Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ocalony. Nie tylko od zapomnienia

Włodzimierz Jurasz
Konstanty Ildefons Gałczyński „Notatnik z  Altengrabow”, Prószyński  i S-ka 2016
Konstanty Ildefons Gałczyński „Notatnik z Altengrabow”, Prószyński i S-ka 2016
Już dwa lata jestem robotnikiem, poznałem niejedno, już wiem, że dla robotnika ten świat, który zaczyna się po fajrancie, jest już tylko - na skutek zmęczenia jakąś szarą, szarą wstęgą migającą przed oczami. Ale właśnie chłop i robotnik to muszą być moi widzowie i czytelnicy.

Wspomagaj w tym zamierzeniu Matko Boska, dopomóż Ateno”. Kto wie, czy te słowa, zapisane przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego 19 września 1941 roku, nie wyjaśniają w jakimś głębszym sensie jego poetyckiej ewolucji i akcesu do socrealizmu, w szeregi piewców nowego, kształtującego się w Polsce ustroju? Bo choć sam krytykowany w latach 50. Gałczyński był też autorem ataku na Czesława Miłosza i panegiryku pisanego po śmierci Stalina…

A zacytowane słowa pochodzą z „Notatnika z Altengrabow”, najmniej chyba znanego utworu poety, opublikowanego w wiele lat po jego śmierci, teraz zaś przypomnianego przez wydawnictwo Prószyński i S-ka jako kolejny tom edycji jego „Dzieł”.

Równie ciekawa jak sam „Notatnik” jest historia jego powstania, opisana przez córkę poety, Kirę Gałczyńską. Autor „Zielonej Gęsi” brał udział w kampanii wrześniowej, a 17. tegoż miesiąca dostał się, wraz z innymi żołnierzami Korpusu Ochrony Pogranicza, do sowieckiej niewoli. Uwięziono go w słynnym obozie w Kozielsku, jednakże udało mu się uniknąć późniejszej wywózki do Katynia - pod koniec października 1939 r. został objęty wymianą na Rosjan, trafiając w ręce Niemców. Jako więźnia Arbeitskommanda przydzielono Gałczyńskiego do pracy w polu i lesie w okolicach Schreeren. Właśnie tam 18 sierpnia 1941 roku otrzymał od współwięźnia kajet, w którym przez trzy miesiące prowadził tenże notatnik. Tak wspomina te zapiski Kira Gałczyńska: „Notatnik leżał schowany wśród jego papierów i dokumentów, i nie wiem, czy kiedykolwiek poeta do niego zaglądał. W mojej świadomości pojawił się w pierwszej połowie lat 70., kiedy to mama, coraz bardziej chora, pokazała mi go i powiedziała: To pamiętnik ojca, przekazuję go do Muzeum Literatury. Światło dzienne może ujrzeć nie wcześniej niż w półwiecze po jego śmierci”. To właśnie Kira Gałczyńska odczytała, czy raczej rozszyfrowała, te notatki, który faksymile zawiera także obecna edycja.

Gałczyński opisuje w nich swe przeżycia, ciężką pracę, niedostatek, tęsknotę za rodziną, przytacza rozmowy ze współwięźniami. Niektóre z wpisów, obszerniejsze, to rodzaj mini esejów, będących świadectwem prób ratowania ludzkiej godności: „To, co mnie tu spotkało jest nieprawdopodobne: kultura, książki, wspaniały aumonier francuski, który ma podobną sprawę do mojej: b.[ardzo] ciekawy młody prawnik i technolog naftowy z Krakowa, malarz ze Lwowa, piękny Słoweniec i tysiące rzeczy, których w tej chwili nie mogę ująć”. A w innym miejscu: „I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. - Największa tajemnica chrześcijaństwa i najdoskonalsza formuła na wyrażenie wszystkich naszych niepokojów płynących z naszych konfliktów z bliźnimi i gromadą”…

Piękne słowa, cudownie ocalone od zapomnienia, jak i ich autor - od śmierci w katyńskim lesie…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski