelisku upamiętniającego przybycie ostatniego dowódcy Armii Krajowej, panowała niemiłosierna spiekota.

Wierzbno

Nie mają w ostatnich latach szczęścia do aury organizatorzy obchodów kolejnych rocznic lądowania na polach w Wierzbnie generała Leopolda Okulickiego. Rok temu przyszło im świętować przy zacinającym deszczu. Wczoraj wokół obelisku upamiętniającego przybycie ostatniego dowódcy Armii Krajowej, panowała niemiłosierna spiekota.

   Przebieg uroczystości upamiętniającej 61. rocznicę wydarzenia był tradycyjny. W kaplicy w Wierzbnie odbyła się msza, którą odprawił ks. Adam Możdżyński. Po jej zakończeniu uczestnicy spotkania, prowadzeni przez członków Orkiestry Dętej z Niegardowa, przeszli pod wybudowany w roku 1993 obelisk. Znaleźli się w miejscu, nieopodal którego w nocy z 21 na 22 maja 1944 roku lądował Leopold Okulicki i jego pięciu towarzyszy - Cichociemnych. - Przybyli, aby wesprzeć największą podziemną armię w ówczesnej, okupowanej przez hitlerowców, Europie - Armię Krajową. Przyjęli ich wasi ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie, z których powinniście być dumni - przypomniał wczoraj niezawodnie obecny na każdej z rocznic lądowania "Kobry" ppłk Leonard Wyjadłowski, prezes zarządu Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej Inspektoratu "Maria".
   Gen. Okulicki przyleciał na pokładzie jednego z dwóch halifaksów, które wystartowały z bazy lotniczej Brindisi w południowych Włoszech. Oprócz Cichociemnych wiozły broń i amunicję dla polskiego ruchu oporu. Zrzut przyjmowała placówka "Kłos". Po wylądowaniu generał zatrzymał się w domu Fryderyka Marcińskiego w Szarbi. Następnie furmanką dostał się do najbliższej stacji kolejowej, skąd ruszył w kierunku przygotowującej się do powstania Warszawy. Dziś w domu Marcińskich znajduje się założone w 1984 roku przez byłych żołnierzy 106. Dywizji Piechoty AK Muzeum Armii Krajowej im. gen. bryg. Leopolda Okulickiego.
   Dalsze losy generała i jego towarzyszy broni były tragiczne, o czym mówił wczoraj przewodzący kombatantom z gminy Koniusza Feliks Pluta. - Żołnierze polskiego ruchu oporu, biorący udział w akcji "Burza", spotkali się z wrogością ze strony wkraczającej Armii Czerwonej. Byli zatrzymywani, więzieni, wywożeni w głąb Rosji. Generał Okulicki podzielił ich los. Podstępnie zwabiony przez sowietów został wywieziony do Moskwy. Nie chciał iść na to spotkanie, nie wierzył Rosjanom, ale uległ namowom współpracowników - mówił Feliks Pluta. Generał Okulicki był sądzony wraz z innymi przywódcami polskiego państwa podziemnego w tzw. procesie szesnastu. Został skazany na 10 lat więzienia. W wigilię, 24 grudnia 1946 roku, został zamordowany w więzieniu na Łubiance.
   Pamięć o generale trwa w Wierzbnie, skąd ruszył do spełnienia swej najważniejszej życiowej misji. Świadczą o tym niezmiennie odbywające się uroczystości z okazji jego lądowania na miejscowych polach. - Mamy to szczęście, że żyją jeszcze ci, którzy pamiętają tamte wydarzenia. Gdy ich zabraknie, to na nas spadnie obowiązek przypominania o przeszłości następnym pokoleniom. Dlatego słuchajmy uważnie i bądźmy Polakami, nie tylko Europejczykami - powiedział wczoraj pod pomnikiem wójt Koniuszy Wiesław Rudek. W czasie imprezy wystąpili uczniowie ze Szkoły Podstawowej w Karwinie.
Tekst i fot. (ALG)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski