Nawet 3,5 proc. podatku od obrotów zapłacą największe sieci handlowe. Stawki mają rosnąć wraz z przychodami firmy, więc najwięcej odda fiskusowi Biedronka - przy obrotach przekraczających 35 mld zł zapłaci ponad 1,1 mld zł. To trzy razy więcej niż oddaje dzisiaj w formie podatku dochodowego; ten ostatni (CIT i PIT) ma w handlu całkowicie zniknąć.
W przypadku francuskiego Auchana nowy podatek wyniesie 332 mln zł, brytyjskie Tesco zapłaci 311 mln, a niemiecki Lidl - 258 mln zł. Znacznie mniej oddadzą fiskusowi polskie sieci: Polomarket przy dwunastokrotnie mniejszych obrotach niż Biedronka ma zapłacić 18 mln zł, czyli aż 64 razy mniej od Portugalczyków, a sieć Piotr i Paweł, z obrotami sięgającymi 2 mld zł - 134 razy mniej, czyli 8,5 mln zł. Krakowska Alma (obroty 1 mld zł rocznie) zapłaci 1,8 mln zł.
Symboliczna ma być opłata polskich sklepików. Te o obrotach do 12 mln zł rocznie objęte zostaną stawką 0,01 proc., czyli oddadzą fiskusowi maksimum 1,2 tys. zł. W przypadku większych, o sprzedaży do 240 mln zł, stawka wzrośnie do 0,1 proc.
Te stawki to efekt prac grupy roboczej przy Parlamentarnym Zespole na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego, pod wodzą Adama Abramowicza (PiS). Właśnie ten zespół tworzy projekt ustawy wprowadzającej podatek obrotowy w handlu.
- Celem ma być uzupełnienie dochodów z podatków, których duże sklepy potrafią unikać, a małe płacą, co zaburza konkurencję - tłumaczy dr Tomasz Geodecki z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Poseł Abramowicz przyznaje, że projekt zostanie zgłoszony jako poselski, a nie rządowy, bo w ten sposób można przyspieszyć jego uchwalenie, unikając m.in. uzgodnień międzyresortowych i skracając konsultacje społeczne.
Niepokoi to ekspertów sprzyjającego PiS Klubu Jagiellońskiego. W apelu do premier Beaty Szydło zwracają uwagę, iż dla projektów poselskich „nie ma wymogu przedstawienia oceny skutków regulacji”, a skutki nieprzemyślanego podatku w handlu mogą być fatalne dla polskich sklepów oraz dla kilentów. Z drugiej strony - rozwiązania dyskryminujące sieci zagraniczne mogą być sprzeczne z prawem unijnym i zostaną zaskarżone, jak to miało miejsce na Węgrzech (rząd Viktora Orbana ostatecznie zrezygnował z tego podatku).
Reprezentujący polskie sieci członkowie grupy roboczej, która uzgodniła nowe stawki, mówią, że PiS jest zdeterminowany, by podatek wszedł w życie najpóźniej 1 kwietnia 2016 r. - Usłyszeliśmy, że w oparciu o nasze propozycje powstanie błyskawicznie projekt poselski - mówi nam kupiec z Krakowa.
Rząd potrzebuje pieniędzy na realizację obietnic. Z marketów chce wycisnąć 5 mld zł rocznie. Według PiS, ceny w sklepach przez to nie wzrosną, bo „mamy na rynku olbrzymią konkurencję”. Innego zdania są eksperci sieci. Zwracają uwagę, że np. w Biedronce długo nie można było płacić kartą, bo opłata od takich transakcji w Polsce przekraczała 1 proc. Teraz Portugalczycy mają płacić 3,5 proc. A to musi się przełożyć na ceny.
Przeciwko podatkowi oraz niezaproszeniu do konsultacji protestuje zrzeszająca zachodnie sieci Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Jej zdaniem, proponowane stawki dyskryminują obcych inwestorów.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?