MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od kelnerki do właścicielki firmy

Redakcja
Aneta ma 24 lata. Wyjechała z kraju 4 lata temu, po ukończeniu pierwszego roku filologii polskiej na Uniwersytecie Rzeszowskim. To miała być wakacyjna przygoda, podczas której chciała doskonalić swój angielski. - Zadzwoniła do mnie koleżanka i zaproponowała wspólny wyjazd do Londynu. Mieszkanie miałam zapewnione razem z nią, ale pracę musiałam znaleźć sobie sama - wspomina młoda Polka.

Po przybyciu na miejsce Aneta była oszołomiona dużym miastem i jego wielokulturowością. Także poszukiwanie pracy okazało się katorgą. - Bałam się mówić po angielsku. Miałam blokadę w porozumiewaniu się z innymi ludźmi w tym języku - opowiada Aneta i dodaje, że po tym, jak właściciel restauracji, do której zaniosła swoje CV, potargał je na jej oczach, doszła do wniosku, że wyprawa do Londynu nie miała sensu.
Jednak w końcu udało się jej znaleźć pracę w restauracji, hiszpańskiej. Była kelnerką. To pomogło jej przezwyciężyć blokadę językową i odzyskać wiarę w sens przyjazdu do Anglii. Pracowała tam ponad miesiąc.
W tym czasie zdecydowała się na przedłużenie pobytu w Londynie na cały rok. W tym celu musiała wrócić do Polski, aby wziąć urlop dziekański na uczelni i przekonać mamę do swojej decyzji. - Dokładnie przedstawiłam jej plan, gdzie będę mieszkać, ile mniej więcej zarobię i jaką część tych pieniędzy będę przeznaczać na utrzymanie. Bardzo spodobał się jej pomysł uczęszczania do szkoły językowej. Mama zaakceptowała moją decyzję bez problemu - opowiada Aneta.
Jednak mama nie przypuszczała, że Aneta zechce zostać za granicą znacznie dłużej. - Pod koniec września znów byłam w Londynie. Dojechała do mnie moja dobra koleżanka z Polski, Basia, dzięki której poczułam się tu pewniej - wspomina Polka.
Tak jak planowała, zapisała się do szkoły językowej, aby doskonalić angielski. To był przecież główny cel jej pobytu na Wyspach. Rozpoczęła też starania o wizę studencką, która umożliwiała legalną pracę na pół etatu, czyli 20 godzin tygodniowo. Wynajęła pokój razem z Basią. Razem też w wolnych chwilach zwiedzały Londyn.
Młoda Polka była coraz bardziej zafascynowana miastem i otwartością jego mieszkańców. Po otrzymaniu wizy studenckiej rozpoczęła poszukiwanie pracy. Do tej pory utrzymywała się z oszczędności. Szybko udało się jej znaleźć zajęcie w restauracji meksykańskiej, gdzie także pracowała jako kelnerka. - Nie była to dobrze płatna praca, ale doskonale zgrywała się z lekcjami w szkole językowej. Rano szłam na zajęcia, a od godziny 12.00 do 20.00 pracowałam - relacjonuje.
1 maja 2004 r. Polska przystąpiła do Unii Europejskiej, co znacznie ułatwiło Anecie życie w Anglii. - Od tego momentu mogłam pracować na całym etacie, czyli 40 godzin tygodniowo, i zostać tu jak długo zechcę. Zaczęłam też płacić składki ubezpieczeniowe, dzięki czemu mogę się leczyć za darmo - mówi Aneta. Za pośrednictwem agencji pracy Polka znalazła znacznie przyjemniejsze i lepiej płatne zajęcie w telewizji, gdzie organizowała różnego rodzaju spotkania i imprezy. - Bardzo miło wspominam ten czas, ponieważ pracowałam z sympatycznymi i chętnymi do pomocy ludźmi - opowiada.
Pobyt Anety w Londynie przedłużył się o kolejne dwa lata, co było powodem ogromnego niezadowolenia jej mamy, która martwiła się przede wszystkim o to, że jej córka nie kończy studiów.
- Pierwszy rok pobytu w Londynie minął mi bardzo szybko. Przyzwyczaiłam się do miasta, nowych znajomych i niezależności finansowej. Z czasem coraz rzadziej myślałam o powrocie do Polski. Nawet nie wiem, kiedy minęły 4 lata - relacjonuje Polka.
Obecnie Aneta pracuje w firmie prawniczej, w której zajmuje się organizowaniem spotkań z klientami. Równocześnie wspólnie z przyjaciółmi zakłada własną firmę.
- Pride jest menedżerem w niewielkim hotelu. Mounir pracuje jako szef kuchni w tym samym miejscu co Pride. Melanie jest menedżerem w restauracji - opowiada Aneta i dodaje, że kilka miesięcy temu w czwórkę postanowili wykorzystać swoje doświadczenie i założyć agencję pośrednictwa pracy. Firma Anety będzie też pomagała przedsiębiorcom w marketingu, reklamie, problematyce finansów i wystroju wnętrz.
Aneta poprowadzi szkolenia kandydatów na określone stanowisko z zakresu organizacji imprez.
- Nasza agencja będzie wysyłać zgłaszające się osoby do pracy tymczasowej i stałej - opowiada Polka i dodaje, że przed skierowaniem kandydata, najpierw sama musi sprawdzić miejsce jego przyszłej pracy, wiarygodność informacji zawartych w ofercie.
Aneta i jej znajomi, zanim przystąpili do załatwiania formalności związanych z założeniem firmy, spotkali się z doradcą finansowym, który określił koszty związane z uruchomieniem agencji. Dopiero wtedy przystąpili do przygotowywania biznesplanu i strony internetowej. - Kolejnym etapem procesu zakładania firmy była jej rejestracja w Companies House, czyli specjalnej agencji rządowej, do której zgłasza się limited company, będącą odpowiednikiem polskiej spółki z o.o. Tam musieliśmy wysłać dokumenty określające, kto będzie dyrektorem firmy, a kto jej sekretarzem oraz memorandum informacyjne opisujące, czym firma będzie się zajmować. Musieliśmy też podać adres jej siedziby. Koszt rejestracji wyniósł 20 funtów - _zaznacza Polka, dodając, że dopiero po przejściu tego etapu mogli otworzyć konto w banku dla swojej agencji.
Aneta podkreśla, że obcokrajowcy, przebywający w Anglii legalnie, mogą założyć firmę na takich samych zasadach jak tubylcy.
Polka i jej znajomi na uruchomienie agencji przeznaczyli wszystkie swoje oszczędności. Pieniądze były potrzebne na założenie strony internetowej, wydrukowanie wizytówek i wspomnianą już rejestrację w Companies House.
Biuro firmy na razie mieści się w mieszkaniu właścicieli. Do prowadzenia tego rodzaju działalności potrzebne są tylko telefon i Internet.
- Na czas przeprowadzania rekrutacji kandydatów do pracy będziemy wynajmować małe lokum. W przyszłości, gdy firma zacznie przynosić zyski, planujemy wynająć jakiś lokal na stałe - mówi Aneta, która pracę w agencji chce pogodzić z dotychczasowymi obowiązkami. - _Może gdy nasz biznes ruszy pełną parą, to jemu poświęcę się bardziej i w firmie prawniczej zredukuję swój czas pracy tylko do połowy etatu - zastanawia się Polka, dodając, że myśli też o studiowaniu turystyki.
Otwarcie agencji wspólnicy planują na początek marca, ponieważ wtedy zaczyna się największy popyt na tego typu usługi. - Poza tym musimy jeszcze zarejestrować naszą firmę na Google, aby łatwo było znaleźć jej stronę internetową. Zamierzamy też dać ogłoszenie o działalności do gazet, w szczególności do polskich - zaznacza Aneta.
Przyznaje, że zakładanie firmy to też ciężka praca.
BEATA SOWA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski