Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obiad u Farhadiego

Redakcja
W poniedziałek pół Polski obudziło się z kacem. Znowu nas okradli, tym razem z Oskara. „W ciemności” przegrało z „Rozstaniem” Asghara Farhadiego.

Marek Kęskrawiec: MULTIKULTI

Przez następnych kilka dni nasi publicyści niby przyznawali, że Irańczyk był faworytem, ale za moment dodawali, iż w Hollywood zwyciężyła polityka, a konkretnie przemożna chęć dokopania ajatollahom, którzy niespecjalnie przepadają za Farhadim. Gdyby wszystko poszło po naszej myśli i nagroda trafiła w polskie ręce, pewnie o polityce nikt by u nas nie mówił, choć przecież temat holocaustu jest wysoko na liście Hollywood.

Agnieszka Holland zrobiła bardzo dobry, mądry film. Kłopot w tym, że Farhadi nakręcił wybitny. O ile dotychczas irańskie kino znane było z dość hermetycznej, skomplikowanej symboliki, to realistyczne filmy Farhadiego przełamują tę barierę, rejestrując uniwersalne problemy globalnego, nowoczesnego społeczeństwa. Choćby konsumpcjonizm z jego kompulsywnym gromadzeniem dóbr, które nie przynoszą szczęścia, tylko rozpad więzi rodzinnych i małżeńskich. Czy też zupełny brak porozumienia między religijnymi „konserwatystami” i zeświecczonymi „liberałami”, którzy wzajemne żale opierają bardziej na wyobrażeniach niż na wiedzy, bo nie umieją z sobą rozmawiać.

Farhadi pokazuje, jak wielu z nas żyje złudzeniami, jak ciągle okłamujemy innych i siebie. Kluczowe wydarzenia w jego filmach, pokazywane z różnej perspektywy, wyglądają zawsze inaczej. Bohaterowie zrazu postrzegani w jasnym świetle, z czasem stają się mroczni – i odwrotnie. Zupełnie jak w życiu, które nigdy nie jest czarno-białe.

Za Farhadiego warto trzymać kciuki. Niby władze w Iranie ucieszyły się z Oskara (zwłaszcza z pokonania nominowanego filmu izraelskiego), ale jeszcze kilka tygodni wcześniej oskarżały reżysera o kreowanie fałszywego wizerunku kraju, a w czasie produkcji nawet czasowo wstrzymały zdjęcia. Dlatego autor „Rozstania” jest dziś w kłopotliwej sytuacji i musi bardzo uważać na słowa. Jego kolega po fachu, wielokrotnie nagradzany Jafar Panahi, właśnie czeka na łaskę sądu najwyższego, który zdecyduje o utrzymaniu lub kasacji wyroku 6 lat więzienia za zbyt odważne obnoszenie się z niechęcią do reżimu.

Za Farhadiego warto trzymać kciuki także dlatego, że irańscy reżyserzy oraz kinomani to od lat wielcy fani polskiego kina i ambasadorowie naszej kultury. Dla tamtejszego widza Krzysztof Kieślowski to niemal bóg. Wiem o tym, bo zjadłem w Teheranie niejeden darmowy obiad tylko dlatego, że jestem Polakiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski