Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ocalała tylko kostnica

Redakcja
W niedzielę w nocy na Okęciu wylądowało 54 ratowników z 10 psami z Ciężkiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej Państwowej Straży Pożarnej Fot. PAP/Tomasz Gzell
W niedzielę w nocy na Okęciu wylądowało 54 ratowników z 10 psami z Ciężkiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej Państwowej Straży Pożarnej Fot. PAP/Tomasz Gzell
ROZMOWA. O dramatycznych próbach odbudowy szpitala na Haiti opowiada dr Przemysław Guła z Polskiej Misji Medycznej, członek ekipy ratowniczej, która w niedzielę powróciła do Polski

W niedzielę w nocy na Okęciu wylądowało 54 ratowników z 10 psami z Ciężkiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej Państwowej Straży Pożarnej Fot. PAP/Tomasz Gzell

Czy na Haiti wraca już normalność?

Niestety, nie, i w moim poczuciu sytuacja prędko nie będzie opanowana. Haiti to jedno z najbiedniejszych państw świata. Wiele problemów w zderzeniu z ogromną tragedią trzęsienia ziemi nie uda się rozwiązać w ciągu kilku miesięcy czy nawet lat. Nasi strażacy po przyjeździe zastanawiali się, co się stało z tutejszą jednostką straży pożarnej. Okazuję się, że straż poza lotniskową po prostu nie istniała. Nie było też pogotowia ratunkowego.

A policja?

Policja funkcjonuje, ale ma ograniczone znaczenie. Do tej pory wydawało mi się, że najtrudniejszą sytuację widziałem na granicy Indii z Pakistanem po trzęsieniu ziemi w 2001 roku. Ale tam przynajmniej funkcjonowały jakieś struktury państwowe. Na Haiti ma się wrażenie, że nic nie działa. Obecnie zaprowadzeniem porządku w kraju zajmują się Amerykanie.

Cały świat chce pomóc ocalałym z trzęsienia ziemi. Czy podejmowane działania są efektywne?

Lotnisko Port-au-Prince stało się wielkim magazynem darów. Część z nich po prostu tam utknęło, jest rozkradane, bo służby ONZ nie do końca radzą sobie z tą sytuacją. Istnieje spory rynek wtórny darów.

Sama pomoc rzeczowa nie wystarczy, jeśli nie ma transportu, który rozwiezie ją do potrzebujących. Do wiosek i miejscowości oddalonych od stolicy pomoc wciąż nie dociera. Drogi są nieprzejezdne. Odcinek 7-kilometrowy z lotniska do szpitala św. Franciszka, w którym pracowaliśmy, pokonywaliśmy w godzinach szczytu w półtorej godziny.

Jak wygląda życie na gruzach?

W stolicy na palcach rąk można policzyć budynki, które ocalały z trzęsienia ziemi. Namioty traktowane są jak apartamenty, dostępne dla nielicznych. Pozostali ludzie śpią wprost pod gołym niebem. Moim zdaniem nie jest jednak aż tak niebezpiecznie, jak opisują to media. Haitańczycy są raczej przyjaźnie nastawieni do pomagającym im obcokrajowców.

Nie ma sklepów. Brakuje żywności, leków, wody. Nie zawsze działa sieć komórkowa. Ale są telefony komórkowe. To paradoks. Brakuje wszystkiego, ale telefony muszą być.

Wciąż jest wiele zwłok. Ludzie chodząc po ulicach przekraczają ciała zmarłych. W gruzowisku pozostałym po szpitalu św. Franciszka znajdowało się około stu zwłok.

Szpital został zupełnie zniszczony?

Praktycznie tak. Ocalała tylko kostnica i budynek administracyjny, czyli dla ratowania życia budynki najmniej istotne. Kiedy przyjechaliśmy, w szpitalu było tylko 8 wenflonów i 200 rannych leżących, na łóżkach, materacach pod prowizorycznie rozciągniętymi płachtami. Tamtejsi lekarze są nieco "wycofani". Snuli się po szpitalu jak cienie, ogromnie przygnębieni. Nad sytuacją próbowała zapanować grupa Belgów, ale im też szybko skończyło się wyposażenie medyczne.

Jak w takich warunkach wygląda leczenie?

Muchy żerujące na ranach, brak znieczulenia podczas zabiegów to norma. Opatrywałem dwudziestokilkuletnią pacjentkę ze złamaną kością udowa, złamaną prawą kością podudzia i zwichniętymi stawami łokcia, którą dopiero po 9 dobach po trzęsieniu ziemi pierwszy raz widział lekarz. Takich przypadków było więcej: pacjent z otwartą klatką piersiową, pacjenci z częściowymi oskalpowaniami głowy. W zasadzie trudno uwierzyć, że nie wybuchła tam jeszcze jakaś epidemia.

Do piątku nie mieliśmy nawet aparatu rentgenowskiego, więc wszelkie unieruchomienia, nastawiania wykonywane były "na wyczucie". Naszym strażakom udało się naprawić oświetlenie sali operacyjnej, aparat rentgenowski, uruchomili przywiezione przez nas agregaty prądotwórcze i usunęli gruzowiska zagrażające pacjentom.

Problemem jest również wypisywanie ze szpitala, bo ci ludzie nie mają się gdzie podziać. Zostawiliśmy więc 200 namiotów dla podleczonych pacjentów.

Na jak długo wystarczy sprzętu i lekarstw, które zawieźliście do szpitala św. Franciszka?

Zabraliśmy ze sobą 8 ton bagażu: opatrunków, wenflonów, narzędzi chirurgicznych, leków, płynów infuzyjnych i mnóstwo innych podstawowych sprzętów medycznych. Myślę, że starczy to na około miesiąc.

A co się dzieje z dziećmi? UNICEF alarmuje, że dochodzi do porywania małych pacjentów z szpitali przez szajki handlarzy dzieci.

Codziennie na ulicy, w obozach, w szpitalu widziałem dzieci osierocone przez bliskich. Mówi się, że w stolicy Port-au--Prince mogło mieszkać od 1 mln do 2 mln ludzi. Jeśli nie było nawet ewidencji ludności, to jak zapanować nad zniknięciami dzieci?

Rozmawiała NATALIA ADAMSKA

Porywają dzieci?

UNICEF (Fundusz Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom) stara się zmniejszyć ryzyko handlu dziećmi na dotkniętym trzęsieniem ziemi Haiti po tym, jak do jego przedstawicieli dotarły wiadomości o uprowadzaniu z tamtejszych szpitali małych dzieci.

Od czasu trzęsienia ziemi pracownicy UNICEF codziennie zabierają z ulic 2 000 haitańskich dzieci i umieszczają je w 20 ośrodkach. Przy pomocy żołnierzy ONZ-owskiej misji stabilizacyjnej przeprowadzane są wizyty w szpitalach w celu upewnienia się, że ich personel wie o konieczności sprawdzania, kto zabiera dziecko z placówki.

W piątek regionalny przedstawiciel UNICEF Jean-Luc Legrand oznajmił, że zarejestrowano około 15 przypadków, kiedy dzieci znikały ze szpitali razem z osobami spoza rodziny. Jak zaznaczył, jeszcze przed trzęsieniem ziemi wiadomo było o działającej na Haiti międzynarodowej siatce handlu dziećmi.

W ubiegłym tygodniu Włoch Guido Cornale z UNICEF ostrzegł, że na Haiti powstał nielegalny "rynek adopcyjny". Wszystkie dzieci opuszczające Haiti powinny posiadać dokumenty o adopcji podpisane przez premiera kraju - ogłosił w sobotę Jacques Boyer, reprezentujący UNICEF w biurze ONZ w Port-au-Prince. (PAP)

Ofiarni Polacy

Ponad 5 mln zł zebrały dotychczas Caritas Polska, Polska Akcja Humanitarna i UNICEF dla poszkodowanych na Haiti w ramach akcji sms-owej i wpłat na konto. Pieniądze zbierają też w całym kraju wolontariusze Polskiego Czerwonego Krzyża. Zakupione za nie zostaną artykuły pierwszej pomocy, koce, antybiotyki i leki; w przyszłości odbudowywana będzie infrastruktura drogowa i wodno-kanalizacyjna na Haiti.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski