„W związku z ujawnieniem kryminalnej przeszłości jednego z najbliższych współpracowników p. Pawła Kukiza i od niedawna Dyrektora Biura Klubu Parlamentarnego Kukiz’15, Dariusza Pitasia, apelujemy do Pana, aby nie uwiarygodniał Pan w dalszym ciągu tego środowiska i wystąpił z klubu parlamentarnego, którego biurem kieruje człowiek skazany w przeszłości wielokrotnie za oszustwa” - napisali do Kornela Morawieckiego, marszałka seniora Sejmu RP, członkowie rady koordynacyjnej stowarzyszenia „Oburzeni”.
To kolejna odsłona wojny wytoczonej Pawłowi Kukizowi i jego obecnemu otoczeniu przez współtwórców i byłych aktywistów ruchu Kukiz’15. Rozczarowani postawą niedawnego lidera postanowili zbudować nowe ogólnopolskie ugrupowanie. W lutym zwołują w Warszawie „kongres koordynatorów OBURZONYCH ze wszystkich 380 powiatów”.
Do głównych animatorów „antypartii” należy znany w Małopolsce dr Marek Ciesielczyk - politolog, publicysta, były prof. University of Illinois w Chicago - po którego proteście powtórzono w ubiegłym roku wybory do Rady Miejskiej w Tarnowie (Ciesielczyk zdystansował kandydatów PiS, PO i PSL).
„Despota”
- Wielu z nas swoją pracą w ramach ruchu Kukiza przyczyniło się wydatnie do wyboru ponad 40 posłów z listy Kukiz’15 - tłumaczy Ciesielczyk.
Twierdzi, że w działalność Oburzonych chce się zaangażować większość z 4 tys. osób, które pracowały przy kampaniach Kukiza.
- Również gros z 920 kandydatów, którzy znaleźli się na listach Kukiz’15 do Sejmu, zamierza z nami działać - dodaje.
Stowarzyszenie Oburzonych założyli ponad dwa lata temu działacze organizacji antysystemowych z całej Polski. Wcześniej, w marcu 2013 r., spotkali się - z inicjatywy Pawła Kukiza i szefa „Solidarności” Piotra Dudy w Stoczni Gdańskiej, a potem w Warszawie - drugi zjazd organizował były burmistrz Nysy, Janusz Sanocki. Właśnie on uchodził przez kilkanaście kolejnych miesięcy za głównego architekta kampanii i współtwórcę spektakularnego sukcesu muzyka w wyborach prezydenckich.
Oburzeni ogłosili, że chcą „wziąć udział w każdego typu wyborach w roku 2014 i 2015, by zdemontować panujący w Polsce po 1989 roku zamknięty układ okrągłostołowy”. Większość ciężko pracowała w kampanii prezydenckiej Kukiza.
Uważali się potem za naturalnych kandydatów na listy do parlamentu. Ale zaczęły się awantury, konflikty i podziały. Sanocki stracił wpływy i po wyborach „nie został zaproszony do klubu Kukiz’15” (jest posłem niezrzeszonym). Kukizowcy tłumaczą, że jest „konfliktowy”.
- Gdy z Pawłem tworzyliśmy ruch, przyświecała nam idea wolności i odpowiedzialności osobistej. A teraz nagle klub działa na zasadzie ścisłych dyrektyw i dyscypliny. To nie sprzyja wydobywaniu z ludzi ich talentów, zabija aktywność. Zażądałem, żeby to było bardziej jawne, było więcej debaty. Dlatego nasze drogi się rozeszły - tłumaczył Sanocki „Nowej Trybunie Opolskiej”.
Ciesielczyk, który zna Sanockiego od 30 lat, całkowicie się z nim zgadza: - Kukiz to despota. Twierdzi, że buduje oddolny ruch, a stworzył armię pretorianów, słabych merytorycznie, nieudolnych, bez własnego zdania. Teraz się miota, jest bezradny. Już widać, że nic z tego nie wyjdzie - ocenia tarnowianin.
„Szara eminencja”
Przed wyborami prawą ręką („szarą eminencją”) Pawła Kukiza został 43-letni mieszkaniec podtarnowskiego Borzęcina. Jest nie tylko wiceprezesem Kukiz’15, ale i dyrektorem biura parlamentarnego ugrupowania. - To on wraz z Pawłem, autorytarnie, wbrew oddolnym ustaleniom, konstruowali listy wyborcze. Było przy tym mnóstwo kłamstw, kanciarstwa - twierdzi Ciesielczyk.
„Zdarzało się, że ostatnie słowo (podczas nieobecności Pawła) należało do mnie... Jak zauważałem choć cień dożłobowstwa - wycinałem delikwenta bez mrugnięcia okiem... Z wielką przyjemnością patrzę, jak wiją się w swojej nienawiści!” - mówił Pitaś w wywiadzie dla „Pressmanii”.
„Nie ma co prawda matury, lecz za to kryminalną przeszłość” - piszą o nim Oburzeni. - Uczciwi ludzie nie mogą pojąć, dlaczego Paweł trzyma przy sobie gościa z taką kartoteką, skazanego za przywłaszczenie cudzych pieniędzy i oszustwa - mówi Ciesielczyk. Przeszłość prawej ręki Kukiza opisał tygodnik „TEMI”.
- Nigdy nie angażował się w politykę, a tu nagle w błyskawicznym tempie, tratując konkurencję w wyjątkowo cyniczny sposób, awansował na swego rodzaju „Wachowskiego Pawła Kukiza”. Jego pozycja przypomina bowiem tę, jaką miał kiedyś kierowca Lecha Wałęsy - opisuje Marek Ciesielczyk.
Część Oburzonych uważa, że „Pitaś musi coś mieć na Kukiza”. Sam lider ruchu, pytany o przeszłość współpracownika, odpowiada, że „każdy w młodości popełniał błędy”. A Stanisław Tyszka, wicemarszałek Sejmu z ramienia Kukiz’15, tłumaczy, że przestępstwa, za które Pitaś został skazany i siedział w więzieniu uległy zatarciu. W świetle przepisów wiceszef Kukiz’15 jest więc czysty i „w tym momencie nie wolno mówić, że miał problemy z prawem”.
- Gdyby chodziło o szarego obywatela, to w porządku. Ale tu chodzi o kluczową postać trzeciego ugrupowania w parlamencie! - oburza się Ciesielczyk.
Program stowarzyszenia „Oburzeni”, które ma już koordynatorów w całej Polsce i chce zjednoczyć wszystkich „wyciętych przez Kukiza-Pitasia”, obejmuje m.in. jednomandatowe okręgi wyborcze, reformę „wymiaru niesprawiedliwości” i wiążące dla władzy wyniki referendów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?