Jubileusz 140-lecia przypadł w ubiegłym tygodniu. - To jubileusz zorganizowanego przewodnictwa w Tatrach, ujętego w schematy organizacyjne - mówi Zdzisław Chmiel, przewodnik tatrzański, członek Stowarzyszenia Przewodników Tatrzańskich im. Klemensa Bachledy.
Wszystko zaczęło się, gdy w 1875 roku Towarzystwo Tatrzańskie (powstałe dwa lata wcześniej) zarejestrowało górali prowadzących turystów w góry. Nadano im tzw. blachy, czyli znaki wyróżniające ich spośród innych wędrujących po Tatrach. Pierwszymi przewodnikami zostali Jędrzej Wala Bachleda i Maciej Sieczka.
Od samego początku Towarzystwo nadało klasy przewodnickie - od pierwszej do trzeciej - w zależności od umiejętności i doświadczenia każdego z przewodników. Na samym początku ludzie potrafili się spierać między sobą, gdy chcieli iść np. z Walą, Sieczką czy Wojciechem Rojem
- Te klasy przewodnickie pozostały do dziś. Mamy więc taką ciągłość historyczną - dodaje Zdzisław Chmiel. Przewodnicy trzeciej klasy mogą prowadzić turystów po szlakach oznakowanych. Klasy druga i pierwsza to już przewodnicy, którzy mogą prowadzić klientów na szczyty wspinaczkowe - np. na Mnicha, Zadniego Mnicha, Mięguszowiecki Szczyt Wielki, Niżne Rysy czy Żabi Szczyt Wyżny.
- Przy okazji rocznicy warto przypomnieć, że przewodnik w górach to przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa. To ocena pogody, możliwości uczestników wycieczki, warunków terenowych, a więc i dobranie odpowiedniej trasy wycieczki. A do tego edukacja, jeśli chodzi o przyrodę tatrzańską czy historię regionu - mówi Chmiel.
Obecnie na terenie samej Małopolski są 672 osoby, które mogą prowadzić po Tatrach. Tyle ma uprawnienia, jednak nie wszyscy posiadają aktualną licencję. Te wydaje małopolski Urząd Marszałkowski w Krakowie.
- Przewodnikiem może zostać każdy, kto oczywiście doskonale zna Tatry. Pytania na egzaminie są trudne, bo wymagają szczegółowej znajomości gór. Do tego trzeba ukończyć kurs, liczne szkolenia, m.in. z wiedzy o regionie, przyrodzie Tatr, historii, meteorologii czy nawet hydrologii - mówi Zdzisław Chmiel.
Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, uważa, że przewodnicy to takie przedłużenie ramion parku. - Pełnią oni genialną rolę edukacyjną. Prowadząc grupy, przekazują im wiedzę o Tatrach. W szczególności widać to na drodze do Morskiego Oka, gdzie grupy bez przewodnika idą bezmyślnie patrząc w niebo. Drugim filarem przewodnictwa jest kwestia bezpieczeństwa. Przewodnik wie, co robić w trudnej sytuacji, może udzielić pierwszej pomocy, wie, gdzie i kogo zaalarmować - uważa Ziobrowski.
Przewodnicy, choć ich profesja niewiele się zmieniła od półtora wieku, nie boją się przewodników na popularne smartfony. - Taka aplikacja może być pomocna, ale nigdy nie zastąpi żywego człowieka, który jest w stanie ocenić warunki w górach, zapewni bezpieczeństwo i w sposób ciekawy przekaże wiedzę o Tatrach, a i rzuci jakąś ciekawą anegdotę - zapewnia Chmiel.
Przewodnicy płatni
Wynajęcie przewodnika oczywiście kosztuje. To dla tych ludzi praca jak każda inna. Stawki za wynajem wahają się w zależności od trasy, jaką chcemy obrać. Im do celu naszej wycieczki trudniej się dostać (gdy np. jest to jakiś szczyt wysokogórski, a nie dolina), tym cena będzie wyższa. Za wycieczkę do dolinki z kilkudziesięcioosobową grupą przewodnik zarobi 300-400 zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?