Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od gladiatora do naukowca

Redakcja
- W Polsce jest kilkadziesiąt tysięcy pracowników naukowych. Większość z nich ma tytuł doktora. Skąd się wziął ten stopień?

Rozmowa z prof. Januszem Sondlem, z Katedry Prawa Rzymskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, byłym prorektorem UJ

   - Termin "doktor" (od łacińskiego czasownika docere - _uczyć, nauczać, wykładać), którego obecnie używa się na określenie najniższego stopnia naukowego i zwyczajowo stosuje się w odniesieniu do lekarza, w starożytnym Rzymie oznaczał: 1) nauczyciela szermierki w szkole gladiatorów, 2) instruktora niskiej rangi w wojsku rzymskim, 3) instruktora aktorów w teatrze, 4) osobę przeprowadzającą dowód w sądzie, 5) nauczyciela, mistrza, 6) uczonego prawnika.
   - A w samej nauce?
   - W połowie XI wieku jako "doktorów" określano wybitnych znawców prawa, twórców uniwersytetu w Bolonii, Pepo i Irneriusa bez oficjalnego nadania im tego tytułu, który zresztą nie miał jeszcze urzędowego znaczenia, lecz służył dla pokreślenia wysokiego poziomu wiedzy.
   Można zaobserwować charakterystyczną ewolucję znaczenia tytułu "doktor": w XII wieku był to z reguły uczony prawnik, w stuleciu następnym oznaczał już profesora prawa, chociaż początkowo tytuł ten przysługiwał tylko profesorom prawa rzymskiego. Dopiero w znacznie późniejszym okresie rozciągnięto tytuł doktora na inne dziedziny wiedzy, a więc teologię i medycynę. Z czasem tytuł doktora otrzymywali wszyscy, którzy kończyli studia prawnicze.
   W gruncie rzeczy tytuł doktorski był w średniowieczu jedynym tytułem naukowym. W zasadzie nie istniały niższe tytuły, gdyż _baccalarius _lub
cursor to na ogół doświadczeni studenci, prowadzący niektóre zajęcia uniwersyteckie, a licencjat to student, który złożył już pierwszy egzamin w przewodzie doktorskim. Na ogół w okresie średniowiecza do doktoratu dochodzili ludzie w wieku 30 lat lub późniejszym, zwłaszcza na teologii, gdzie zwykle miało to miejsce dopiero około 50. roku życia.
   - Jakie prawa miała osoba posiadająca stopień doktora?
   - Doktor wraz z tytułem otrzymywał prawo nauczania na uniwersytecie w dowolnym miejscu, chociaż w praktyce owa _licentia ubique docendi _nie była respektowana przez__poszczególne uczelnie, które stwarzały wobec obcych różne przeszkody, a zwłaszcza wymagały nostryfikacji zdobytego gdzie indziej dyplomu. Ponieważ jednak z biegiem czasu liczba doktorów wzrastała, na uniwersytetach pozostawali tylko najbardziej wybitni i popularni. Inni znajdowali zajęcie poza uczelnią w administracji państwowej lub kościelnej, co niekiedy było bardziej atrakcyjne od kariery uniwersyteckiej. Stąd też pojawił się podział na doktorów uczących
(doctores legentes, doctores regentes) i doktorów nieprowadzących nauczania (doctores non legentes, doctores non regentes).
   - Skoro był to wówczas jedyny stopień naukowy, to chyba miał swą wagę...
   - W czasach glosatorów (wiek XII-XIV) doktorat był bardzo szanowanym tytułem i nawet niektórzy cesarze przyznawali, że nie mają takiej władzy, aby go nadawać. Niektóre urzędy kościelne, np. oficjała biskupiego, można było sprawować tylko po uzyskaniu doktoratu prawa kanonicznego. W późniejszym okresie jednak tytuł ten znacznie się zdeprecjonował i był przyznawany przez cesarzy jako dowód łaski. Tak np. w roku 1516 tytuł doktora obojga praw otrzymał z rąk cesarza Maksymiliana, oprócz szlachectwa, godności podkomorzego i odznaczenia wawrzynem poetyckim, Jan Dantyszek. Również papieże nadawali tytuły doktorów, ale owi _doctores bullati _byli bardzo niechętnie widziani na poszczególnych uniwersytetach, również w Krakowie.
   - Podobno nie każdego (i to nie z powodów intelektualnych) stać było na doktorat...
   - W średniowieczu nadanie doktoratu na uniwersytetach odbywało się w sposób uroczysty i było połączone z obowiązkiem poddania się specjalnemu egzaminowi, zwłaszcza w uniwersytecie bolońskim, gdzie dopiero doktorat, a nie licencjat umożliwiał rozpoczęcie wykładów. Wiązało się to również z koniecznością poniesienia określonych wydatków, a taka perspektywa niejednokrotnie odstraszała uboższych kandydatów od ubiegania się o ten stopień.
   Podobnie było w Akademii Krakowskiej, gdzie również była promocja, uczta, opłaty i dary dla profesorów. Tutaj też wysokie koszta odstraszyły część uzdolnionych kandydatów od ubiegania się o doktorat i dlatego rektor Maciej z Miechowa (Miechowita) przeprowadził w 1508 r. uchwałę znoszącą kosztowne uczty promocyjne (_prandia Aristotelis), _a w 1512 r.__podobną o prezentach dla promotorów. Promocje doktorskie odbywały się jednak na ogół bardzo uroczyście, a niekiedy uczestniczyli w nich królowie, jak np. w roku 1553 podczas promocji trzech doktorów z teologii. Każdy wydział miał zresztą własne zwyczaje, których skrupulatnie przestrzegano.
   Niekiedy egzaminy doktorskie miały niekonwencjonalny przebieg, jak np. w przypadku historyka Karola Potkańskiego, który nie chciał do takiego egzaminu przystąpić i który złożył ten egzamin podczas pozorowanej rozmowy towarzyskiej na Plantach krakowskich.
   - A jak powstał tytuł doktora honorowego?
   - W końcu XVII i w XVIII wieku w Krakowie nadawano doktorat przy znacznym złagodzeniu wymogów formalnych dla uzyskania poparcia wpływowych osób, co wynikało z faktu, że nie znano wówczas jeszcze doktoratów _honoris causa
. Taki doktorat w przyspieszonym trybie otrzymał np. na Wydziale Prawa Akademii Krakowskiej dnia 7 sierpnia 1779 r. wpływowy przedstawiciel Komisji Edukacji Narodowej Grzegorz Piramowicz. "Ulgowy" doktorat otrzymało też wiele innych osób. Początków instytucji doktoratu _honoris causa _należy, moim zdaniem, poszukiwać właśnie w praktyce nadawania doktoratów "z dyspensą od formalności", to jest bez potrzeby złożenia egzaminu, przedłożenia drukowanej rozprawy i jej publicznej obrony. Stosowało ją szczególnie często Kolegium Moralne Szkoły Głównej (jak wówczas nazywano Uniwersytet Jagiellonski) za czasów Komisji Edukacji Narodowej. Nieco później wprowadzono podobny zwyczaj nadawania honorowego członkostwa Uniwersytetu, które otrzymał m.in. w 1809 r. Andrzej Horodyski, zwierzchnik szkolnictwa na terenie Galicji, zasłużony przy wprowadzeniu tzw. drugiej reformy Uniwersytetu, opartej na projekcie Hugona Kołłątaja. Kwestię doktoratów _honoris causa _uregulowało formalnie "Urządzenie wewnętrzne Szkoły Głównej Krakowskiej" z 1818 r., które głosiło, iż: "Uczeni cudzoziemcy szczególnej sławy lub znaczni protektorowie i dobrodzieje Szkoły Głównej mogą uzyskać stopień doktora bez oddzielnego egzaminu i dysertacji". Dodać można, że specjalne zasady w zakresie doktoratu praktykowano w odniesieniu do profesorów Wydziału Lekarskiego, których władze austriackie upoważniały do używania tytułu doktora medycyny. Nie dotyczyło to jednak, przynajmniej początkowo, chirurgii.
Rozmawiał: MARIAN NOWY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski