Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Odczipsowywanie" szkół

MACIEJ PIETRZYK
FOT. MAŁGORZATA WĘGIEL
FOT. MAŁGORZATA WĘGIEL
Wyeliminowanie tzw. śmieciowej żywności ze szkół ma przeciwdziałać rosnącej fali otyłości wśród dzieci. Według Instytutu Żywności i Żywienia ten problem może dotyczyć już nawet co czwartego polskiego ucznia.

FOT. MAŁGORZATA WĘGIEL

ZDROWIE. Z półek sklepików szkolnych wkrótce powinny zniknąć m.in. ciastka, żelki, słone przekąski oraz gazowane i wysokosłodzone napoje. Rząd jednogłośnie poparł wczoraj poselski projekt mający wprowadzić zakaz sprzedaży niezdrowej żywności w tych placówkach

Projekt zakazu sprzedaży m.in. słodyczy, słonych przekąsek i kolorowych napojów złożyło w Sejmie Polskie Stronnictwo Ludowe, a wczoraj jednogłośnie poparł go rząd. - Premier bardzo pozytywnie wypowiadał się o naszej propozycji, więc nie będziemy mieli problemu z uzyskaniem większości w Sejmie - zapewnia nas poseł Krzysztof Kosiński, rzecznik PSL. Według niego nowe przepisy mogą wejść w życie już na początku przyszłego roku.

PRZECZYTAJ NASZ KOMENTARZ: Szkoły nie zdały egzaminu z żywienia >>

Dążenie do ograniczenia dostępu do niezdrowego jedzenia popierają też specjaliści. Dr Katarzyna Wolnicka, dietetyk z Instytutu Żywności i Żywienia (IŻŻ), tłumaczy, że to właśnie ogromna dostępność tych produktów napędza ich popularność wśród dzieci.

- A jeżeli w sklepiku szkolnym zamiast nich dostępne byłyby na przykład kanapki z ciemnego pieczywa, owoce i jogurty, to uczniowie częściej by po nie sięgali - przekonuje dr Katarzyna Wolnicka.

Podkreśla jednak, że za zakazem musi iść solidna akcja edukacyjna. - Prawdziwy efekt osiągniemy dopiero wtedy, kiedy dzieci zrozumieją, dlaczego warto wybrać jabłko, a nie paczkę czipsów - dodaje dr Wolnicka.

Problem w tym, że polskie szkoły od lat wprowadzają kolejne programy promujące zdrową żywność i taki styl życia, a jednocześnie większość z nich wciąż przymyka oczy na kolejki dzieci ustawiających się w sklepikach po batony i czipsy. - Czy dzieci pytają o owoce? Nie, te rozdaje im szkoła. U nas przede wszystkim schodzą słodycze - potwierdza sprzedawczyni wypchanego po brzegi czekoladami, ciastkami i cukierkami sklepiku w Szkole Podstawowej nr 38 w Krakowie.

Umiarkowanie, ale mimo wszystko pozytywne informacje dają jednak wyniki kontroli prowadzonych w krakowskich szkołach przez sanepid.

- Coraz częściej pod wpływem nacisków dyrekcji szkół osoby prowadzące sklepiki zmieniają asortyment. Częściej można w nich spotkać choćby jogurty, serki, czipsy warzywne czy ciastka zbożowe - mówi Lucyna Ciępek z krakowskiego sanepidu.

Zdarzają się też przypadki całkowitej rezygnacji przez szkoły z takich punktów sprzedaży. - Uznaliśmy, że sklepik jest niepotrzebny. Mamy stołówkę, gdzie są pełnowartościowe obiady, a oprócz tego uczniowie mogą sobie w niej kupić kanapki - mówi Maciej Guzikowski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 93 w Krakowie.

Eksperci zwracają uwagę, że choć projekt PSL wyznacza słuszny kierunek zmian, musi zostać dopracowany w szczegółach. Zakłada bowiem wprowadzenie zakazu sprzedaży produktów, w których w 100 g przekroczone są określone wartości m.in. soli (1,25 g) czy cukrów (10 g). Jak zauważa dr Wolnicka, przy takich kryteriach w sklepikach nie można byłoby sprzedawać np. bananów i winogron.

Przykład zdrowego stylu życia musi iść z góry. Od rodziców i nauczycieli.

- Zmiana w podejściu szkół do kwestii zdrowego żywienia i stylu życia jest naprawdę widoczna. W wielu z nich dzieje się sporo bardzo pozytywnych rzeczy - podkreśla Alicja Echary, koordynatorka programu "Szkoła i przedszkole przyjazne żywieniu i aktywności fizycznej" w Małopolsce.
W programie realizowanym od września ubiegłego roku przez Instytut Żywności i Żywienia uczestniczy 125 przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i liceów w naszym regionie (w całym kraju łącznie 1,6 tys. placówek). Obejmuje on cały szereg działań: od zmiany na zdrowszy asortymentu sklepików po akcje edukacyjne skierowane zarówno do dzieci, jak i do nauczycieli oraz rodziców. - To są między innymi pogadanki na temat zdrowego żywienia, ale też na przykład wspólne przygotowywanie i spożywanie posiłków - mówi Alicja Echary.

Od wielu lat w szkołach funkcjonuje też program "Trzymaj formę" upowszechniający wśród uczniów aktywny styl życia. - Po latach widać, że świadomość tego, jak istotne są ruch i odpowiednie żywienie jest coraz wyższa. Wciąż mamy jednak sporo do zrobienia, dlatego warto nadal iść tą drogą - podkreśla Lucyna Ciępek z krakowskiego sanepidu.

W wielu szkołach dzieci kilka razy w tygodniu otrzymują też darmowe owoce.

Eksperci przekonują jednak, że trwały efekt osiągniemy jedynie wtedy, kiedy takie działania będą konsekwentne. Dr Katarzyna Wolnicka z Instytutu Żywności i Żywienia podkreśla, że dzieci muszą zdawać sobie sprawę, dlaczego warto zdrowo się odżywiać. A nie zrozumieją tego nie tylko wtedy, gdy sklepiki szkolne nadal będą po brzegi wypchane słodyczami, a też gdy rodzice i nauczyciele nie będą dawać im odpowiedniego przykładu.

- Oni są dla nich autorytetami. I jeżeli dziecko widzi, że nauczyciel w przerwie też sięga po jabłko, to taki przykład może naprawdę wiele zdziałać - podkreśla dr Katarzyna Wolnicka.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski